2023-02-09 10:47:53 JPM redakcja1 K

„Jeśli nie wyjdziesz z roli ofiary, nic w twoim życiu nie zmieni się na lepsze".

Na wczesnym etapie rozwoju rodzice kształtują obraz siebie swoich dzieci i w ten sposób wyznaczają kierunek ich życia.

Jednak nie jesteśmy skazani tylko na te doświadczenia: Psychologowie znają metody na odnalezienie siebie. Przez całe swoje życie czuł się jak w kołowrotku, relacjonuje Christof Meinert. Zamknięty za szklaną ścianą, zawsze przerzucany z powrotem do tego samego punktu. Związki, które mogły go z tego wyciągnąć, nie udały się. Po kilku latach znów jest sam, każda z jego dziewczyn zerwała z nim. Nie bez rzucania gorzkich oskarżeń pod adresem Meinerta, które za każdym razem są podobne. Jest niedostępny jako osoba, nie ma własnego zdania. Właściwie nie wiadomo, kim jest. Mimo całego bólu, odsunięty mężczyzna nie ma nawet pretensji do swoich byłych partnerek: „Rozumiem zarzuty, ale nie wiem, jak się zmienić. Taki już jestem." Ursula Nubert opowiada o tym przypadku. Jej pacjentem był Christof Meinert, którego nazwisko oczywiście jest zmienione. Przyszedł do niej, psychologa i terapeuty systemowego, po tym jak przez prawie cztery i pół dekady był uwięziony w swoim dylemacie. Dopiero podczas terapii uświadomił sobie, gdzie leży źródło tego rozproszonego poczucia życia- w dzieciństwie. A dokładnie przed jego narodzinami. Starszy brat Meinerta zmarł jako niemowlę, gdy miał półtora roku. Przez całe życie jego matka nie mogła się pogodzić z tą stratą. Przepełniona strachem, przywiązała do siebie małego Christofa. Jeśli spełniał jej życzenia, był jej ulubieńcem i wszystko było w porządku. „W dzieciństwie rozwinąłem wielką wrażliwość na potrzeby innych, jednak nigdy nie chodziło o mnie". Trudno przecenić siłę oddziaływania wczesnego dzieciństwa. Nawet gdy już dawno dorośliśmy, potrafi ono rzucić swój długi cień na teraźniejszość. Nie tylko ważne wydarzenia kształtują naszą osobowość, ale także wyobrażenia, jakie rozwijają o nas rodzice. Przejmujemy ich przekonania i na ich podstawie kształtujemy swój obraz siebie, zupełnie nieświadomie. Może się to być podczas uroczystości rodzinnych, takich jak Boże Narodzenie, kiedy dorosłe dzieci są konfrontowane ze swoimi rodzicami, a stare wzorce i oczekiwania wychodzą na wierzch. Mimo to: nigdy nie jest za późno na szczęśliwe dzieciństwo. To zdanie pochodzi od Miltona Ericksona, twórcy terapii rodzinnej. Amerykanin chciał przez to pokazać, że to od nas zależy, jaką moc nadamy stresującym i bolesnym doświadczeniom z dzieciństwa. Ludzie mogą się od tego uwolnić- pod warunkiem, że są gotowi zająć się sednem swojej istoty. Możemy wyjść z cienia dzieciństwa i na nowo napisać scenariusz naszego życia. Metody terapeutyczne mogą pomóc zneutralizować negatywny imprinting i rozwinąć bardziej pozytywny obraz siebie. Nuber jest również przekonany: „Kto chce prowadzić szczęśliwe i samodzielne życie, powinien intensywnie zająć się swoją przeszłością.“ A wielu z nas udaje się to tylko w towarzystwie terapeuty. Dla pacjenta Nuberta, Christofa Meinerta, presja cierpienia z powodu porzucenia była czynnikiem decydującym. Dopiero stopniowo uświadamiał sobie negatywne konsekwencje, jakie wywołało w nim roszczeniowe i czepliwe zachowanie matki. To wyryło w nim głęboko przekonanie: Nie jestem ważny. Psychologia nazywa to rezultatem, w którym obraz innych jest przyjmowany jako własny. Po rodzicielskich pochwałach typu „Jesteś po prostu świetny" następuje przekonanie „Jestem w porządku taki, jaki jestem". Staje się to jednak trudne, gdy komunikaty te niszczą poczucie własnej wartości. Na przykład, jeśli ciągłe przypominanie „Staraj się bardziej w szkole" przeradza się w przekonanie „Nie jestem wystarczająco dobry". „Nie jestem kochany" wywodzi się z „Bierz przykład z siostry". Negatywne komunikaty nabierają własnego życia; według Nubera stają się samospełniającymi się przepowiedniami. Dzieje się tak dlatego, że nasza koncepcja siebie w dużej mierze kontroluje nasze postrzeganie, nasze uczucia i ostatecznie nasze działania.

Tajne programy

Dlaczego te przekazy od rodziców we wczesnym dzieciństwie są tak decydujące w wyznaczaniu kierunku całego przyszłego życia? Pedagog i ekspert w dziedzinie samooceny Heinz Peter Röhr mówi o „nadrzędności pierwszego przyswojenia": „Im wcześniejsze jest doświadczenie, tym głębiej się ono odciska". Jeśli rodzice reagują z miłością i wrażliwością na potrzeby swojego potomstwa w bardzo wrażliwej fazie pierwszych dwóch lub trzech lat, następuje pozytywna refleksja i rozwija się bezpieczna więź. Osłona ochronna przed przeciwnościami losu. Później, według Röhra, przekazy rodzicielskie działają w naszej psychice jak tajne programy. Pedagog i autor („Jak wzmocnić poczucie własnej wartości") wyjaśnia, dlaczego szczególnie trudno jest nam uzyskać dostęp do negatywnych przekonań. „Bolą nas tak bardzo, że robimy wszystko, by ich nie czuć". Röhr w trakcie swojego życia zawodowego spotkał wiele osób, które są przekonane, że nie są wystarczająco dobre. Pewien rodzaj wewnętrznego krytyka zmienia dotkniętych nim ludzi w ludzi sterowanych. Ze wszystkich sił starają się udowodnić, że jest inaczej, aby uciec od bólu. Nie zważając na własne ograniczenia, harują w pracy lub doskonalą swoje ciało. Ale nie ważne jak skuteczny, bogaty i piękny jest człowiek, uczucie nieadekwatności drepcze jego ego. Prawdopodobny przystanek końcowy: klinika wypalenia. „Nie można być zbyt ostrożnym w doborze rodziców" - to aforyzm psychoterapeuty Paula Watzlawicka. Niezłe dla tych, którzy nie tracą poczucia humoru, zwłaszcza w okresie świątecznym. W badaniu przeprowadzonym przez instytut badania opinii publicznej YouGov, jedna na cztery osoby przyznała, że wdaje się w tym czasie w kłótnie z rodziną; 36 procent wskazało partnera, 35 procent rodziców, a następnie rodzeństwo i dzieci. Ursula Nuber doskonale zna toksyczną mieszankę uczuć złości, rozczarowania i krzywdy, które potrafią ponownie zagotować się podczas rodzinnych spotkań. Psychoterapeutka z Ladenburga mówi bez ogródek tym, którzy jako dorośli obwiniają swoich rodziców o to, że w pracy lub w miłości nie dzieje się dobrze: „Jeśli nie wyjdziesz z roli ofiary, nic w twoim życiu nie zmieni się na lepsze.“ Po pewnym czasie to od nas zależy, co zrobimy ze swoim życiem. Psycholog potwierdza, że to głównie bolesne doświadczenia z dzieciństwa sprowadzają do niej ludzi. Dlatego bolesnym uczuciom trzeba dać przestrzeń w tej chwili, nie należy ich wcale tłumić. Nuber ma dobre doświadczenia z metodą zwaną „wewnętrzne dziecko". Mimo że termin ten brzmi dla niej nieco zbyt ezoterycznie, uważa go za „narzędzie do samoumocnienia". To podejście terapeutyczne nadaje doświadczeniom konkretny kształt, dzięki czemu możemy mentalnie i językowo połączyć się z częściami naszej osobowości, które pojawiły się wcześnie. Na przykład podczas pracy z wewnętrznym dzieckiem, obstrukcyjne i negatywne przekonania, po rozpoznaniu, są przekształcane w konstruktywne i wspierające wypowiedzi o sobie. „Nie jestem ważny" staje się „Moje potrzeby też się liczą". „Jestem nieudacznikiem" staje się „Mogę zrobić wiele". Nuber przyznaje, że ta przemiana nie udaje się z dnia na dzień, ponieważ trzymamy się ograniczających wyobrażeń o sobie, bo to, co znane, daje nam bezpieczeństwo. Terapeuta zaleca wizualizowanie nowego przekonania tak często, jak to możliwe. Zapiszmy je na małych karteczkach i powieśmy w mieszkaniu. Albo powinniśmy prowadzić pamiętnik, w którym będziemy notować dowody na nowy, pozytywny obraz siebie.

Życie innych

Sandra Konrad zajmuje się badaniem traumy transgeneracyjnej. Jest przekonana, że nierozwiązane konflikty, drastyczne wydarzenia życiowe i traumatyczne doświadczenia oddziałują na nas przez kilka pokoleń- o ile nie zostaną zbadane i rozwiązane. Konrad jest autorem książek („To zostaje w rodzinie") i prowadzi praktykę terapii rodzinnej i par w Hamburgu. Dla niej pogodzenie się z emocjonalnym dziedzictwem rodzinnym jest niezbędnym zadaniem rozwojowym. Konrad opisuje zjawisko, które na początku wydaje się nieszkodliwe, ale prowadzi wielu ludzi do kierowania życiem innych. Przyczyna leży w „nakazach" wydawanych przez rodziców- zarówno wprost, jak i pośrednio. Być może potomstwo powinno zostać prawnikiem jak ojciec lub przejąć rodzinną firmę. To normalne i zrozumiałe- mówi Konrad- że rodzice chcą, aby ich dzieci odniosły sukces zawodowy lub miały własną rodzinę. Staje się patologiczne, gdy rodzice stawiają sztywne wymagania lub przesadne oczekiwania. „Wolno nam rozczarować rodziców - i odwrotnie". Według Konrada wielkim wyzwaniem jest akceptacja i miłość do siebie. Christofowi Meinertowi udało się wyzwolić z cienia swojej nadopiekuńczej matki. Z pomocą terapeuty dowiedział się, jakie są jego potrzeby. Mało tego, udało mu się je zrealizować. Uświadomienie sobie, że „nie muszę się podobać partnerowi, że mogę się podobać sobie" uwolniło go od „bycia cały czas miłym". „Nigdy nie sądziłem, że kobieta zaakceptuje to, że mam inne zdanie"- powiedział swojemu terapeucie. Meinert znów jest w stałym związku partnerskim, ślub odbędzie się na wiosnę.

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.