2025-04-09 12:40:16 JPM redakcja1 K

5 z najbardziej niezrozumianych cytatów w filozofii

W filozofii wspaniałe jest to, że filozofować każdy może. Każdy może zadawać filozoficzne pytania o rzeczywistości, prawdzie, tym co dobre i złe i o co właściwie chodzi i często tak się robi, przynajmniej w krótkich chwilach dnia. Najlepsze książki, seriale telewizyjne, czy filmy ociekają filozofią oraz serwują pomysły, które tkwią w głowie długo po zamknięciu książki lub wyłączenia ekranu.

Zdjęcie: https://bigthink.com/mini-philosophy/misunderstood-philosophy-quotes/

Lecz o ile każdy jest w stanie filozofować (przez małe „f”), prawdą jest także, że nie każdy jest wielki w Filozofii (duże „F”, jako dyscyplina). Studiując Filozofię, tylko jej niewielka część – część często zachowywana dla mądrych i obeznanych na wydziałach uniwersytetów – polega na wykonywaniu filozofii. Reszta zostaje przeznaczona na uczenie się tego, co powiedzieli i kiedy to powiedzieli inni filozofowie. Oczywiście, ma to sens. Ucząc się czytać lub pisać, należy najpierw obeznać się z podstawowymi technikami. Wszystko należy sobie przyswoić.

Problem polega na tym, że Internet jest przepełniony filozofią przeczytaną tylko do połowy i nie do końca zrozumianą. Złożona jest z serii cytatów – często autorstwa Nietzschego, Rumiego, czy też Camus – wyrwanych z pojedynczego zdania bardzo złożonej książki. To mądrość, ale z kontekstu i pozbawiona niuansu. Konta w mediach społecznościowych posiadające miliony zwolenników wyrywają błahe aforyzmy z ogromnych, dobrze przemyślanych tomów w celu przedstawienia filozoficznego odpowiednika zdania „życie, śmiech, miłość”.

W celu wyjaśnienia tej sprawy, oraz pełniejszego przedstawienia o co nam chodzi, oto pięć najbardziej niezrozumianych cytatów z tej dziedziny.

Nietzsche: „Bóg jest martwy

Ten cytat jest potężniejszy (i ma więcej sensu), jeżeli spojrzy się na części zaraz po nim: „Bóg pozostaje martwy! I my go uśmierciliśmy!”.

Cóż, ów cytat w ogóle nie dotyczy Boga – dotyczy ludzkości, co my zrobiliśmy i co znaczą owe działania.

Kiedy Nietzsche mówi „Bóg jest Martwy!”, to nie jest triumfalny okrzyk herosa wykańczającego smoka, czy też chamskiego ateisty z tyłu kościoła. To bardziej zmartwione szepty eulogii. W tym przypadku, mówiąc o Bogu, mówimy o polu magnetycznym wokół którego żyjemy my wszyscy, a nie jakąś brodatą postać pozytywną z mitu.

Zanim w Oświeceniu zaczęto przedstawiać naukę i racjonalność masom, Bóg oznaczał pewność, prawdę, bezpieczeństwo i cel. Był alfą i omegą; odpowiedzią na wszystkie życiowe pytania. Był wspaniałym rodzicem, dzięki któremu świat miał sens. Bez Boga, zdaniem Nietzschego, zupełnie jakbyśmy padali, bez odczucia góry czy dołu. Niczego nie mamy się chwycić i nic nie jest dla nas w ogóle pewne.

„Bóg jest martwy” mówi, że zmieniamy kierunek swojego życia w świecie, w którym już nie chodzi o Boga. Jak mamy zrozumieć sens tego i owego, kiedy nasze źródło wyjaśnień nagle zniknęło?

Ockham: „Bytów nie należy mnożyć ponad konieczność

Załóżmy, że zostaliście poproszeni o trzy filozoficzne brzytwy i z pewnością najwyżej na liście znalazłaby się żyleta Ockhama. Ludzie często stwierdzają, że żyleta Ockhama to stwierdzenie że „jeśli coś jest prostsze, to prawdopodobnie bardziej prawdziwe” – jakby prostota była proporcjonalna do prawdy. Ale nie o to chodzi. Żyleta Ockhama nie miała być w założeniu regułą, lecz bardziej przewodnią zasadą obowiązującą podczas wyboru pomiędzy opcjami. Czyli to po prostu oznacza, że jeżeli zaprezentowano dwie równie odpowiednie teorie, bardziej racjonalnym jest zgadzanie się z tą prostszą.

Ale największym problemem w rozumieniu żylety Ockhama jest to, że nigdy nie miała ona być przeznaczona dla rzeczy w prawdziwym świecie, takich jak te w filozofii naukowej. Kiedy Ockham pisał, skupiał się na, w miarę szczerze, całkiem szalonej metafizyce. To było w czasach angelologii i rozmyślań takich jak „ile aniołów może tańczyć na głowie pinezki?”. Było to pedantyczne, pogmatwane i bardzo dziwne. Dun Scots, dla przykładu, uważał, że świat pozamentalny składał się z 10 osobnych metafizycznych esencji, a sama liczba 10 była wówczas wyjątkowo skromna.

Ockham próbował wszystkich nieco uspokoić – żeby przestali wymyślać miliony metafizycznych istnień, podczas gdy wystarczyłoby tylko jedno.

Marks: Kapitalizm jest kompletnie niewłaściwy

To bardziej pomysł, aniżeli cytat. Dla wielu osób niezaznajomionych z Marksem, albo dla tych, którzy jedynie we fragmentach czytali jego dzieła, wydaje się on zajadłym antykapitalistą popierającym palenie banków i budowanie barykad. Bez wątpienia Marks nie chciał kapitalizmu, ale nie chodzi o to, że nie widział w nim nic dobrego. On nawet uznał, że kapitalizm jest potrzebną i ważną częścią w rozwoju historii.

Sekcja wprowadzająca w jego Manifeście Komunistycznym to długie, choć szczędzące, uznanie sukcesu kapitalizmu. Marks zauważa większe sieci przemysłowe, komercyjne i komunikacyjne; prowizja edukacyjna; i zasada prawna. Kapitalizm zrzesza wojujących i kłócących się ludzi do utworzenia „jednego rządu, jednego kodeksu prawnego, jeden narodowy interes klasowy”. Zmusza ksenofobiczne i niechętne osoby z „zawziętą nienawiścią do cudzoziemców do kapitulacji”. Jednak najważniejsze, co zrobił kapitalizm, jest to, że działał jako rodzaj kreatywnej destrukcji.

Kapitalizm modyfikuje wszystko, żeby „wszystko co jest trwałe rozpłynęło się w powietrzu, wszystko co jest święte zostało zbezczeszczone”. Niszczy bóstwa i święte rzeczy z przeszłości i zastępuje je zyskiem i przemysłem. To właśnie ów ikonoklazm będzie czystą kartą, która pozwoli na egalitarną restrukturyzację społeczeństwa. Ponadto, uwielbienie „zysku” przez kapitalizm tworzy nadwyżki i produktywność potrzebne do komunistycznego podziału zasobów. Komunizm nie jest przedstawiony jako coś osobnego, bowiem wyrasta on z kapitalizmu późnego stopnia.

Oczywiście, dla Marksa, kapitalizm jest „nagim, bezwstydnym, bezpośrednim, brutalnym wykorzystaniem” ludzkości. Pełno w nim problemów i ma tendencje do skłaniania nas do robienia najgorszych rzeczy. Jednak jest też złem koniecznym na drodze do lepszego jutra.

Rousseau: „Szlachetny dzikus

To lekkie oszustwo, bowiem lepiej byłoby opisać ten pomysł jako „błędnie przypisany”, niż „niezrozumiany”. „Szlachetny dzikus” Rousseau polega na tym, że zanim ludzie zaczęli mieszkać w miastach i określać się mianem „cywilizowanych”, byli z natury cnotliwym gatunkiem. Byli mili, socjalni i szczęśliwi. Rousseau, a przynajmniej tak się uważa, użył tego stwierdzenia do pokazania, że współczesne społeczeństwo jest bardziej zjełczałe niż zaawansowana natura ludzka. „Cywilizacja” jest bardziej zepsuta, niż cywilizowana.

Nie tylko pomysł spotkania „dzikusów” z „cywilizacją” jest bardzo nieaktualny, rasistowski oraz kolonialny, ale znaczącym problemem jest to, ze Rousseau nigdy tak nie powiedział. Na pewno tak również nie uważał. Rousseau twierdził, że nie można nazywać ludzi przed powstaniem społeczeństw dobrymi albo złymi, cnotliwymi albo wadliwymi, ponieważ owe pomysły ewoluowały wraz z cywilizacją. Nasza koncepcja dot. tego, co dobre, a co złe jest sformułowana bądź nadana przez społeczeństwo, do którego należymy. Nazwanie kogoś „szlachetnym dzikusem” oznaczałoby nałożenie naszych własnych wartości na ludzi, którzy ich nie znają. Przed cywilizacją, ludzie nie byli ani moralni, ani amoralni. Byli po prostu naturalni.

Kartezjusz: Cogito Ergo Sum, czyli „Myślę, więc jestem

Muszę przyznać, że to trochę niszowe. Po pierwsze, „Myślę, więc jestem” na pewno nie oznacza „jeżeli w to wierzysz, możesz to zrobić”. Rene Descartes, czyli Kartezjusz nie był XVII-wiecznym francuskim Dale Carnegie piszącym książki o samodoskonaleniu w celu zasilania jego uzależnienia od robotów niewolników. Zamiast tego, był to sposób rozwiązania radykalnego sceptycyzmu, składającego się z pytania „jak możemy być pewni czegokolwiek?!”.

O co mi głównie chodzi – o ile się nie mylę – to to, że musi też być, że istnieję. Nie istniejąca rzecz nie może myśleć.

To nieporozumienie wynika z twierdzenia, że to jest argument w postaci założenia (myślę) do wyniku (istnieję)/ Tym samym, „więc” może zachęcać. Jednakże, Cogito jest „intuicją a priori” – czyli po prostu jest prawdą na drodze myślenia nad tym. To trochę jak powiedzieć „to jest trójkąt, a więc jest to kształt o trzech bokach”. To nie jest argument, ale bardziej wyrażenie zawierające poszczególne prawdy.

Powodem jest to, że jest to skomplikowane, a nie jest (tylko) jakimś filozoficznym szczegółem jest to, że w Medytacjach Kartezjusza dość jasno on wyjaśnia, że nie mamy powodów do uważania, że nasza racjonalność jest doskonała. Nasza umiejętność do odnajdywania prawdy w argumentach może być nawet sztuczką wszech-potężnego demona.

Kartezjusz zadaje pytanie, „jak mam wiedzieć, że nie jestem oszukiwany za każdym razem, kiedy dodaję dwa i trzy, czy też liczę boki kwadratu?”. To oznacza, że nie ma możliwości polegania na własnej logice. Dlatego też Cogito – jeżeli ma to służyć jako wyjście z jego sceptycyzmu – nie może służyć za argument.

Spójrzmy ciut głębiej

Jak widać, rzadkim (i wysoko nieprawdopodobnym) jest, że cały kanon największych umysłów w historii został streszczony, bądź zrozumiany, w pięknie literowanym wpisie na Pinterest. Prawie zawsze jest tak, że kiedy ma się trochę czasu na  przeszukanie pełnego kontekstu dla cytatu, można znaleźć znacznie więcej. A przynajmniej mogą to być detale i niuanse, a wiele razy, można znaleźć coś zupełnie nie zgadzającego się z pierwszymi wrażeniami.

Ale, oczywiście, wiele osób tak nie postępuje. Cytaty, szczególnie te popularne, są jak magiczne lustro, w którym widać to, co się chce zobaczyć. I szczerze to ujmując, jeżeli ludzie dzięki temu myślą i mówią, raczej nie ma w tym nic złego.

Autor:
Jonny Thomson, Big Think | Tłumaczenie: Piotr Ryżyk — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://bigthink.com/mini-philosophy/misunderstood-philosophy-quotes/

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE