2025-04-22 17:45:38 JPM redakcja1 K

Co definiuje klasę społeczną? Czy to praca, jaką wykonujesz, czy to jak spędziłeś dzieciństwo?

Czytelnicy The Guardian odpowiadają na tekst Daniela Lavelle’a o życiu w klasowym zawieszeniu.

Bogaci ludzie tacy jak Alan Sugar „udają, że należą do klasy robotniczej, choć wcale tak nie jest” – pisze dr Vladimir Bortun. 
Zdjęcie: Chris Bourchier/REX/Shutterstock

W swoim krytycznym tekście o marksistowskiej definicji klasy robotniczej (My life in class limbo: am I working class or insufferably bourgeois, opublikowany 2 kwietnia), Daniel Lavelle zastanawia się, jak to możliwe, że sprzątaczka i piłkarz najwyższej klasy mogą należeć do tej samej klasy społecznej. Odpowiedź brzmi: nie mogą – to zupełnie inne klasy społeczne. W przeciwieństwie do sprzątaczki, piłkarz najwyższej klasy nie zależy od swojej pensji, ponieważ zgromadził już wystarczający majątek, by przeżyć, nawet jeśli jutro przestanie grać w piłkę.

Przynależność do klasy robotniczej to nie tylko sprzedaż owoców swojej pracy, lecz konieczność ich sprzedaży by móc przeżyć. Jeśli masz inne źródła dochodu (zyski, oszczędności, spadek, dywidendy, czynsz), które zapewniają ci utrzymanie – nie należysz do klasy robotniczej. Chodzi więc nie tyle o to, czy posiadasz środki produkcji, a bardziej o to, czy dysponujesz środkami, które regularnie się odnawiają.

Co ciekawe, Lavelle sam zbliża się do marksistowskiego podejścia pod koniec swojego tekstu: „Zacząłem wierzyć, że albo zarabiasz na własnej pracy, albo na cudzej. To naprawdę takie proste. ” A ta prostota może być przydatna dla badaczy klasy społecznej, ułatwiając identyfikację i pomiar. Ale może również okazać się przydatna dla lewicy, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, pozwala zdefiniować klasę robotniczą szerzej jako podmiot polityczny, wokół którego można budować projekt przemiany społecznej. Po drugie, podważa historyczne rozumienie klasy, które umożliwia bogatym osobom – jak słusznie zauważa Lavelle – udawać, że są klasą robotniczą, choć do niej nie należą. W czasach, kiedy populistyczni politycy odgrywają rolę „zwykłych ludzi”, powrót do materialistycznego podejścia do klasy wydaje się szczególnie ważny.

Dr Vladimir Bortun, wykładowca polityki na uniwersytecie St John’s College, na Uniwersytecie Oksfordzkim

Tekst Daniela Lavelle’a na temat klas społecznych bardzo do mnie przemawia. Mam dyplom, mam dom, mam samochód. Pracuję jednak dorywczo – jako kelner czy autor– ale te prace są niestabilne. Moja rodzina należy do klasy robotniczej, choć rodzice mieli zawody techniczne (inżynier lotnictwa i naukowiec). Co więcej, jedno z nich pochodziło z ZSRR, a drugie większość życia spędził za granicą – nie wierzyli więc w brytyjski system klasowy ani nie chcieli go uznać. Dopiero niedawno uznałem, że chyba należę do klasy średniej.

Jednak w mojej pracy wchodziłam do zamożnych domów, w których studenci z Oksfordu i Cambridge dorabiają sobie w czasie studiów. I widzę, że oni dostali wszystko na tacy. Na urodziny osiemnastolatka wydają więcej niż 30 tysięcy funtów, a podczas imprezy rodzice nawiązują kontakty z gośćmi, a dzieci zachowują, jak dorośli, nie jest tu niczym nadzwyczajnym w tych kręgach. Patrząc na to wszystko, wiem, że brytyjskie społeczeństwo jest głęboko zakorzenione w klasowości. Do elity nie da się po prostu „wspiąć” – albo do niej należysz, albo nie.

Artykuł nie porusza jednak kwestii płci jako czynnika pogłębiającego nierówności klasowe (np. nierówne płace, to głównie kobiety wciąż wykonujące nieodpłatną pracę domową). To praca mojego partnera w branży technologicznej pozwala mi dziś nie tylko przetrwać, ale i rozwijać się.

Jak podsumowuje artykuł – większość z nas tkwi w tej samej sytuacji. Ale w stojąc w zatłoczonym pociągu nie zobaczysz elity siedzącej w pierwszej klasie. Oni podróżują własnymi samochodami, latają pierwszą klasą, pracują w dużych biurach w rezydencjach i pozostają dla nas niewidzialni. Ich dzieci uczą się w elitarnych szkołach, podróżują po Azji albo przebywają w apartamentach rodziców nad jeziorem Como.

K Dudley, Wallingford, Oxfordshire

Klasa społeczna zawsze była częścią mojego życia – od dzieciństwa w małym domu, a później mieszkaniu komunalnym po obecny spokojny styl życia. Mam dom w Anglii i drugi we Francji. Mój syn ma tytuł magistra z Cambridge, a ja sama pracuję jako wykładowczyni informatyki – można by więc uznać mnie za klasę średnią. Jednak mój mąż porzucił stresującą pracę, by zostać tokarzem, a żadne z nas nie ma wyższego wykształcenia.

Jesteśmy bogaci w nieruchomości – dzięki własnej przedsiębiorczości – ale biedni pod względem dochodów. Nadal mam robotniczy akcent i brakuje mi pewności siebie, którą mają moi prywatnie wykształceni znajomi. Nie pasuję do żadnej klasy, ale wiem, skąd pochodzę. To moje doświadczenie z dzieciństwa ukształtowały moje poglądy na świat i politykę. Może da się zmienić klasę, ale tylko przez przemyślenie tego, kim jesteś i jakie wartości wyznajesz.

Nie chodzi o zewnętrzne oznaki przynależności klasowej. To wychowanie i doświadczenia z dzieciństwa definiują, kim jesteś jako dorosły. Mogę spotykać się z przyjaciółmi z klasy średniej, ale nigdy nie będę myśleć jak oni. Nigdy nie spojrzę na świat z perspektywy uprzywilejowanego dzieciństwa. Wielu z nich uważa, że „klasa robotnicza” to przestarzały koncept. Ale to wcale nie tak. To nie kwestia tego, czy pracujesz na kogoś, kto czerpie z tego zyski. I nie chodzi o to, jaką masz pracę czy w ogóle masz prace. Chodzi o warunki, w jakich się urodziłeś – to one kształtują tożsamość i sposób myślenia.

Rosemary Cordell, Churt Farnham, Surrey

Całkowicie zgadzam się z Danielem Lavelle’em. Również całe życie miałam obsesję na punkcie klas społecznych. Dorastałam na osiedlu komunalnym w latach 70., i jestem córką mleczarza i kucharki szkolnej. Poszłam na studia, zrobiłam magisterkę z ekonomii – tylko po to, by na rozmowach słyszeć: „ludzie tacy jak ty nie zostaną prawnikami” albo „z twoim akcentem nasi klienci ci nie zaufają”. Zostałam nauczycielką i pracuję na nią dziś, ale klasowo nadal jestem „pomiędzy” – nie należę w pełni do żadnej z klas.

Julie De la Cruz, London

Autor:
The Guardian | Tłumaczenie: Oleg Konetskii — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/ | Tłumaczenie: Oleg Konetskii — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.theguardian.com/inequality/2025/apr/04/what-defines-class-is-it-the-job-you-have-or-your-childhood-experiences

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE