2022-10-17 07:58:43 JPM redakcja1 K

Pokolenie Z potrafi radzić sobie ze stresem

Pokolenie Z potrafi radzić sobie ze stresem – wręcz są na tyle odważni, by powiedzieć, że stres jest nie do zaakceptowania Starsi ludzie lekceważą ich za brak odporności, ale trzeba mieć odwagę, by rzucić wyzwanie destrukcyjnemu statusowi quo w pracy.

Steven Bartlett, przedsiębiorca i gwiazdorski podcaster, zszargał ostatnio kilka młodszych osób, gdy określił Pokolenie Z jako „najmniej odporne pokolenie, jakie kiedykolwiek widziałem”. Dodał: „Po prostu obawiam się, że kiedy zatrudniam ludzi z tego pokolenia, muszę niemalże przejść dodatkową drogę tylko po to, aby sprawdzić, czy poradzą sobie z kulturą o wysokiej intensywności, w której wymagania mogą pojawić się w sobotę - ponieważ świat nie zatrzymuje się na sobotę i niedzielę”.

Jego początkowe stanowisko nie jest wyjątkowe. Dla wielu starszych obywateli, Pokolenie Z jest źródłem irytacji i rozczarowania. Są zbyt wrażliwi. Zbyt łatwo ich urazić. Brakuje im też wewnętrznej twardości, niezbędnej do radzenia sobie z wyzwaniami i nieuniknionymi niepowodzeniami w codziennej pracy i życiu.

Narzekanie na młodsze pokolenie nie jest niczym nowym, ale myślę, że musimy również zdać sobie sprawę z nadzwyczajnej presji, z jaką boryka się Pokolenie Z. W szkole, według raportu Światowej Organizacji Zdrowia z 2020 roku, podlegają reżimowi, który sprawia, że angielski system edukacji jest trzecim najbardziej stresującym spośród 45 krajów badanych w Europie i Kanadzie. Żyją w świecie natychmiastowej oceny online (w 2021 roku Wall Street Journal doniósł, że jedna na osiem młodych dziewcząt w Wielkiej Brytanii, które zgłosiły myśli samobójcze, przypisała swoje słabe zdrowie psychiczne mediom społecznościowym). Ich wejście w świat płatnego zatrudnienia również nie jest łatwe: bezpłatne staże, dług studencki do spłacenia i środowisko pracy, które coraz bardziej wpływa na to, co kiedyś było postrzegane jako czas wolny.

Przed wybuchem pandemii jedno z amerykańskich badań sugerowało, że 60% osób korzystających z komputerów w codziennym życiu zawodowym pozostawało podłączonych do pracy przez ponad 13 godzin dziennie i kolejne pięć godzin w weekendy. W połowie pandemii, według eksploracji danych Microsoftu na temat użytkowników Teams, średni dzień pracy wydłużył się o około 45 minut. Przez większą część tego czasu młodsi pracownicy siedzą w milczeniu na rozmowach wideo, słuchając, jak starsi pracownicy wygłaszają swoje kwestie. Czują się nieproduktywni i bezsilni. Kiedy nie uczestniczą w męczących spotkaniach, sprawdzają pocztę elektroniczną (uważa się, że to zadanie pochłonęło kolejne dwie godziny ich czasu). Dzień pracy wydłużył się. Korzyści z niego płynące stają się coraz mniej widoczne.

Starsi pracownicy mogą się sprzeciwić, twierdząc, że czeka ich ta sama nużąca i stresująca harówka. I mieliby rację. Latem tego roku Gallup Global Workplace Report doniósł, że stres pracowniczy osiągnął nowy, rekordowy poziom, a 41% brytyjskich pracowników stwierdziło, że doświadcza go przez "dużą część dnia pracy". Spotkania pochłaniają cały dzień (od początku pandemii ich liczba wzrosła 2,5 raza).

Jeśli chodzi o miejsce pracy, to moim zdaniem to, co wyróżnia Pokolenie Z, to nie fakt, że składa się ono ze śnieżynek, które nie są w stanie udźwignąć presji – to fakt, że składa się ono z młodych ludzi, którzy doświadczają tego samego stresu, co wielu ich starszych współpracowników, ale są bardziej gotowi, by otwarcie o tym mówić. Dzielenie się obawami o zdrowie psychiczne było kiedyś tabu. Teraz już nie jest. Jak na ironię, aby wyrazić te obawy, trzeba mieć w sobie pewną dozę hartu ducha, którego najwyraźniej brakuje Pokoleniu Z. To również wymaga odwagi, aby nie akceptować po prostu statusu quo, którym jest spustoszenie zdrowia psychicznego, i w zamian wyrazić sprzeciw.

Jeszcze jedna rzecz jest oczywista: niezależnie od tego, czy uważasz, że Pokolenie Z powinno być twardsze, czy nie, na pewno nie pomożesz, mówiąc im, że muszą być „bardziej odporni”. Odporność nie jest gotowym rozwiązaniem w zasięgu ręki i nie jest to cecha łatwa do zdobycia. Co więcej, wbrew twierdzeniom zwolenników tej cechy, nie jest ona czymś, co możemy nabyć sami. Potrzebujemy także innych ludzi.

Kiedy prof. Jean Twenge z Uniwersytetu w San Diego badała zdrowie psychiczne nastolatków w pierwszych dniach pandemii, ze zdziwieniem stwierdziła, że nie było ono „fatalne”, jak się spodziewała, ale „względnie w porządku”. Dalsze badania ujawniły przyczynę tego stanu rzeczy: „Nastolatki, które spędzały więcej czasu z rodziną podczas pandemii i które czuły, że ich rodziny stały się bliższe, były mniej narażone na depresję”. Lepsze relacje oznaczały lepszą odporność (lub jak wolę to nazywać, biorąc pod uwagę to, co uważam za toksyczny wydźwięk tego słowa, „hart ducha”). Ludzie czerpali siłę od siebie nawzajem.

W dzisiejszych czasach coraz dłuższych spotkań online, być może dobrym sposobem, by pomóc Pokoleniu Z być „bardziej odpornym” byłoby sprawienie, by czuli się tak samo wspierani w pracy, jak powinni być w domu.

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE