2022-12-14 09:14:28 JPM redakcja1 K

Powstanie w getcie warszawskim

Powstanie w Treblince położyło kres drugiemu najbardziej śmiercionośnemu obozowi Holokaustu.

Jak powstanie w getcie warszawskim zainspirowało bunt w nazistowskim obozie zagłady?

Powstanie w Treblince położyło kres drugiemu najbardziej śmiercionośnemu obozowi Holokaustu.

Życie Rudolfa Masaryka było krótkie, ale w tamtym momencie walczył o nie z całych sił. Stojąc na dachu płonącego obozu koncentracyjnego w Treblince, strzelał do nazistowskich strażników i krzyczał: „To za moją żonę, to za moje dziecko, które jeszcze świata nie widziało!”. Kilka godzin później Masaryk już nie żył, podobnie jak większość więźniów obozu zagłady w Treblince, którzy w sierpniu 1943 r. zbuntowali się przeciwko swoim nazistowskim prześladowcom. Nie przez przypadek historia Masaryka brzmi tak, jakby mogła wydarzyć się podczas powstania w getcie warszawskim kilka miesięcy wcześniej. Powstanie w getcie pomogło zainspirować mniej znany bunt w Treblince – ostatni bój, który, podobnie jak ten w getcie warszawskim, miał dla walczących śmiertelne konsekwencje.
Wieści o powstaniu w getcie warszawskim z kwietnia 1943 r. rozeszły się po całej Europie. Dotarły również do Treblinki – drugiego najbardziej śmiercionośnego obozu Holokaustu, gdzie zainspirowały ruchu oporu. Chociaż oba powstania zostały zaplanowane przez inną grupę spiskowców, były ze sobą powiązane – oba są również symbolem napływu nadziei i sprzeciwu, który ogarnął okupowaną Polskę w szczytowym okresie Holokaustu. Położona zaledwie około 100 km na północny wschód od Warszawy Treblinka, działała od 1941 roku, początkowo jako obóz pracy przymusowej, a następnie jako obóz zagłady. W ciągu zaledwie trzech miesięcy 1942 r., około 265 000 Żydów mieszkających w warszawskim getcie zostało wywiezionych do Treblinki i zamordowanych w komorach gazowych. Powstanie w getcie warszawskim zaplanowano po części jako odpowiedź na tę falę wywózek i morderstw. 

Treblinka różniła się od większości nazistowskich obozów. Jego celem nie było zniewolenie Żydów i osób innych narodowości w ramach niemieckiej machiny wojennej – jego celem było zabijanie. Jednak aby ta straszliwa machina śmierci mogła funkcjonować, przy życiu utrzymano około 1 000 Żydów.
Kiedy 19 kwietnia 1943 r. w getcie warszawskim wybuchło powstanie, Niemcy byli zajęci walkami w całej Europie. Pasmo porażek, w szczególności przegrana w bitwie pod Stalingradem, osłabiło armię III Rzeszy i jasno dało do zrozumienia, że naziści będą wkrótce zmuszeni do ucieczki z Polski. Więźniowie obozu w Treblince obawiali się, że zostaną porwani podczas odwrotu Niemców z Polski i zamordowani, jako że naziści próbowali zatrzeć wszelkie ślady swoich zbrodni. Gdy do obozu dotarły wieści o powstaniu w getcie warszawskim – i o więźniach porwanych podczas obławy w Warszawie przez nazistów – zaczęła rosnąć nadzieja. Niewielka grupa więźniów nazywająca się „Komitetem Organizacyjnym” od ponad roku rozważała powstanie. Plany te zostały pokrzyżowane, kiedy Julian Chorążycki, lekarz żydowskiego pochodzenia pomagający w prowadzeniu ambulatorium dla oficerów SS w Treblince, został przyłapany na posiadaniu dużej sumy pieniędzy, którą planował przeznaczyć na zakup broni do buntu w obozie. Zamiast podać nazwiska swoich współspiskowców, Chroążycki połknął truciznę i zmarł. Spiskowcy prawie zostali zdemaskowani, dlatego postanowili pozostać w ukryciu. W międzyczasie około 7 000 Żydów schwytanych przez nazistów podczas powstania w getcie warszawskim zostało wywiezionych do Treblinki i zamordowanych tuż po przybyciu. Spiskowcy, zachęceni wiadomościami o oporze w getcie warszawskim, znaleźli nowego przywódcę: Bereka Lajchera, lekarza żydowskiego pochodzenia i emerytowanego oficera Wojska Polskiego, który po śmierci Chorążyckiego był odpowiedzialny za ambulatorium SS.
Wyglądało na to, że zdobycie broni spoza obozu będzie niemożliwe. Więźniowie pozostawali odizolowani pod nieustanną obserwacją hitlerowskich strażników i byli całkowicie odcięci od świata zewnętrznego. Jednak komitet organizacyjny miał asa w rękawie: tajny odlew klucza do obozowego arsenału. Więźniowie mieli jeszcze jedną broń – determinację. „[Ich] zadaniem było przynajmniej w pewnym stopniu pomścić śmierć milionów niewinnych ludzi”, wyznał Samuel Rajzman, jeden z nielicznych ocalałych z obozu. „Marzyli o podpaleniu całego obozu i zniszczeniu chociaż tych najokrutniejszych machin, nawet za cenę własnego życia”.

2 sierpnia 1943 r. – w dzień bez działań w komorach gazowych – wybuchło powstanie. Spiskowcy wykorzystali prace budowlane w pobliżu zbrojowni i zakradli się do środka, skąd ukradli 20 granatów ręcznych, 20 karabinów i kilka pistoletów. Następnie czekali na sygnał: pojedynczy wystrzał. Ich plan prawie został zniweczony, kiedy niemiecki strażnik odkrył, że dwóch spiskowców miało przy sobie pieniądze, które zamierzali wykorzystać po ucieczce z obozu. Kazał im się rozebrać i zaczął ich bić. W obawie, że mężczyźni ujawnią nazwiska spiskowców, inny więzień zastrzelił strażnika z jednej ze skradzionych broni. Myśląc, że to wystrzelony sygnał, spiskowcy przystąpili do działania. Zwrócili się przeciwko nazistowskim strażnikom, rzucając granaty i strzelając do oficerów SS. Człowiek odpowiedzialny za rozprowadzanie środków dezynfekujących po obozie użył węża do oblania dużej części obozu benzyną. W obozie wybuchła panika, a Treblinka stanęła w płomieniach. Szacuje się, że około 300 osób uciekło z Treblinki w wyniku chaosu. Gdy ogień ogarniał obóz, wysadzał w powietrze arsenał i pochłaniał prawie wszystko oprócz komór gazowych, ludzie tłoczyli się przy płotach z drutu kolczastego i uciekali. Większość członków Komitetu Organizacyjnego zginęła tego dnia, ale wcześniej zabiła około 40 strażników. Więźniowie, którzy uciekli, byli szukani przez nazistów, którzy ścigali ich samochodami i na koniach. Uciekinierzy ukrywali się w pobliskich lasach i leczyli rany.

Jednym z nich był Samuel Willenberg, który zszokowany po ucieczce wykrzykiwał w pobliskim lesie: „Piekło spłonęło!”. Willenberg, który zmarł w 2016 roku, był ostatnim żyjącym ocalałym z obozu w Treblince. Inni nie mieli tyle szczęścia. Tylko około 70 osób z 300, które uciekły, przeżyło wojnę. Pozostali zostali ukarani razem z tymi, którzy nie próbowali uciekać. Naziści zmusili ich do zburzenia reszty obozu, a następnie wszystkich zamordowali.
Powstanie w Treblince nie było jedynym powstaniem w obozie zagłady: podobny bunt w pobliskim Sobiborze – również inspirowany powstaniem w getcie warszawskim – doprowadził do zniszczenia i zamknięcia tego obozu. Nie były to jedynie symboliczne bunty. Ci, którzy przeżyli, dostarczyli kluczowych informacji na temat obozów, począwszy od ich układu, po sposób ich funkcjonowania, zauważa magazyn „Times of Israel”. Nieliczni, którzy przeżyli pobyt w Treblince, poświęcili resztę życia na opowiadanie swoich historii – i ponowny powrót do traum po to, aby już nikt nigdy nie musiał przechodzić przez podobne doświadczenia.

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE