2025-02-13 18:25:52 JPM redakcja1 K

Marihuana: Narkotyk czy lekarstwo? Chorzy opowiadają o spektakularnych efektach leczenia

Jeszcze jakiś czas temu konopie były uważane za narkotyk do palenia, jednak roślina potrafi także łagodzić bóle.

Zdjęcie: GettyImages

Narkotyk czy lekarstwo? – Czym jest marihuana? Reporter naszej gazety STERN, Bernhard Albrecht zajął się tematem i otrzymał za swój tekst nagrodę Expopharm-Medienpreis. Dziś można kupić kwiaty konopi na receptę, bardzo różnią się od tych uznawanych za narkotyki do palenia. W leczniczej marihuanie ilość środków odurzających takich jak THC jest przygotowana w odpowiedniej dawce. Nie ma natomiast żadnych szkodliwych domieszek czy zanieczyszczeń. Mimo udowodnionej skuteczności, zwłaszcza w leczeniu przewlekłych bóli, lekarze w dalszym ciągu niechętnie przypisują konopie. Artykuł pokazuje, jak określił to jeden z członów jury „że nawet tak emocjonalny temat, można przedstawić w taki sposób, aby czytelnik bazując na faktach, mógł wyrobić sobie własne zdanie”. Tu możecie historię przeczytać jeszcze raz:

Oliver Bödeker nie miał żadnej borni ani planu, gdy wpadł do oddziału kasy oszczędnościowej i krzyknął - „Ręce do góry! To jest napad na bank!”. Chwilę później wyszedł na zewnątrz i poszedł z mamą na zakupy. „Na szczęście wszyscy w okolicy mnie znają, także w oddziale kasy oszczędnościowej, wiedzą, że jestem chory”. – powiedział. Jego matka opowiedziała, że mimo to „klienci byli bardzo zaskoczeni”. Czasami zdarza się, że życie z zespołem Tourette bywa bardzo zabawne, niestety jednak najczęściej jest bardzo bolesne. Bödeker ma 23 lata, często wypowiada prowokujące słowa, chociaż wcale nie ma na myśli tego, co mówi. Do sąsiadki z Turcji „ty dziwko!” albo przed pomnikiem Holocaustu „Heil Hitler!”. To tylko jeden z jego wielu tików, nad którymi nie ma kontroli. „Czuję w sobie narastające ciśnienie, które w końcu muszę rozładować”. – wyjaśnił. Jak ma gorsze dni to gryzie się po rękach co kilka minut. Jego głowa cały czas drży, a po mieszkaniu latają przedmioty.

Efekt? Piorunujący!

 Bödeker jest inteligentny, jako dziecko przeskoczył do ósmej klasy, jednak w okresie dojrzewania pokonała go choroba. Po czterech zmianach szkoły i przerwanej nauce zawodu dziś jest bezrobotny. Chwilowo pomagały mu leki typu neuroleptyka, które są przeznaczone do leczenia zespołu Tourette’a, jednak stosuje się je w przypadku psychoz i schizofrenii. Przyniosły mu kilka lepszych i gorszych lat, zanim przestały działać. Skutkiem ubocznym jest gwałtowne tycie. Jako dziecko Bödeker był chudziutki, a później w pewnym momencie ważył nawet 180 kilogramów. Pas bezpieczeństwa w samochodzie nie mógł objąć jego brzucha. 

Od 5 miesięcy pali marihuanę na receptę, przepisaną przez lekarza rodzinnego. Innych leków już nie bierze. Jaki jest efekt? Piorunujący! „Tylko rano zanim zapalę mam jeszcze drgawki”. Jego matka Melanie Bödeker, wiceprzewodnicząca Niemieckiego Stowarzyszenia Tourette dodała -  „W ciągu dnia tiki nie dokuczają już mu wcale, a do tego schudł 38 kg.” Walczyła z niemieckimi specjalistami, zajmującymi się zespołem Tourette’a, aby jej syn dostał taką szansę. Wcześniej słyszała od swoich członków stowarzyszenia, że kwiat konopi przynosi duże efekty.

 To jedna z tych historii, o których słyszy każdy, kto zajmuje się tematem leczniczej marihuany. Opowiadają o ludziach z różnymi ciężkimi chorobami, którzy przez wiele lat szukają ukojenia. Potem zapalą parę jonitów, coś „kliknęło” i po paru dniach było lepiej. Prawie zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe, a jednak niektóre z tych historii są prawdziwe i są opowiadane przez ludzi, którzy nigdy nie chcieli mieć nic wspólnego z narkotykami. Budzi to ogromne nadzieje u osób, które leczą się na choroby przewlekłe. Idąc dalej, naukowcy są zgodni co do tego, jakie pozytywne działanie ma marihuana. Szczególnie dobrze sprawdza się w trzech obszarach: przewlekłych bóli, spastyczności mięśni przy stwardnieniu rozsianym, przy nudnościach i wymiotach towarzyszącym chemioterapii.

Potencjał leczniczej rośliny wydaje się znacznie większy. „Istnieją dowody na to, że konopie mogą pomóc w leczeniu w przypadku ponad 50 rodzajów chorób.” – wyjaśnia psychiatra Kirsten Müller-Vahl z medycznej szkoły wyższej Hannover. Marihuana pomogła pacjentom cierpiącym na epilepsję, łuszczycę, zespół jelita drażliwego, depresję, zburzenie osobowości Borderline, nad potliwość i reumatoidalne zapalenie stawów. Większość tych informacji pochodzą od 1061 pacjentów, którzy uzyskali zgodę od Narodowej Instytucji (BfArM) w Niemczech, zajmującej się opiumowymi lekami i produktami medycznymi na palenia kwiatów konopi lub spożywanie ich w postaci ciastek. Ich lekarze musieli udowodnić, że standardowe terapie zawiodły. Jest wiele badań, które potwierdzają pozytywne działanie tej substancji w przypadku niektórych chorób. 

Rozwój w stosowaniu konopi

Od 10 marca 2017 skończyły się wyjątki. Na mocy nowej ustawy, można importować, uprawiać i przepisywać konopie, jeśli tylko pacjent jest ubezpieczony i przynależy do jakiejś kasy chorych. Póki co w niemieckich halach nie rośnie jeszcze „trawka”, ponieważ sąd najwyższy w Düsseldorfie zatrzymał procedurę wprowadzoną przez BfArM na uprawy konopi. Instytucja argumentuje swoją decyzję terminem przetargu, który był zbyt krótki. Do największych ubezpieczalni typu kasy chorych wpłynęło 17 000 wniosków, z czego dwie trzecie z tego to były osoby zarejestrowane w tych ubezpieczalniach na stałe.  

Zagraniczni inwestorzy z kanadyjskich i holenderskich firm założyli w Niemczech spółki zależne i kupowali start-upy za kwoty milionów euro, aby zapewnić sobie wczesną dominującej pozycję na rynku. „Wystarczy porównać zmianę sytuacji w Niemczech z Kanadą” – mówi Pierre Debs z „Spekturm Cannabis”, czyli niemieckiej filii kanadyjskiego lidera na rynku „Canopy Growth”. Przedsiębiorstwo występuje na giełdzie i jest warte 3.5 miliarda dolarów. Według niej, około 1000 niemieckich aptek zaopatruje się w kwiaty konopi. „W Kanadzie żyje 36 milionów ludzi, a 250 000 zażywa leczniczą marihuanę. Jeśli przenieść to zapotrzebowanie na Niemcy, może być tu ponad milion pacjentów.” 

„Wśród producentów panuje złota gorączka”, powiedział Hendrik Knopp, niemiecki dyrektor kanadyjskiego producenta Nuuvera. „Na całym świecie rynek rozwija się diametralnie. Całkowity potencjał na nadchodzące lata wynosi nawet do 50 miliardów dolarów.” 

20-25 Euro

Gram kwiatu konopi w aptece kosztuje 20-25 euro. To ponad dwa razy wyższa cena leczniczych konopi niż w Kanadzie czy Holandii. Powód? Farmaceuci sprzedają je pod nazwą leków na receptę, co wiąże się z możliwością dorzucenia opłaty przez aptekarzy. 

Co nas czeka? Czy niebezpieczny narkotyk właśnie zdobywa niemiecki rynek farmaceutyczny? Skutki długiego i częstego stosowania marihuany są znane, specjalistka Eva Hoch do spraw uzależnień podsumowuje „Palacze mają słabsze zdolności umysłowe w wielu obszarach, szczególnie cierpi na tym pamięć. Częściej rzucają szkołę, rzadko kończą studia i częściej powodują wypadki. Przede wszystkim jednak kwiat konopi wywołuje psychozy i schizofrenię.” 

Czym są w takim razie konopie? Szkodliwą substancją czy skutecznym lekiem? Odpowiedź: jednym i drugim. Aby w pełni zrozumieć dwulicowość tej leczniczej rośliny, trzeba najpierw wiedzieć, że narkotyki sprzedawane na ulicach mają niewiele wspólnego z kwiatami konopi sprzedawanymi w aptece. 

Shit to nie jest to samo co marihuana lecznicza

W Monachium, na dworcu głównym 22-letni Leon w dresie, z hipsterską brodą i w berecie spaceruje sobie po parku, po drodze mija bary z tańcem na rurze, salony z grami i sklepy z elektroniką. To stały punkt, w którym handluje się narkotykami. Idzie powoli, nagle staje i się rozgląda, w taki sposób dilerzy i ich klienci się rozpoznają. Po 5 minutach Leon mija mężczyznę po 40-tce z ciemnymi włosami, który coś mu szepcze i patrzy czekając na coś. „Palisz?” zapytał Leon, na co tamten odpowiedział, że tak. „Czekaj” – powiedział i zniknął przy wejściu do domu. Dwie minuty później sprawa była załatwiona, 15 euro za gram haszyszu, czyli substancja pozyskiwana z konopi, która ma słodkawy zapach. „Zwykle tu nie przychodzę” – wyjaśnił Leon - „nigdy nie wiadomo co w tym właściwie jest”. Marihuana na czarnym rynku może zatruwać organizm pestycydami, pleśnią, ołowiem i innymi szkodliwymi substancjami. Zawartość THC, która wywołuje odurzenie od lat zwiększa się na czarnym rynku, co potwierdzają dane z Europejskiego Raportu o Narkotykach, a wraz z tym ryzyko występowania psychoz u konsumentów.  

Równie niebezpieczne są syntetyczne kannabinoidy, które mają nieprzewidywalne skutki uboczne, czasami nawet śmiertelne. Oferowane są jako „mieszanki ziołowe”. Leon także przeżył „krzywe fazy” po tych substancjach. „Od roku mam dilera, któremu ufam. Nie oszukuje mnie”. – wyznał. W przeciwieństwie do shitu z ulicy, lecznicza marihuana w aptekach przechodzi testy, gdzie jest badana pod kątem występowania szkodliwych substancji. Dzięki standardowym metodom uprawy ma relatywnie taką samą zawartość THC, która w zależności od odmiany wynosi od 1% do ponad 20%. 

Roślina lecznicza stosowana od około 4700 lat

Pierwszy opis leczniczego działania marihuany znajduje się w chińskim podręczniku, który ma więcej niż 4000 lat. Krzyżacy przywieźli ją do Europy w średniowieczu. W XIX wieku istniało ponad 100 leków z zawartością marihuany, które zażywano na bóle głowy, spastyczność, astmę, brak apetytu, depresję i problemy ze snem. Stosowanie marihuany skończyło się w roku 1925, gdy na drugiej międzynarodowej konferencji w sprawach narkotykowych w Genewie zabroniono używania marihuany, kokainy i heroiny. Renesans tej rośliny leczniczej zaczął się w latach 60-tych poprzedniego wieku. Naukowiec zajmujący się badaniem marihuany Raphael Mechoulam, dziś 87-letni mężczyzna, odkrył wówczas THC oraz inną substancję kwiatu konopi - Cannabidiol (CBD), która jest intensywnie badana dopiero od kilku ostatnich lat. Z punktu widzenia krytyków marihuany CBD jest nowym tzw. „good guy”, ponieważ nie wywołuje odurzenia. Nawet lepiej, ponieważ podczas gdy THC wywołuje psychozy, CBD chroni przed nimi – i to tak skutecznie jak silne neuroleptyki. Udowodniły to badania naukowców z Mannheimer Zentralinstituts für Seelische Gesundheit na 42 pacjentach ze schizofrenią. 

Oprócz THC i CBD konopie zawierają także około 1000 kannabinoidów, które do tej pory nie zostały wcale zbadane. Ludzki organizm jest podatny na te substancje, ponieważ sam produkuje endokannabinoidy. Przekaźniki te działają poprzez receptory w układzie nerwowym i odpornościowym, wpływając na słabo zbadane mechanizmy regulacyjne. W ciele osoby, która pali wszędzie są komórkowe przełączniki.  Mimo tego, nadal niewiele wiadomo o konsekwencjach tych zmian. 

Wygląda na to, że kannabinoidy działają inaczej, jeśli są konsumowane wraz z całym kwiatem, tak jak witaminy w świeżych owocach są lepsze niż w postaci tabletek. To wybuchowe połączenie reakcji fizycznych jest jednak znacznie trudniejsze zbadania niż oddziaływanie standardowych leków, które mają jedną substancje czynną. Do tego każda odmiana kwiatu ma inny skład – kto jest w stanie to wszystko ogarnąć? Co raz więcej stowarzyszeń medycznych w Niemczech mówią o tym, aby stworzyć standardowe lekarstwa jak krople Dranabinol (czystych THC) albo doustny sprej Sativex (mieszanka THC i CBD).

Kwiaty konopi zawierają wiele substancji czynnych, które oddziałują na organizm w skomplikowany sposób. Marihuana jest palona w postaci jointów, bongo albo paruje przez waporyzatory, a przez ciepło aktywują się substancje czynne takie jak THC, które wywołuje efekt odurzenia. 

Lekarz Franjo Grotenhermen, który od 1993 zajmuje się tematem marihuany w zakresie zarówno naukowym jak i terapeutycznym, widzi to wszystko całkiem inaczej. „Mówię zawsze moim pacjentom, wypróbujcie różnych odmian kwiatów. Raz wybierzcie Indici, innym razem Staivy, kolejny raz zmieszajcie je, może też zdecydować się na mniej THC. W końcu znajdzie się rodzaj, który na was zadziała.”

Każda odmiana działa inaczej

23-letni Manuel Raff eksperymentował długo z kwiatami konopi. Mieszka na osiedlu pod Stuttgartem. Rodzice, oboje pracują jako technicy dentystyczni, wcześniej wracali z pracy do domu, aby uczestniczyć w wywiadzie. „Dla mnie ważne jest, żeby nikt nie uważał Manuel za narkomana.”- powiedział jego tata i położył gruby segregator z dokumentacją z historią jego syna. Manuel cierpi na chorobę Leśniowskiego-Crohna, jest to przewlekła, zapalna choroba jelit, która wywołuje bolesne bóle brzucha i przewlekłe, krwawe biegunki i może poważne uszkodzić jelita. 

Choroba miała u niego ciężki przebieg. „Skurcze pojawiały się zawsze i wszędzie” – powiedział Manuel Raff. „Gdziekolwiek byłem, musiałem natychmiast szukać toalety. W końcu przestałem wychodzić z domu”. Przerwał szkolenie na pracownika biurowo-administracyjnego, zażywał immunosupresanty i kortyzon w dużych dawkach. Spuchła mu twarz, a włosy wypadały. Jak to już nie pomagało, dostał lek z monoklonalnych przeciwciał, przeznaczony dla szczególnie ciężkich przypadków. Lista skutków ubocznych to 2,5 strony drobnego druczku. „Przede wszystkim skutkiem ubocznym może być rak, a my mamy wiele przypadków nowotworów w rodzinie.”

Manuel Raff, 23 lata: 

Cierpię na chorobę Leśniowskiego-Crohna. Okropne bóle brzucha, krwawe biegunki – nie wychodzę z domu. Przez długie lata brałem leki, które szkodzą układowi odporności. Włosy mi wypadły, a twarz spuchła. Gdy dostałem nowy lek, który może wywołać nowotwór, zacząłem, więc nielegalnie eksperymentować z marihuaną. W Internecie przeczytał, że może pomóc w przypadku jego choroby. Dzięki samodzielnie przygotowanym ekstraktom z kwiatów nie odczuwałem prawie wcale już objawów. Mój doktor uwierzył mi i przepisał mi dziś kwiaty konopi

Wiedział, że jonity mogą złagodzić dolegliwości. Jego przyjaciel przekonał go, żeby spróbował. Zaczęli samodzielnie hodować konopie według instrukcji z Internetu, palił i waporyzował, ale skutki były umiarkowane. „Działa za krótko i za mocno”. Produkował wysokoskoncentrowane ekstrakty, które rozcieńczał w oleju i przyjmował doustnie. „Działają powoli i utrzymują się z 12 godzin”. Kuchnia rodziców zmieniła się w prawie w laboratorium. Wkrótce zaczęło mu się poprawiać. Stolec stał się bardziej zwarty, coraz rzadziej musiał chodzić do toalety a skurcze ustąpiły.

Zapytał lekarza rodzinnego, czy mógłby przepisać mu kwiaty konopi: „Nie był do tego przekonany, ale leczy całą moją rodzinę, zna mnie i uwierzył mi.” Dzięki niemu Raff 22 sierpnia 2017 roku otrzymał zgodę ze swojego ubezpieczenia. „Na podstawie ekspertyzy dochodzimy do wniosku, że zastosowanie konopi w Pana przypadku jest uzasadnione z punktu widzenia medycy społecznej”. Od roku próbuje legalnie różnych rodzajów kwiatów konopi i wierzy, że znajdzie swoje idealne połączenie. Nie potrzebuje innych leków a dowodem na to jest wydruk z kasy chorych z wykazem przypisanych mu leków z ostatnich dwóch lat. „Żyję prawie normalnie, bez tabletek i zastrzyków.”

NA Franjo Grotenhermena zakończona sukcesem historia Manuela robi wrażenie, ale niezbyt go zaskoczyła - „Miałem sporo pacjentów z stanem zapalnym jelit, których sytuacja poprawiła się dzięki marihuanie”. Jednak tylko jedno badanie potwierdza skuteczność konopi w leczeniu choroby Leśniowskiego-Crohna. Zostało przeprowadzone na 21 pacjentach Izraelu, którzy przechodzili standardową terapię, jednak bez pozytywnych efektów. Spośród 11 osób, które paliły marihuanę, 10 doświadczyło częściowej lub widocznej poprawy objawów. W jednej z grup, gdzie osoby paliły jonity placebo bez THC, poprawę odnotowano u jednej osoby. Wyniki tych badań nie są dla naukowców zbyt wiele warte, podobnie jak relacje pojedynczych przypadków. Często wyniki tych małych badań nie potwierdzają się, gdy przeprowadza się badanie na większej grupie, tysiąca pacjentów.

Pacjenci są często piętnowani mianem kryminalistów 

Jednak kasy chorych i większość niemieckich lekarzy wciąż nie jest przekonana do tego sposobu leczenia. „Wielu lekarzy odrzuca pacjentów, gdy tylko pojawia się temat marihuany.” – mówi Grotenhermen. Takie doświadczenie miał Martin Schmitt*, 35-letni ekonomista z Frankfurtu, który chce pozostać anonimowy, ponieważ hoduje w domu konopie. Od dzieciństwa cierpi na zespól wieloobjawowego bólu w całym ciele, a lekarze przypisywali mu różne diagnozy – reumatyzm, zapalenie stawów w trakcie łuszczycy lub fibromialgię. Jedynie opioidy przyniosły mu ulgę, ale powodowały utratę apetytu i zaparcia, przez co strasznie schudł. W roku 2014 lekarze z kliniki zajmującej się leczeniem bóli przepisali mu krople Dronabinol, które zawierały czyste THC. „Efekt był piorunujący” – powiedział Schmidt, opisując zwykłe przeciwbólowe działanie konopi. „Nie tyle zmniejszyło ból, co tłumiło myśli o bólu. Nawet jeśli bolą mnie kolana, nie skupiam się na tym przez cały czas”. 

Za zgodą Narodowej instytucji do spraw używek przez kilka lat kupował kwiat konopi w aptece. Potrzebował dwóch gramów na dzień, co kosztowało go 1000 euro miesięcznie. Ponieważ dzięki terapii konopiami mógł wrócić do pracy, był w stanie pokryć te wydatki. Po wprowadzeniu nowej ustawy Schmitt myślał, że wszystko będzie szło gładko – ale kasa chorych odrzuciła wniosek jego lekarki o refundację. Uzasadnienie: Marihuana może być refundowana tylko w „uzasadnionych przypadkach wyjątkowych”

W piśmie od kasy do Schmitta znalazła się również opinia medycznej służby Ubezpieczeń zdrowotnych (MDK), według której istniały inne opcje terapeutyczne - „Zaleca się specjalistyczne leczenie u terapeuty, włączającą psychoterapię i psychosomatyczne leczenie.” Tego wszystkiego Schmitt już próbował i przedstawił stosowne dokumenty. Złożył odwołanie, ale zostało odrzucone.

Po przeprowadzce potrzebował nowego lekarza – i wtedy zetknął się z całą masą uprzedzeń w temacie konopi. Trzech lekarzy powiedziało - „Nie jestem zwolennikiem tego”. Jeden z nich stwierdził - „Pana dokumentacja jest zbyt obszerna”. Inna lekarka spytała z podejrzliwością, dlaczego tak często zmieniam miejsce zamieszkania. Pewnie uważała mnie za „drobnego przestępcę”. Schmitt do dziś nie znalazł lekarza. 

Narkomani przepychają się do klinik leczenia bólu

Lekarz zajmujący się przewlekłymi bólami u pacjentów Gerhard Müller-Schwefe, były prezes Niemieckiego Towarzystwa Medycyny Bólu, wskazuje na klika powodów do obaw. „Lekarze wciąż wiedzą bardzo mało o marihuanie, dlatego potrzebna jest dalsza edukacja. Oprócz tego przybywa do nas wiele osób, które po prostu chcą sobie palić marihuanę, co słyszę od wielu kolegów po fachu.” 

W trakcie swojej pracy również doświadczył tygodni, w których w jego gabinecie pojawiało się nawet do 30 takich pacjentów, którzy przychodzili bez umówionych wizyt lub odpowiedniej dokumentacji z historią choroby. „Dwa tygodnie temu przyszedł jeden, który dziesięć lat temu chorował na białaczkę i wyzdrowiał. Teraz nagle odczuwał ból i twierdził, że tylko marihuana mu pomoże.”

Kiedy jedna z koleżanek próbowała go wyprosić, mężczyzna groził jej przemocą. „Tacy ludzie wierzą, że uda im się palić marihuanę na koszt społeczeństwa.”

Jednak Müller-Schwefe podkreśla, że nie ma zasadniczych zastrzeżeń do konopi: „Przepisywałem je przez ponad 30 lat i często widziałem imponujące efekty terapeutyczne.” Zaznacza jednak, że nie jest to cudowne lekarstwo, w które wielu teraz wierzy. „W co najmniej połowie przypadków muszę przerwać terapię z powodu braku efektów lub wystąpienia niepożądanych skutków.”

W narkotykowym świecie, także zaczęła pojawiać się lecznicza marihuana. Rekreacyjny palacz, Leon, wie od znajomego swojego przyjaciela - „On dostaje konopie na receptę, a potem sprzedaje je dalej.” Franjo Grotenhermen komentuje: „Nie byłoby to nic nowego. Czarny rynek istnieje także w przypadku wielu innych leków, na przykład niebezpiecznych opioidów, które są bardziej niebezpieczne i uzależniające.”

Pora więc, aby marihuana jako lek znalazła swoje miejsce w codziennej medycynie. Nawet zwolennicy terapii konopiami, tacy jak Grotenhermen, narzekają, ponieważ brakuje dużych badań naukowych. A nawet sami producenci konopi z Holandii i Kanady podkreślają, jak ważna jest dla nich medyczna część badań.

Jednak, gdy człowiek zaczyna się wgłębiać w temat, trudno jest cokolwiek zweryfikować. Pierre Debs (Spektrum Cannabis) mówi, że firma jest w kontakcie z 2 do 4 klinikami w sprawie konkretnych projektów („Dokładniejszych informacji niestety nie mogę jeszcze podać”). Hendrik Knopp (Nuuvera) nawet wspomina o planowanym własnym instytucie badawczym („Miejsce i partnerzy badawczy są jeszcze poszukiwani”). Przyznaje jednak, że dla producentów badania medyczne są konopi to coś zupełnie nowego - „Wielu z nich to byli hodowcy kwiatów i warzyw, którzy niedawno weszli na rynek medyczny. I jest zupełnie odwrotnie niż w przypadku leków: produkt już istniał, teraz musimy udowodnić, że działa. 

Producenci farmaceutyczni najpierw muszą stworzyć produkt, a potem testować jego skuteczność.” Nieliczni niemieccy naukowcy, którzy zajmują się badaniami nad konopiami, potrzebują wsparcia finansowego, podsumowuje psychiatra Kirsten Müller-Vahl, która właśnie pracuje nad badaniem z udziałem około 100 pacjentów z zespołem Tourette’a: „Do tej pory było słabe zainteresowanie ze strony wszystkich producentów.” Jej badanie finansuje Niemiecka Wspólnota Badawcza (DFG).

Franjo Grotenhermen jest pewny, że przyszłość konopi nie będzie zależała wyłącznie od nauki. „Ostatecznie najważniejsze będzie to, że pomoże to pacjentom. Jedynym pytaniem jest, jak długo będą musieli czekać na to 10, 20 czy 30 lat.”

*Imię zmienione przez redakcję.

Autor:
Bernhard Albrecht | Tłumaczyła: Dominika Drobiszewska – praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki

Źródło:
https://www.stern.de/gesundheit/medizin/cannabis---berichte-von-spektakulaeren-behandlungserfolgen-7961408.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE