2024-04-23 15:00:07 JPM redakcja1 K

Spokojne życie: dlaczego milenialsi rezygnują z wyścigu szczurów

Ambicja kiedyś wiązała się z obietnicą: domu, pensji, postępu i spełnienia. Co się stanie, gdy ta obietnica zostanie złamana? Poznaj kobiety, które odwracają się od konsumpcjonizmu, materializmu i wypalenia zawodowego.

„Czy kapitalizm zrobił nam takie pranie mózgu, że trzeba być zajętym, żeby być coś wartym?" -  Abadesi Osunsade. Zdjęcie: Alicia Canter/The Guardian.

Rose Gardner robiła wszystko dokładnie i poprawnie. Miała same szóstki w szkole i na studiach, dyplom pierwszej klasy na renomowanej uczelni, tytuł magistra. Dostała pracę w wydawnictwie i pięła się w górę w najbardziej prestiżowych firmach w branży, zanim dostała pracę w organizacji medialnej. W końcu kupiła własne mieszkanie w Londynie.

Ale za każdym razem, gdy osiągała kolejny sukces, nie odczuwała prawdziwej radości.

„Pamiętam, jak weszłam do mojego mieszkania i może to zabrzmi niewdzięcznie, ale poczułam strach” – mówi. „Wiedziałem, że będę musiała dalej pracować w pracy, której nienawidziłem, by spłacić kredyt hipoteczny”.

Nie chodziło o to, że było w tej pracy coś szczególnie złego. Raczej, że z upływem czasu, jak twierdzi Rose, przestał kierować nią konsumpcjonizm, od którego zależne były firmy, dla których pracowała. Straciła poczucie materializmu i niewiele czerpała z chodzenia do barów, klubów i na imprezy. Co więcej, cierpiała na zespół nadpobudliwości psychoruchowej, co sprawiało, że praca w biurze na planie otwartym, gdzie obowiązywała rygorystyczne godziny pracy, była niezwykle trudna. Gardner (42 l.) najlepiej pracuje w samotności, wcześnie rano i wieczorem, i nie uważała, aby jej miejsce pracy było na to przygotowane. Pracowanie przez lata pomimo tego, że ciało jej odmawiało współpracy, stało się wyczerpujące. Tak więc pięć lat temu przeżyła, jak to określiła, „moment Jerry’ego Maguire’a”. Odeszła. Sprzedała mieszkanie i wróciła do domu rodziców w Wiltshire, gdzie obecnie pracuje w niepełnym wymiarze godzin w branży hotelarsko-gastronomicznej oraz rzemieślniczo tworzy biżuterię i ceramikę w szopie w ogrodzie. Ma niewielkie dochody, ale też bardzo mało wydatków.

„Moi rodzice się starzeją, a ja płacę im czynsz i własne rachunki. Mam swoją małą działkę. Możemy żyć osobno, mimo, że jesteśmy bardzo blisko siebie, i uważam to za przywilej. Medytuję i chodzę na długie spacery z psem na łonie natury… Straciłam kontakt ze sobą, kiedy tak bardzo słuchałam, co powinnam robić. Teraz dużo więcej przyjemności sprawiają mi małe rzeczy.”

Gardner żyje tym, co staje się coraz bardziej znane w Internecie jako „soft life” [spokojne życie]. Jako milenialnial, należy ona do pokolenia wychowanego w dumie z ciężkiej pracy, które obecnie znajduje się w obliczu kryzysu kosztów utrzymania i trzeciej recesji w swoim życiu. Jak mówi Gabrielle Judge, lepiej znana w Internecie jako Anti Work Girlboss: „Myślisz, że twoi menedżerowie się tobą zaopiekują? Twoja praca będzie o Ciebie dbała? To naprawdę się nie spełniło w przypadku milenialsów, zwłaszcza podczas recesji w 2008 roku”.

W przypadku milenialsów oraz młodszego pokolenia Z i Alfy, których być może nigdy nie będzie stać na zakup domu lub przejście na emeryturę w rozsądnym wieku, w Internecie panuje coraz większe poczucie, że ciężka praca wzmacnia system, który w najlepszym przypadku nie daje im nic z powrotem, a w najgorszym da popalić i wykiwa. I tak narodziła się rewolucja „spokojnego życia” – w której priorytetem nie jest już zapracowywanie się do szpiku kości, aby zostać #girlboss, czy „angażowanie się” w męski świat korporacji, jak napisała była dyrektor operacyjna Facebooka Sheryl Sandberg, i pracowanie na maksa, aż „osiągniesz wszystko”. Celem spokojniejszego życia jest więcej czasu i energii na to, co cię uszczęśliwia, i jak najmniej czasu na skupianie się na tym, co tego nie robi.

Judge (26 l.) ukuła termin „lazy girl job” [praca leniwej dziewczyny] w 2023 roku na TikToku. W 2019 roku ukończyła studia informatyczne i dostała pracę w firmie technologicznej. Dwa wyczerpujące lata później otrzymała podwyżkę wynagrodzenia o 10 tys. dolarów rocznie. Na pozór wyglądało to świetnie. Ale potem spojrzała głębiej. „Nawet przed opodatkowaniem to tylko 5 tys. dolarów rocznie za 60 godzin pracy tygodniowo” – mówi. A biorąc pod uwagę inflację, technicznie rzecz biorąc, była to obniżka wynagrodzeń. „Nie widziałam korzyści” – mówi.

Judge była zmuszona wziąć dwa miesiące urlopu po poważnym wstrząśnieniu mózgu i nigdy już nie wróciła. Dostała pracę na poziomie podstawowym w obsłudze klienta na platformie do tworzenia stron internetowych. „Z technicznego punktu widzenia nie byłam zatrudniona w swoim zawodzie i tak naprawdę nie korzystałam ze swojego dyplomu, ale nadal płaciłam rachunki i czułam się komfortowo” – mówi Judge, mieszkająca w Denver w Kolorado. „To był największy przełom na poziomie duchowym – w moich przyjaźniach i związkach”. I tu zaczęło się kształtować jej pojęcie o „pracy leniwej dziewczyny” – pracy, która zazwyczaj nie powoduje stresu, jest całkowicie zdalna i zapewnia wynagrodzenie wystarczające na podstawowe potrzeby.

Od tego czasu Judge zyskała ogromną publiczność w Internecie – ponad 400 000 obserwujących na różnych platformach mediów społecznościowych. Stworzyła społeczność ludzi dzielących się swoimi historiami o strasznie wymagającej pracy i otrzymywaniu niewiele w zamian w związku z masowymi zwolnieniami i sztuczną inteligencją. Obecnie opowiada się za czterodniowym tygodniem pracy, płacą wystarczającą na utrzymanie i priorytetowym traktowaniem zdrowia i dobrego samopoczucia. „Nie mówię ludziom dokładnie, ile muszą pracować” – mówi. „Próbuję tylko stworzyć więcej przyzwolenia na wszystko, co cię uszczęśliwia”.

Abadesi Osunsade (37 l.) rozmawia ze mną, spacerując między spotkaniami. Jako dyrektor generalna swojej firmy Hustle Crew, która dostarcza szkolenia z zakresu różnorodności i integracji oraz współgospodarz podcastu Techish, nie jest najbardziej oczywistą zwolenniczką „spokojnego życia”. Jednak opowiada się za tym samym „lenistwem” i granicami, których broni Judge. Mając dwadzieścia kilka lat, pracowała w startupach technologicznych, spędzając 12 godzin na dobę, w każdej wolnej chwili budując Hustle Crew. Żyła w „sześciotygodniowym cyklu wypalenia zawodowego”. Teraz, gdy założyła własną firmę, udało jej się wprowadzić „spokój” do swojego życia, znajdując czas na relacje, ćwiczenia i odwiedzanie rodziny na Filipinach. To „spokojniejsze” życie to praca w toku „i to jest w porządku” – mówi. Dla Osunsade najważniejsze jest to, aby nie definiować się już poprzez swoją twórczość. „Produktywność i spełnienie są ze sobą powiązane” – mówi. „Jaką wartość czerpiesz z bycia zajętym? Czy kultywujesz wystarczająco dużo miłości do siebie i samoświadomości, aby cieszyć się okresami przestoju?” Mówi, że wielu z nas ma poczucie winy, gdy nie wykorzystuje każdej godziny na jakiś wyższy cel. „Dlaczego wstydem jest nie być zajętym?” ona pyta. „Czy kapitalizm wyprał nam mózgi tak bardzo, że trzeba być zajętym, żeby być coś wartym?”

Osunsade uważa, że ​​późnokapitalistyczne podejście do pracy jest pogrążone w uprzedzeniach historycznych i kulturowych. „Dla ludzi czarnoskórych naszą wartością była praca przymusowa. Jeśli potrafisz socjalizować ludzi, aby myśleli, że są dobrzy tylko dzięki temu, co robią i co tworzą, drugą stroną medalu jest to, że będą czuć się winni, gdy nic nie robią”.

Przypisuje wzrost „spokojnego życia” obecnemu klimatowi gospodarczemu i politycznemu – zwłaszcza administracji Trumpa. „Wiele z tego naiwnego optymizmu zostało skonfrontowanych z miażdżącą rzeczywistością patriarchatu” – mówi. A kazanie kobietom, aby po prostu ciężej pracowały, aby stać się równymi mężczyznom, okazało się błędem, gdy 10 lat po książce Sandberg różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn w USA utrzymuje się na poziomie 16%. Jak to ujęła Michelle Obama: nie zawsze wystarczy się zaangażować w świat mężczyzn, bo to nie zawsze działa. Zwłaszcza jeśli masz do czynienia z presją na wielu płaszczyznach, jaką wywierają także imigranci, kobiety queer i kobiety każdego koloru skóry. „Soft life” jest logiczną reakcją na model biznesowy na poziomie makro, który ogranicza płace najsłabszych grup społecznych.

W USA w 2022 roku czarnoskóre kobiety zarabiały o 30% mniej niż biali mężczyźni. W Wielkiej Brytanii odsetek ten wynosi 26%, a w przypadku pakistańskich kobiet odsetek ten wzrasta do 31%. Ta dyskryminacja wywiera wpływ na ciało i ducha. Nawet znane osobistości, takie jak posłanka Diane Abbott, spotykają się z poziomem molestowania, który znacznie przewyższa to, którego doświadczają kobiety białoskóre. W wewnętrznym raporcie Partii Pracy z 2020 r., który wyciekł, udokumentowano, jak koledzy Abbott kpili z niej za płacz i nazywali ją „odrażającą” i „wściekłą”. To właśnie to dodatkowe obciążenie sprawia, że ​​spokojne życie staje się jeszcze bardziej atrakcyjne dla młodych czarnoskórych kobiet. „Soft life polega na słuchaniu potrzeb umysłu i ciała i stawianiu ich na pierwszym miejscu w systemie, w którym kobiety są zachęcane do przedkładania potrzeb innych nad własne” – mówi Osunsade. Poetka i feministka Audre Lorde w swojej książce A Burst of Light przedstawiła radykalne implikacje kobiecości i dbania o siebie, pisząc: „Dbanie o siebie to nie pobłażanie sobie, to samozachowawczość i jest to akt polityczny, działanie wojenne."

Podejście spokojnego życia nie jest pozbawione krytyków. W 2022 roku Kim Kardashian haniebnie stwierdziła, że ​​kobiety muszą „ruszyć się z miejsca i pracować”, ponieważ „wygląda na to, że obecnie nikt nie chce pracować”. Zmuszona była przeprosić – po tym, jak zauważono, że pochodzenie z bogatej, już znanej rodziny w Los Angeles będzie miało swoje zalety na rynku pracy. Nie wspominając już o tym, że chociaż Kardashian stała się miliarderką dzięki swoim markom modowym i kosmetycznym, niektórzy byli pracownicy informowali, że utrzymują się z niemożliwe niskich zarobków, a pieniędzy ledwo starcza im na dotarcie do pracy. Inne osoby zapewniły „spokojne życie” w obliczu podziału pokoleniowego. Whoopi Goldberg powiedziała, że ​​milenialsi i pokolenie Z, którzy uważają, że najważniejsze momenty w życiu, takie jak posiadanie dzieci i posiadanie domu, są poza ich zasięgiem, po prostu nie pracują wystarczająco ciężko. „Przykro mi, jeśli chcesz pracować tylko cztery godziny, trudniej będzie ci znaleźć dom” – powiedziała. Jodie Foster powiedziała Guardianowi, że praca z pokoleniem Z jest „naprawdę irytująca”. „Są jak: E tam, to nie mój dzień, przyjdę o 10:30”.

„Ludzie, którzy nie mają pojęcia, jak to jest nigdy się nie wyłączyć, mówią nam, że nie jesteśmy wystarczająco pracowici” – mówi Osunsade. Ponieważ Zoom i Slack zapewniają nam stały kontakt z miejscami pracy, nie można już twierdzić, że w weekend nie widziałeś e-maili wysyłanych do Twojego smartfona. Według Judge istnieje „w Internecie tendencja do obwiniania pokoleń naszych rodziców za wszystkie problemy społeczne… ale pokolenie wyżu demograficznego nie jest głupie, bo robiło to, co zrobiło dla swojej kariery… Mówię tylko, że to nie sprawdza się w dzisiejszych czasach." „Zwrot z inwestycji” w pracę przez całą dobę dla jakiegoś merytokratycznego ideału „po prostu nie jest już taki sam”.

Nie można już robić wszystkiego, o co prosi społeczeństwo i mieć gwarancję osiągnięcia nawet najniższego poziomu w Hierarchii potrzeb Maslowa, podczas gdy w USA w 2021 r. 53% osób przebywających w schroniskach dla bezdomnych było zatrudnionych, a w 2022 r. w Anglii co czwarte gospodarstwo domowe - które już nie istnieje, bo mieszkańcy zostali bezdomnymi - miało co najmniej jedną osobę pracującą.

Jednak decyzję o niepracowaniu lub o zmniejszeniu pracy nadal można uznać za feministyczną zdradę. Osunsade wspomina rozmowę ze starszą koleżanką, która określiła rezygnację z pracy przez bystrą młodą kobietę po urodzeniu dzieci jako „absolutne przestępstwo”. Co za marnotrawstwo umysłu!”. „Istnieje poczucie” – mówi – „że musimy mieć wszystko, ponieważ ludzie walczyli o to, abyśmy mogli to mieć”. To właśnie ta myśl – że genialny mózg trzeba złożyć na ofiarnym ołtarzu kapitalizmu – sprawiła, że ​​Gardner była tak nieszczęśliwa w pracy. Jako dziecko „często mówiono mi, że sztuka to hobby i że muszę podążać ścieżką akademicką, w przeciwnym razie byłaby to parodia… Miałam wrażenie, że robienie tego, co kocham, oznacza lenistwo. Porównałam odniesienie sukcesu z zrobieniem czegoś, czego nie lubię.”

Wszędzie dookoła widzę przepracowanie. Czołowi redaktorzy pracujący w weekendy jako freelancerzy, właściciele małych firm, którzy nie mają czasu na rozpakowywanie pudeł w domach, do których wprowadzili się trzy lata temu, samozwańcze trybiki w korporacyjnych maszynach, którzy piją Huel przy biurkach, bo nie mają czasu zjeść posiłek. Rozmowy społeczne z rówieśnikami wahają się pomiędzy tym, jak niedostępny stał się Londyn, w którym mieszkam, a objawami naszego niemal ciągłego wypalenia zawodowego.

Czy można osiągnąć spokojniejsze życie bez całkowitego wykorzenienia, co dla wielu może być nierealne? Dla Osunsade chodzi o zaakceptowanie faktu, że „ludzie mogą ustalać priorytety tylko dla niewielkiej liczby rzeczy. Szczególnie kobiety wpadają w tę pułapkę chęci bycia najlepszą mamą, pisarką, przyjaciółką, biegaczką i osobą ćwiczącą jogę. Musimy zadowolić się byciem najlepszym w jednej lub dwóch rolach i zadowalać się byciem przeciętnym w innych.

Akceptowanie odrobiny przeciętności leży u podstaw innych trendów w internetowych miejscach pracy, od „quiet quitting” [cichego odchodzenia] (wykonywania minimum, jakiego wymaga od ciebie praca) po „bare minimum Mondays” [absolutne minimum w poniedziałki]. Osunsade sugeruje przeprowadzenie „audytu priorytetów”. Zdecyduj, co nie podlega negocjacjom. Jeśli ważne jest, abyś każdego wieczoru kąpał się z dziećmi, jest to po prostu stały element w twoim kalendarzu, którego nikt nigdy nie dotyka, ponieważ jest to święte. Za każdym razem, gdy planujesz zajęcia, spacer, wizytę u kosmetyczki lub kupujesz książkę, postrzegaj to jako spotkanie, którego nie można odwołać.

Gardner rozkwita teraz w swoim spokojniejszym życiu, pełnym kreatywności i rodziny. Wreszcie czuje, że jej życie zakończyło się sukcesem. „Jest coś w spokoju, czego nie ceni się w świecie korporacji lub nie rozumie. Jest to postrzegane jako słabość.” Ale teraz, jak mówi, „postrzegam to jako siłę”.

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.