2024-01-31 10:05:31 JPM redakcja1 K

Mój kilkudziesięcio-letni rower został skradziony - i czuję się ogołocona

Wahałam się pomiędzy wyrzeczeniem, akceptacją i narzekaniem na utratę tej pięknej i przydatnej rzeczy. Mam tylko nadzieję, że będzie doceniony w następnym domu.

 „W końcu pomysłowość i szlifierka kątowa przyjdą po ciebie.” Zdjęcie: Richard Newton/Alamy

W zeszłym tygodniu zwędzili mi rower, co początkowo przypominało eksperyment na mojej świadomości, problem magicznego realizmu: musiał tam być, bo właśnie tam go zostawiłam. A jednak go tam nie było. Spędziłam haniebnie długi czas po prostu wpatrując się w miejsce gdzie był. Później, dzielnie próbowałam odblokować jakieś fałszywe wspomnienia, gdzie odłożyłam go w inne miejsce; później poszłam go tam szukać, ale nadal nic nie znalazłam. Rozglądałam się za kamerami w pobliżu, zupełnie jakbym wiedziała co zrobić dalej, jeśli bym je spostrzegła. Widziałam Kulawe Konie. Wszystko co musisz  zrobić to znaleźć kamerę, zadzwonić gdzieś i dać komuś w twarz. Jednak żadnych kamer nie było. 

Następnego ranka, wróciłam w tę okolice, żeby jeszcze trochę pospacerować. Być może złodziej dostał wyrzutów sumienia i porzucił rower. Albo został przez niego w jakiś sposób udręczony. Może gdybym stała w pobliżu wystarczająco długo, rower wyczułby mnie w powietrzu i wrócił o własnych siłach. 

Wieki zajęło mi zaakceptowanie, że naprawdę zniknął, a potem kolejne stulecie (trzy dni) zanim przestałam myśleć, „Huh, gdzie mój rower?”, i zataczać od nowa koło akceptacji i realizacji. Narzekałam na to, nieustannie; pożyczałam inne rowery, marudząc, że nie są tak samo dobre; miałam specjalną pod-kategorie lamentowania nad straconymi akcesoriami, bidon z wodą, światła. Kwiliłam na tyle długo, że moja mama zaproponowała mi kupno nowego roweru, co skłoniło mnie do autorefleksji. Trwało to ponad pięć minut, zanim znów odpłynęłam na temat jego wspaniałych oznaczeń, oraz tragedią związaną z zamknięciem jego marki w 1995. 

Kiedy masz w posiadaniu wartościową rzecz i regularnie zostawiasz ją na zewnątrz, w końcu pomysłowość i szlifierka kątowa cię dopadnie. Musisz postrzegać siebie nie za właściciela roweru lecz za jego opiekuna zastępczego, i po prostu mieć nadzieję, że jego następny właściciel będzie go doceniać. W każdym razie niech ktoś mi to wszystko wmówi, bo to niedorzeczne: czuję się jakbym straciła konia.

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE