Zadziwiająca liczba Amerykanów wierzy, że mleko czekoladowe pochodzi od brązowych krów

Ale do rzeczy.

Zapewne każdy z nas w młodości wierzył w różne głupoty, takie jak Święty Mikołaj, Zajączek Wielkanocny czy Wróżka Zębuszka. Przykro mi was uświadamiać, jeśli wciąż nie zdaliście sobie z tego sprawy, ale żadna przypominająca Dzwoneczka istota nie ma w zwyczaju wczołgiwać się pod poduszkę i płacić za coś tak błahego, jak dziecięcy ząb. A jak się okazuje, nie jest to „najgorsza” rzecz, w jaką wierzą ludzie.

Badanie wykazało, że szokująca liczba ludzi w USA wierzy, że mleko czekoladowe pochodzi od – nie zgadniecie – brązowych krów. Chciałabym żartować, ale niestety jest to prawda. Ten typ wiadomości serio sprawia, że umieramy w środku i mamy ochotę zupełnie zwątpić w ludzkość.

Centrum Innowacji US Dairy wraz z Edelman Intelligence przeprowadziło ankietę, aby sprawdzić, czy dorośli Amerykanie – tak, dorośli – wiedzą, skąd pochodzi mleko czekoladowe.

Jak głosi kampania internetowa „Dairy Good” firmy Undeniably Dairy: 

„Celem ankiety było poznanie interesujących i zabawnych faktów na temat postrzegania nabiału przez konsumentów, a nie badanie naukowe lub akademickie przeznaczone do publikacji. Chociaż badanie nie było przeznaczone do użytku publicznego, jest ważne pod względem statystycznym. W badaniu online wzięło udział 1000 dorosłych Amerykanów między 5. a 9 maja 2017 r. Odpowiedzi pochodziły ze wszystkich 50 stanów i w każdym regionie przedstawiały się na podobnym poziomie”.

Załamujące jest to, że siedem procent populacji kraju – co może brzmieć jak mało, ale w rzeczywistości jest to aż aż 16,4 miliona ludzi – uważa, że mleko czekoladowe nie jest wytwarzane z kakao, cukru i mleka, ale pochodzi prosto z wymion brązowej krowy. 

By jeszcze lepiej uzmysłowić nam tę liczbę: 16,4 miliona ludzi to w przybliżeniu odpowiednik populacji Kambodży, Czadu czy Senegalu. Lub, jeśli chcemy pozostać przy Stanach Zjednoczonych, liczba ludzi, którzy wierzą, że mleko czekoladowe pochodzi od brązowych krów, jest około dwukrotnie większa niż obecna populacja Nowego Jorku.

Co gorsza, dezinformacja dotycząca jedzenia na tym się nie kończy.

W 1993 roku stwierdzono, że prawie jedna piąta dorosłych nie zdawała sobie sprawy, że wołowina jest głównym składnikiem hamburgerów, co odkrył amerykański Departament Rolnictwa. Nieco bardziej akceptowalne, ale wciąż dość szokujące, jest jakościowe badanie rolnictwa dotyczące tego, co uczniowie szkół podstawowych wiedzą o systemach żywnościowych. 

Badanie wykazało, że czterech na dziesięciu uczniów czwartej, piątej i szóstej klasy nie zdawało sobie sprawy, że krowy są wykorzystywane do produkcji hamburgerów, a trzech na dziesięciu nie wiedziało, że mleko służy do produkcji sera. Ponad połowa uczniów szkół podstawowych nie zdawała sobie sprawy, że cebula i sałata to rośliny, a ogórki kiszone to małe ogórki, które po prostu włożono do solanki lub octu.

Podczas gdy siedem procent Amerykanów uważa, że mleko czekoladowe pochodzi od brązowych krów, 48 procent ankietowanych przyznało, że nie wie, skąd bierze się mleko czekoladowe – czy to poprawia lub pogarsza wyniki ankiety, kto wie. Badanie nie zostało zweryfikowane ani opublikowane publicznie, więc może jest jeszcze nadzieja? Może poziom dezinformacji nie jest tak zły, jak się wydaje?

Tak czy inaczej, Cecily Upton, współzałożycielka organizacji non-profit Food Corps, która „łączy dzieci ze zdrową żywnością w szkole”, powiedziała The Washington Post: „Ostatecznie jest to kwestia pewnej świadomości.

W obecnej chwili jesteśmy zaprogramowani, by myśleć, że jeśli potrzebujesz jedzenia, po prostu idziesz do marketu. Szkoły nie uczą dzieci, skąd pochodzi jedzenie przed trafieniem na sklepowe półki. Nadal mamy takie, które są zdziwione, kiedy dowiadują się, że frytki robi się z ziemniaków.”

„[...] Wiedza to potęga. Bez niej nie możemy podejmować świadomych decyzji.”