2025-02-07 00:00:31 JPM redakcja1 K

Poczucie bycia potrzebnym: dlaczego dziadkowie są dzisiaj ważni jak nigdy wcześniej?

Dziadkowie, którzy zawsze wszystko wiedzą najlepiej – to już miniona epoka. Dziś dziadkowie i babcie są bardzo często bliskim autorytetem dla swoich wnuków oraz ważnym symbolem przeszłości.

Zdjęcie: https://www.geo.de/wissen/weshalb-grosseltern-heute-so-wichtig-sind-wie-nie-32493174.html

Zawsze, gdy myślę o babci, otwierają się szklane drzwi, Gonga stoi na progu wagonu restauracyjnego – niebieski kapelusz, biały płaszcz. A w prawej ręce jej ciemnobrązowa laska i woła jak zawsze w dobrym humorze „Dzień dobry!”. To pozdrowienie wypowiedziane 88-letnim saksońskim sopranem o trzeciej w nocy, zaskoczyło pasażerów, którzy byli zestresowani swoją długą podróżą przez szwajcarską ulewę.  Na moment wydawało się, że zniknęła cała duszna atmosfera zmęczenia, dymu papierosowego i zapachu mokrych ubrań. 

Dwie kobiety się zaśmiały a mężczyzna powiedział „Nareszcie przyszedł nasz anioł stróż”. Gonga odpowiedziała „na taki mały deszczyk nie potrzebuje pan żadnego anioła stróża”, po czym przeszła przez wagon restauracyjny, zostawiając resztę gości z ich złym humorem. Szukała przedziału dla siebie i swojego wnuka, który z plecakiem i torebką dreptał za nią. Już dawno przestało go dziwić, jak wiele energii ma jego babcia.

Na 88 urodziny kupiłem Gondze podróż do wyboru. Nie zastanawiała się zbyt długo „Wspaniały pomysł, pojedziemy do Petersburga”. Już przedtem często opowiadała mi o swoim przodku, który rzekomo był malarzem na dworze Piotra Wielkiego, ale zaginął gdzieś w Rosji. Chciała odwiedzić archiwum i zbadać tą sprawę. Zamiast tego trafiliśmy w sam środek szwajcarskiej nawałnicy, a to wszystko przez nadopiekuńczość mojego ojca. Jak dowiedział się o naszych planach, zadzwonił do moich starszych braci, a potem we trójkę przedstawiali nam przerażającą rzeczywistość postsowieckiego chaosu,  obrazy rosyjskiej mafii i arktycznych mrozów. Do tego stopnia, że babcia się poddała i oznajmiła, że pojedziemy do Kanderstegu w Szwajcarii. W ten sposób powstał nowy układ - wnuk i dziadkowie przeciwko rozsądnym, ale surowym rodzicom. 

Johann Wolfgang von Goethe, najważniejszy autorytet dla mojej babci, napisał we wspomnieniach z dzieciństwa: „Przed tymi dydaktycznymi i pedagogicznymi udrękami uciekaliśmy zazwyczaj do dziadków”. Dziś oczywiście, jest to już nieaktualne – mocne konflikty pokoleniowe między rodzicami a dziećmi należą do przeszłości.  Jednak nadal dziadkowie i wnuki mają jedną wspólną cechę, że przynajmniej przez pewien czas mogą żyć poza „udrękami” codziennych spraw i zawodowych obowiązków, które każdego dnia są na głowie rodziców. 

Moja babcia, która wtedy z nami mieszkała, spoglądała znad okularów na nas zawsze z wyrozumiałością, gdy mój ojciec wracał zdenerwowany z redakcji do domu. Przy kolacji wciąż jeszcze można było wyczuć jego zły humor po ciężkim dniu. Wtedy nerwowo i emocjonalnie czepiał się nas, dzieci. Przez to spojrzenie potajemnie odwracała układ między mną a moim ojcem. To było tak, jakby powiedziała: „Daj mu się wykrzyczeć, on nic na to nie poradzi”. W tych chwilach byliśmy sprzymierzeńcami.

Dziadkowie są moralną ostoją i bliskim autorytetem

Dziś sam jestem ojcem i redaktorem gazety a przez tą podwójną rolę często czuję się zestresowany i zabiegany. Mój ojciec jest teraz „milionerem czasu” i hojnie dzieli się tym bogactwem z dwójką naszych dzieci. Moja mama tak samo.Kiedy zapytałem naszą córkę Sophie, co tak wspaniałego jest u dziadków, że zawsze tak bardzo cieszy się na odwiedziny u nich. Odpowiedziała mi pragmatycznym i filozoficznym tonem „U nich jest więcej słodyczy, telewizji i czasu”.

Moi rodzice mieli przez wiele lat cierpliwość do oglądania kukiełkowych przedstawień wymyślonych przez naszego syna Nicolasa, niektóre widzieli nawet po cztery razy. Przy tym potrafili nawet nie zerkać na telefon. I co tydzień zabierali Sophie do lasu Perlacher Forst, aby mogła zobaczyć dziki. W tym sensie są typowymi dziadkami naszych czasów. Dla dzisiejszych dzieciaków dziadkowie nie są już surowym autorytetem moralnym. Są raczej bliskimi przyjaciółmi dzieci, wręcz równorzędnymi partnerami z innego pokolenia, a przez swoje niekonwencjonalnie zachowanie kwestionują normy społeczne i rodzicielskie.

Nie musi to zajść tak daleko jak w książeczce obrazkowej „Nasebohren ist schön” (Dłubanie w nosie jest fajne). Historia opowiada o dziadkach, którzy są anty-autorytetami i pokazują swoim zaskoczonym wnukom, jak fajnie jest grzebać głęboko palcem w nosie. Moja babcia, która urodziła się w 1905 roku, nigdy by tak nie postąpiła. Mimo całej swojej nonszalancji miała w sobie coś stanowczego, jednak nie lubiła nikomu rozkazywać. Była dyskretną przyjaciółką, a nie autorytetem. Myślę, że mogła mieć coś w sobie z antyautorytaryzmu – w końcu podczas naszej podróży do Kanderstegu raz ukradliśmy śliwki. 

A więc pojechaliśmy do Szwajcarii, gdzie pokazała mi wiele miejsc, które znała ze wcześniejszych podróży. Tego dnia w pociągu,  gdy tak padało, byliśmy na szczycie góry Matterhorn. To właśnie w trakcie drogi powrotnej zaskoczyła nas ulewa. I noc była spędzona jak na wojnie: przepełnione dworce, skomplikowane przesiadki, godziny oczekiwania. Moja babcia za to rozkoszowała się tą nocą. W pewnym momencie zaczęła śpiewać na głos pieśń teologa Gerhardta i to wszystkie 14 zwrotek.

Wnuki sprawiają, że dziadkowie wciąż czują się młodzi.

Dziadkowie mają przewagę nad rodzicami: Nie muszą codziennie być ze swoim potomstwem. Gonga wychowała trzech mężczyzn, sama, po wojnie. To musiało być ciężkie. W trakcie naszej tułaczki powiedziała, że cieszy się bardzo z tego ma 8 wnuków i że może widzieć, jak dorastamy. Powiedziała, że to „jak powtórka, taka powtórka jak w kinie”. Jak w kinie: ogląda się z fascynacją, ale można wyjść, jeśli coś się nie podoba. Bliskość na odległość.

Socjolog Ingrid Herlyn przeprowadziła kilka lat temu badanie, w którym zajmowała się relacjami między wnukami a dziadkami. Dziewięć na dziesięć babć stwierdziło, że więź z wnukami sprawia im radość, dumę i poczucie wzbogacenia Dzięki wnukom wciąż czuły się młode, potrzebne i pełne życia. Ponad 70% ankietowanych kobiet uznało, że bycie babcią jest przyjemniejsze niż bycie matką. Głównym powodem było to, że mogły się spotykać z wnukami, ale nie były odpowiedzialne za ich wychowanie. 

Według danych Niemieckiego Centrum do Spraw Starzenia się, co czwarta para dziadków w Niemczech regularnie opiekuje się wnukami, ponad połowa pomaga okazjonalnie. Niemiecki Instytut Młodzieży w Monachium doszedł do wniosku, że dziadkowie są najważniejszymi opiekunami dla dzieci poniżej szóstego roku życia tuż po rodzicach i wychowawcach w przedszkolu. Ten „złoty wiek” dziadków ma wiele przyczyn. Jedna z nich jest bardzo ekonomiczna, mianowicie dziadkowie są potrzebni, ponieważ dziś znacznie więcej kobiet pracuje niż w latach 60-tych. Innymi słowy: Dzięki opiece dziadków, kobiety mogą rozwijać swoją karierę i osiągać większą niezależność.

Stale rosnąca długość życia umożliwia długoletnie i bliskie więzi

Moja żona i ja, jesteśmy młodymi pracującymi rodzicami i wiele znajomych zazdrościło nam, że czworo dziadków mieszka tak blisko nas. Uderzająco wielu naszych przyjaciół ma tylko jedno dziecko, ponieważ doszli do wniosku, że nie mogą pogodzić pracy z życiem rodzinnym. U nas za to opieka nad pierwszym dzieckiem szła tak gładko, że szybko zdecydowaliśmy się na kolejne. 

Tyle że w małym stopniu potwierdza się „hipotezę babci”, wymyśloną przez biologów ewolucyjnych. Mówi ona, że kobiety Homo sapiens zaczęły żyć dłużej niż okres ich płodności właśnie po to, by pomagać córkom w opiece nad wnukami. Dzięki temu dzieci miały większe szanse na przeżycie, a rodzina mogła się dalej rozwijać. Najwyraźniej już wtedy nie można było polegać na ojcach w kwestii opieki nad potomstwem.

Trwało to wiele tysięcy lat, aż babcie - a ostatecznie także dziadkowie – zaczęli pełnić swoją, dzisiejszą, typową rolę w życiu wnuków. Jeszcze w XVI wieku, gdy po raz pierwszy pojawiło się określenie „dziadkowie”, kojarzyło się ono głównie z pojęciem „starych rodziców”. Zwykle prowadzili oni własne gospodarstwo domowe i pracowali aż do śmierci.

Dopiero od XVIII wieku dziadkowie zaczęli być postrzegani jako odrębny etap życia z własnymi zadaniami. W niektórych zawodach pojawiło się po raz pierwszy pojęcie „emerytury”, a ludzie wcześniej zaczynali się żenić i mieć dzieci. Starsze pokolenie miało wtedy więcej czasu niż w poprzednich latach, by zająć się potomkami. 

Doszło do tego, że w rozwijającym się społeczeństwie mieszczaństwa po raz pierwszy zaczęto rozumieć rodzinę jako „emocjonalnie silnie związaną grupę osób”, jak to formułuje wiedeński historyk Erhard Chvojka. Chvojka badał relacje między dziadkami a wnukami w czasach nowożytnych i stwierdził, że w wieku XIX relacja między dziadkami a wnukami, która nie polegała na żadnych oczekiwaniach związanych z osiągnięciami, była przywilejem.

Wzrastająca długość życia umożliwia długotrwałe i bliskie relacje: podczas gdy przed 1950 rokiem większość dziesięciolatków dorastała bez dziadków – po prostu dlatego, że nie żyli – dziś ponad 80% dzieci w wieku od 10 do 14 lat ma jeszcze żyjących dziadków. To już nie są zmęczeni emeryci, ale wielu z nich cieszy się końskim zdrowiem aż do późnego wieku – a dziś częściej opiekują się młodymi i odwrotnie.

Choć saldo tej opieki zmniejsza się z upływem lat, to nawet osoby po 70 roku życia pozostają dawcami netto. Ich miłość i troska koncentrują się dodatkowo na coraz mniejszej liczbie wnuków, dlatego że kobieta urodzona w czasie I wojny światowej miała później średnio więcej niż trójkę wnuków, natomiast o pokolenie później było ich już nieco ponad dwóch.

Autor:
 Alex Rühle | Tłumaczenie: Dominika Drobiszewska – praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki

Źródło:
https://www.geo.de/wissen/weshalb-grosseltern-heute-so-wichtig-sind-wie-nie-32493174.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się