2024-12-07 07:40:49 JPM redakcja1 K

Dlaczego księża nie wierzą w Pana Boga?

Postępowanie polskich kapłanów, a zwłaszcza hierarchów, z Panem Bogiem niewiele ma wspólnego. Zepsucie moralne, będące efektem 8 lat rządów PiS, sprowadziło mentalność księży katolickich na dno. Plączą się w wodorostach i wypatrują winnych tego stanu. Leitmotivem ich bezczelnych wypowiedzi jest twierdzenie, że Kościół nigdy nie upadnie. To prawda, niestety, w zaistniałej sytuacji. Ponieważ oni, poprzez upadek, rozumieją kondycję ekonomiczną, definiując Dzieło Boże przez pryzmat biznesowy, a reprezentowaną korporację traktując niczym trampolinę dla własnej pychy, próżniactwa i luksusu. W ogóle nie interesuje tych person Pan Bóg. Wszelkie świętości. ONI CZUJĄ SIĘ BOGAMI!

 Zdjęcie: Youtube.com

Niemal dekada rządów kościelnej partii poczyniła gigantyczne spustoszenie w sercach i sumieniach katolickich księży. Politycy – bezwolne narzędzia w rękach kleru – sypnęli hojnie publicznym groszem, potęgując pychę i rozpasanie bezczelnych osobników, przyobleczonych w czarne sukienki. Nie stanie jednego pokolenia, aby naprawić szkody w mentalności rozzuchwalonych cwaniaków, dla których imię Chrystusa – to tylko pin do otwierania kont bankowych, wciąż licznych, naiwnych wiernych. Tymczasem recepta na kryzys Kościoła Katolickiego jest nader prosta! Wystarczy pozbawić go pieniędzy! Wróci pokora. Odżyje skromność. Wzmoże się wrażliwość i realne zrozumienie dla spraw zwykłych ludzi. 

Póki co, szara codzienność dostarcza kolejnych skandali, będących pokłosiem traktowania przestępców w sutannach wyjątkowo łagodnie. Zaiste, „wzruszająca” jest legenda rzekomej krzywdy, wyrządzonej księdzu Olszewskiemu. Mobilizacja „lepszego sortu Polaków”, murem stojącego po stronie malwersanta i złodzieja (jak twierdzi prokuratura), znakomicie wpisuje się w twardogłowy element o mentalności Kalego. Nawiasem mówiąc, można przypuszczać, że manifestowana solidarność z podejrzanym miała na celu podtrzymanie w nim ducha, ażeby nie zaświtało mu w głowie wyjawienie nazwisk innych beneficjentów wątpliwej działalności. Zdumiewa przy tym milczenie hierarchii, tak skwapliwie zabierającej głos, kiedy potępić można „nie naszego”... Gdy „biedny” księżyk przebywał w areszcie, pod mur wysłano zastępy „ryczących sześćdziesiątek”! Sprytny zabieg, często praktykowany przez kościelnych dostojników. Kiedy zbyt ryzykownym jest osobiste zaangażowanie. Przywodzi to na myśl, przez nielicznych znaną, prawdę o rozliczeniu komunistycznych zbrodni wobec księży. Otóż w pamiętnych latach przemian ustrojowych Episkopat, jako twór do bólu pragmatyczny i kochający pieniądze, wybrał rekompensatę materialną, po chrześcijańsku wybaczając doznane krzywdy. To dlatego właśnie nie rozliczono większości zbrodniarzy, a Kościół do dzisiaj „odzyskuje” nawet te dobra, które nigdy doń nie należały... Toteż dygnitarze kościelni raczej milczą w zakresie owych rozliczeń. Nie wzbraniają natomiast swoim „pożytecznym idiotom” krzyczeć do woli. Watykańska dyplomacja...

Powracając do wspomnianych niewiast, nie sposób pominąć ich wrzasków, porównujących podejrzanego o pospolite złodziejstwo cwaniaka, do męczeńskiej śmierci błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Profanacja imienia tego ostatniego stała się faktem i, w jej obliczu, nie wypada od „gorszego sortu Polaków” wymagać poprawności i delikatności w podejściu do świętych symboli, skoro „najwierniejsi” sami plują do swego talerza! A hierarchia, spożywając w „trzech smakach drób”, dyplomatycznie nabiera wody w usta, popijając zacnymi trunkami... Łaskawie przymykając oczy na publiczne zniesławienie bohatera i zmieszanie go ze współczesnym błotem chciwości kleru. Niemniej trudno się zdumiewać! Kto widział i słyszał wystąpienie byłego ministra oświaty w krakowskiej świątyni, oraz był świadkiem „politycznego orgazmu” tamże przeterminowanej pani kurator z Grodu Kraka, tego już nic nie zgorszy!

W kontekście awantury wokół księdza Olszewskiego, warto pochylić się jeszcze nad rzekomymi torturami, jakim miano go poddać. Słowo: tortury – robi wrażenie, toteż z głębokim zainteresowaniem poznałem opis owych „nieludzkich cierpień”, jakimi podobno kapłana męczono. Z mojego rozeznania, jak też konsultacji z zaprzyjaźnionym funkcjonariuszem wynika, iż zastosowano wyłącznie rutynowe procedury. Ich częstotliwość leży natomiast w gestii strażników i zwykle uzależniona jest od postawy osoby zatrzymanej. Można domniemywać, że zepsuty władzą i luksusem księżyk nie potrafił zaakceptować, że oto nagle przestaje być kimś wyjątkowym, a nie zawsze kulturalni „klawisze” stali się panami jego losu. Ot, pycha... Powszechne w miejscach odosobnienia zwracanie się per: „ty”, dla zblazowanego księdza, istotnie, mogło stanowić torturę! Co każe mi przypomnieć, że w podobny sposób, każdego dnia, traktowanych bywa setki innych ludzi, spośród których wielu zupełnie niewinnych. W dodatku osamotnionych w owej niedoli. Bez niczyjego wsparcia...

Skąd, u wyznawców nauki Pana Jezusa, takie różnicowanie ludzi, którzy, według owej świętej wiedzy, są sobie, nomen omen, równi? Onegdaj Kazik Staszewski dał nam odpowiedź! „Twój ból jest lepszy niż mój”... Ból „ciemiężonych” zboczeńców w sukienkach, lepszy jest od bólu ich ofiar, nierzadko niemogących wyzbyć się traumy do końca życia! Jest, przerażająca niżej podpisanego, scena w filmie Kler. Dzika radość w kurii biskupiej; gdy okazało się, że media nie napisały o ujawnionych nadużyciach seksualnych tamtejszych lokatorów i ich podwładnych w diecezji. Komu służą i czy mogą wierzyć w dobrego Boga osobnicy, radujący się z takiego faktu? Pytanie stawiam pod rozwagę co wrażliwszych czytelników. Próżno byłoby oczekiwać refleksji od, pozbawionych sumień i serc, kościelnych funkcjonariuszy. Produkcja filmowa, ponoć w dużej mierze oparta na wydarzeniach prawdziwych, zarysowuje mentalne dno środowiska księży w Archidiecezji Krakowskiej, obejmującej region tarnowski, zwany bastionem pobożności, w oparciu o liczbę uczestników niedzielnych nabożeństw, tudzież preferencje polityczne tubylców. Potwierdza się, iż dobrobyt zabija w ludziach dobro! A nawet przyzwoitość. Niezależnie od zawartości urn wyborczych, nieformalnie, władzę w tym okręgu i tak dzierżą biskupi. Pomieszanie lokalnego establishmentu, obejmującego kręgi polityczne, biznesowe i klerykalne, nawet miejscowy wymiar sprawiedliwości skłania do swoistej ekwilibrystyki, aby nie narazić się faktycznej władzy. Swego czasu, tutejszy sąd zrzekł się orzekania w sprawie ówczesnego prezydenta miasta, nie dowierzając własnej uczciwości, w obliczu natrętnych mediów i konieczności skazania delikwenta. Następnie, po dziwnych niedopatrzeniach formalnych w innym mieście, w kolejnej sprawie tegoż prezydenta, tarnowski sąd, już bez obiekcji, decyduje się orzekać, w perspektywie „tajemniczej” ciszy medialnej, aby pomóc swojakowi wyjść z opresji. Lokalni dziennikarze – też nie ciury i wiedzą, że tutejszym kacykom lepiej w drogę nie wchodzić! Właśnie czytam, że historia się powtarza! Oto biedna tarnowska Temida wnioskuje do Sądu Najwyższego o odsunięcie jej od rozstrzygania w sprawie biskupa, który niepomny, że władza PiS-u odejdzie do lamusa, wyżej stawiał prawo kanoniczne od powszechnego i dopóty było to możliwe, taił pedofilskie smrody! A nuż się przedawni! Do diabła z cierpieniem ofiar! Bóg z nami! Lewackie media patrzą na ręce? Towarzyszowi biskupowi pomóc niepodobna, więc tarnowski sąd ponownie prosi o wyłączenie go z tej awantury... Na Boga, pytam, czy sami sobie tam nie ufają? Kuria straszy ekskomuniką? Pytam, co ludzie tego pokroju robią w sądownictwie?! Najwyraźniej, nie chcą się narażać rzeczywistej władzy w tym mieście. Wolą ośmieszać polski wymiar sprawiedliwości. A kiedy, symbolicznie ukarany w ościennym mieście biskup, powróci na „swoje włości”, już bez wścibskich dziennikarzy, i złoży apelację, pomożecie? Pomożemy! Pojawią się tajemnicze „błędy proceduralne” i deja vu stanie się faktem!

Kochany Sądzie Najwyższy! Domyślam się, że tzw. opinię publiczną można mieć głęboko w rzyć... Czasem jednak nie zawadzi zadbać o powagę. Proszę się temu przyjrzeć dokładnie! Ponieważ argumentacja, bredząca coś o „dobrze wymiaru sprawiedliwości”, nie licuje z deklarowanym brakiem zdolności do sprawiedliwego orzekania i stanowi kuriozum przewrotności! Poezja karkołomnego myślenia! Właśnie nad wyraz szkodliwa dla wizerunku Temidy! „Ciemny lud” to kupi! A Sąd Najwyższy?

Dział: Kraj

Autor:
Jacek Zyguła - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
Tekst autorski

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE