Przestańcie wyśmiewać dyslektyków.
To nie jest zabawne, gdy ktoś myli słowa.

Zdjęcie: Thron Ullberg/The Royal Court of Sweden
Wiadomość o tym, że król Karol Gustaw pomylił litery w imieniu swojego nowo narodzonego wnuka, wywołała lawinę artykułów w norweskiej i zagranicznej prasie – również w NRK.
Szwedzki król zamienił kolejność liter, gdy odczytywał cztery imiona nowo narodzonej księżniczki z rodziny królewskiej. „Ależ się pogubił” – pisała prasa.
Wielu uznało to za zabawne.
To nie pierwszy raz, gdy szwedzki król myli słowa. Wiele lat temu nadano mu przydomek „knugen”, gdy dziennikarze zauważyli, że w oficjalnym dokumencie podpisał się jako „knug Carl Gustef”. Miał trudności z zapisaniem własnego imienia, co niektórzy uznali za oznakę braku inteligencji.
Słowo „pogubić się” łatwo kojarzy się z brakiem zdolności w młodości i demencją na starość.
„Wielu ludzi nawet nie wie, że ma dysleksję.”
„Król jest bardzo zasmucony” – powiedziała Margareta Thorgren, szefowa ds. informacji na dworze królewskim, w rozmowie z Aftonbladet.
Nie jest w tym osamotniony. Uczucie upokorzenia dobrze znają wszyscy, którzy borykają się z dysleksją – ci, którzy mylą litery, czytają niepłynnie i z trudem przebijają się przez tekst, którzy stali przed audytorium, plątając się w słowach i liczbach, a potem wracali do domu z poczuciem porażki.
Według Dysleksi Norge osoby z dysleksją mają poważne trudności z czytaniem w porównaniu z innymi umiejętnościami poznawczymi. Czytają wolno, niepłynnie, mają trudności z pisaniem i popełniają liczne błędy ortograficzne. Oznacza to, że nauka wymaga od nich znacznie więcej czasu.
Miałem szczęście, że udało mi się opanować moją dysleksję. Nauczyciel niemieckiego w liceum zwrócił mi uwagę na ten problem i wyjaśnił, dlaczego, mimo wielu godzin nauki, tak się męczyłem z czytaniem niemieckich tekstów.
W mojej pracy musiałem dużo pisać, wygłaszać prezentacje i przedstawiać dane liczbowe. Dzięki korekcie pisowni po wielu błędach tekst ostatecznie staje się poprawny. Ale wymaga to ogromu czasu i wysiłku. Samo czytanie dokumentów i przygotowywanie prezentacji jest niezwykle czasochłonne.
Wiele lat temu obejrzałem program dokumentalny w NRK o dysleksji. Dzięki technologii naukowcy mogli śledzić ruchy oczu osoby z dysleksją podczas czytania. Przy każdym słowie wzrok najpierw zatrzymywał się na jednej z ostatnich sylab, potem przeskakiwał na pierwszą, następnie odczytywał znaczenie słowa i próbował zrozumieć je w kontekście zdania. To zajmuje czas.
„To nie jest zabawne, gdy ktoś myli słowa.”
Pamiętam moją radość, gdy po wielu próbach udało mi się w końcu zrozumieć sens słów w mojej pierwszej książce dla dzieci – Steinhytta Marie Heggen. Było to latem po drugiej klasie szkoły podstawowej.
Wielu znanych ludzi otwarcie mówi o swoich trudnościach z czytaniem i pisaniem. Przedsiębiorcy i odkrywcy tacy jak Erling Kagge i Arne Næss Jr., założyciel Ikei Ingvar Kamprad, odnoszący sukcesy pisarze jak John Irving czy politycy jak Erna Solberg – wszyscy pokonali swoje trudności i osiągnęli sukces.
Wiemy również, że znane postacie historyczne, takie jak Albert Einstein, Leonardo da Vinci, Abraham Lincoln i Walt Disney, dziś najprawdopodobniej zostaliby zdiagnozowani jako dyslektycy.
Według Dysleksi Norge około 5% populacji ma dysleksję. Oznacza to, że w Norwegii jest 250 000 osób, które mają trudności z czytaniem i pisaniem. Nie wiadomo, ilu z nich zrezygnowało z edukacji po latach walki o zrozumienie tekstów.
Wielu nawet nie wie, że ma dysleksję. Myślą, że po prostu brakuje im zdolności do nauki i zdobycia wykształcenia. To podkopuje ich pewność siebie.
Najgorsze jest to, że wielu się poddaje. Czytanie wymaga od nich więcej wysiłku, a nauka staje się udręką. Nie pomaga też fakt, że dla innych jest to powód do śmiechu.
Wierzę, że szkoły i społeczeństwo są dziś bardziej świadome problemu dysleksji niż w czasach, gdy ja chodziłem do szkoły. Mimo to uważam, że temat ten nadal nie jest traktowany z należytą powagą. Najnowszy raport Dysleksi Norge pokazuje, że sami nauczyciele przyznają, iż ich wiedza na temat dysleksji jest niewystarczająca.
To nauczyciel niemieckiego w liceum mi pomógł. Dzięki niemu zrozumiałem, że nie jestem głupi – po prostu muszę pracować ciężej niż inni, by przyswoić wiedzę pisaną.
Taką świadomość powinni mieć również dziennikarze.
To nie jest zabawne, gdy ktoś myli słowa.
PS: Nad tym tekstem pracowałem wiele godzin. Nie dlatego, że nie wiedziałem, co napisać, ale dlatego, że musiałem uporządkować słowa i ułożyć je we właściwej kolejności.
Dział: Społeczeństwo
Autor:
Thormod Hope | Tłumaczenie: Magdalena Stygar — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.nrk.no/ytring/slutt-a-latterliggjore-dyslektikere-1.17269817