Dlaczego czasami zgadzamy się na rzeczy, których nie chcemy?
Od początku naszego życia mówi się nam, że posłuszeństwo jest dobre, a nieposłuszeństwo jest złe. Mówienie „tak” jest uprzejme i grzeczne, a mówienie „nie” jest często postrzegane jako samolubne lub niemiłe. Te lekcje kształtują naszą psychikę, postawę społeczną, a nawet działanie układu nerwowego.
Zdjęcie: GettyImages
Kiedy jesteśmy nagradzani za posłuszne zachowanie, nasze mózgi nagradzają nas zastrzykiem dopaminy, neuroprzekaźnika powiązanego z uczuciem przyjemności. Nieustanne posłuszeństwo wzmacnia szlaki bodźców nerwowych związanych z mówieniem „tak”. Z drugiej strony, wyrazy nieposłuszeństwa – zwłaszcza te spotkane z dezaprobatą – osłabiają szlaki bodźców nerwowych odpowiedzialnych za nieposłuszeństwo lub zmniejszają prawdopodobieństwo ich rozwoju. Z czasem posłuszeństwo staje się domyślną reakcją.
Ta skłonność jest następnie wzmacniana przez resztę naszego życia. W szkole jesteśmy chwaleni za posłuszeństwo i karani za podważanie autorytetów. W pracy posłuszeństwo jest osadzone w profesjonalnych hierarchiach. Badania sugerują, że nawet w życiu osobistym ludzie sumienni i uprzejmi mają większe prawdopodobieństwo ustępowania wobec wymagań innych osób. Nic więc dziwnego, że mówienie „tak” wydaje się być prostsze, bezpieczniejsze, a nawet spodziewane, podczas gdy mówienie „nie” można by porównać do płynięcia pod prąd, jakim jest warunkowanie społeczne. Czujemy ogromną presję, by spełnić oczekiwania innych, co często prowadzi nas do przekładania harmonii społecznej nad własny rozsądek. Potrzeba akceptacji nakłania nas do posłuszeństwa, nawet jeśli jest to wbrew naszym wartościom.
Badania nieustannie wykazują sposoby, w jakie ta presja wpływa na nasze zachowanie. Za pomocą serii eksperymentów, które przeprowadziłam wraz z kolegami, dowiedzieliśmy się, że ludzie często przyjmowali złe rady, nawet jeśli ich wady były na pierwszy rzut oka oczywiste. W jednym badaniu uczestnicy mieli za zadanie wybrać jedną spośród dwóch loterii, z czego jedna miała wyraźnie niższą wartość. Kiedy doradca poradził im wybór gorszej loterii, wskaźniki posłuszeństwa wynosiły nieraz około 85%. Prośby o posłuszeństwo stworzyły zobowiązanie społeczne zbyt silne, by je zignorować. Gdy jednak uczestnikom dano szansę na zmianę wyboru na osobności, wskaźniki posłuszeństwa spadły do około 50%. Wciąż były bardzo wysokie, ale udało im się nakreślić wpływ fizycznej osobności innych sposób na presję do bycia posłusznym.
Na ramach innego eksperymentu nakazaliśmy mężczyźnie w średnik wieku, aby podchodził do 253 pasażerów promu płynącego z Connecticut do Long Island i oferował im 5 $ lub wzięcie udziału w tajnej loterii (w której średnia możliwych nagród wynosiła mniej niż 5 $) w zamian za wypełnienie ankiety. Nie dostawszy żadnych porad, tylko 8% uczestników wybrało loterię. Kiedy jednak mężczyzna radził udział w loterii, 20% uczestników na to przystało. Co zatrważające, gdy mężczyzna wspominał o tym, że dostanie premię za każdą wybraną loterię – co wprowadzało jawny konflikt interesów – posłuszeństwo wzrosło do 42%. Pomimo tego, że wielu uczestników przyznało się, że ta informacja zmniejszyła ich zaufanie do ankietera, to mimo to nie czuli się dobrze z bezpośrednim odrzuceniem sugestii, jako że nie chcieli, aby pomyślał on, że uważają go za niegodnego zaufania.
Odczuwane przez nich skrępowanie, które ja nazywam „lękiem insynuacyjnym”, jest budzącym awersję stanem emocjonalnym, który powstaje w wyniku strachu, że odrzucenie czyjejś prośby może zostać zrozumiane jako brak zaufania lub szacunku.Lęk insynuacyjny może wyjaśniać dlaczego pacjenci czasami zgadzają się na niewymagane testy medyczne lub dlaczego pracownicy przyjmują nierealistyczne wymagania od swoich szefów. Prospekt zakwestionowania czyjejś wiedzy lub zamiarów potrafi być tak przerażający, że wybieramy posłuszeństwo, aby uniknąć niezręczności płynącej z implikacji zwątpienia.
Lęk insynuacyjny może nakłonić do posłuszeństwa nawet w ekstremalnych sytuacjach. Przełomowe eksperymenty Stanleya Milgrama dotyczące posłuszeństwa wobec autorytetu malują doprawdy dramatyczny obraz uległości. Uczestnikom nakazano udzielić nieznajomemu coś, co wyglądało na niebezpieczne wstrząsy elektryczne. Wielu z nich było wyraźnie zestresowanych, co wskazywało na ich niechęć wobec polecenia, a mimo to dwie trzecie z nich wypełniło polecenie badacza, uznawszy posłuszeństwo za ważniejsze od swoich własnych wartości moralnych. Ta potrzeba uniknięcia implikacji braku zaufania płynie z pragnienia zachowania harmonii społecznej, uniknięcia zawstydzenia i „zachowania godności” osoby oferującej radę. Kosztem jest jednak niwelowanie swoich wartości i osądów na poczet dogadzania innym.
Eksperymenty Stanleya Milgrama ukazują też jeszcze jeden wymiar posłuszeństwa: zrzekanie się odpowiedzialności. Wielu uczestników udzieliło pozornie niebezpiecznych wstrząsów elektrycznych ponieważ, jak twierdzili, „wykonywali tylko polecenia”. Ta skłonność do zrzucania odpowiedzialności moralnej na autorytety zwana jest „etycznym zanikiem”; to zjawisko osłabia nasz zmysł odpowiedzialności i znieczula nas na konsekwencje naszych czynów. W swoich badaniach odkryłam podobną dynamikę: ludzie często przystają na złe porady, bo wierzą, że ochroni ich to przed winą jeśli coś pójdzie nie tak. Ironiczne jest to, że jest na odwrót. Posłuszeństwo nie niweczy żalu, tylko go wzmacnia. Zignorowanie zdrowego rozsądku prowadzi do tego, że czujemy się bardziej winni przykrym skutkom, nie mniej.
Ugoda i zgoda są często ze sobą mylone, ale są między nimi fundamentalne różnice. Ugoda jest reakcyjna i płynie z zewnątrz, nałożona przez systemy lub autorytety, które pozostawiają nam niewiele wyboru. Dla kontrastu, zgoda jest umyślną i głęboko przemyślaną zgodą lub niezgodą ugruntowaną we własnych wartościach. Zgoda wymaga pięciu elementów, aby móc uznać ją za ważną: zdolność, wiedzę, zrozumienie, wolność i upoważnienie. Badania wykazały, że gdy ludzie czują się pospieszeni lub przytłoczeni, ciężej jest im umyślnie przetwarzać informacje w głowie, co umniejsza ich świadomą zgodę.
Nieposłuszeństwo też jest często źle rozumiane. Wielu ludzi postrzega je jako bez wyjątku głośne, agresywne lub konfliktowe. Podobnie jednak jak zgoda, prawdziwe nieposłuszeństwo jest umyślne i bardzo osobiste. Osobiście uważam, że nieposłuszeństwo wymaga tych samych pięciu elementów, co zgoda, aby było ono zgodne z naszymi wartościami. Nie chodzi tylko o samą rebelię, ale o opowiedzenie się po jednej ze stron i wybieranie czynności zgodnych z własnymi wartościami, nawet pod presją.
Nawet jeśli rozpoznajemy potrzebę sprzeciwu, wielu z nas nie potrafi przekształcić wewnętrznego dyskomfortu w działanie. Podobnie jak każda inna umiejętność, nieposłuszeństwo wymaga praktyki. Społeczeństwo jednak rzadko daje nam okazje na wykształcenie go. Bez praktyki automatycznie nastawiamy się na posłuszeństwo i dalej zgadzamy się na rzeczy, na które nie chcemy się zgodzić. Kształcenie umiejętności sprzeciwu zaczyna się od rozpoznania dyskomfortu jako sygnału, zastanowienia się nad swoimi wartościami i czynienia małych, umyślnych kroków w kierunku podjęcia działania. Im więcej będziemy to w sobie ćwiczyć, tym pewniejsi siebie staniemy się w naszej zdolności uzgadniania naszych działań z naszymi poglądami.
O ile nieposłuszeństwo jest często kojarzone z ryzykiem – wykluczenia społecznego, negatywnego odzewu w miejscu pracy czy napięcia w relacjach – to koszty ugody są równie znaczne. Kiedy bez pytania na coś przystajemy, prowadzi to do zaniku poczucia sprawczości, oderwania od własnych wartości i w wielu przypadkach szkodzenia sobie i innym.
Zrozumienie procesów psychologicznych stojących za ugodą jest pierwszym krokiem na drodze do odzyskania swojej niezależności. Rozpoznawanie czynników prowadzących nas do mimowolnego przystawiania na coś umożliwi nam tworzenie relacji, miejsc pracy i społeczności, które cenią sobie autentyczność bardziej od niekwestionowanego posłuszeństwa. Każda podejmowana przez nas decyzja kształtuje świat wokół nas. Kiedy dostosowujemy swoje działania do własnych wartości, nie tylko zmieniamy nasze życia, ale przykładamy się do powstania kultury, w której dominuje uczciwość i szacunek. Posłuszeństwo być może jest naszą domyślną opcją, ale nie musi być naszym przeznaczeniem.
Dział: Społeczeństwo
Autor:
Sunita Sah | Tłumaczenie: Karol Rogoziński - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://time.com/7204326/saying-yes-instead-of-no-essay/