„Gdybym mógł, zmiótłbym to wszystko w pył”: Co poszło nie tak z miastem - widmem pełnym zamków prosto z bajek Disneya?
Budowa miała przebiegać bez zarzutu, jednak po 13 latach dalej nie została ukończona - spójrzmy na skandal tureckiego sektora konstrukcji pod rządem Erdoğana.
Miniaturowe zamki w trakcie budowy Burj Al Babas w pobliżu Mudurnu w Turcji. Zdjęcie: Bradley Secker/The Guardian.
Stojąc na dachu zamku można ujrzeć rozciągającą się panoramę niebieskoszarych wież. Jest to efekt podobny do kalejdoskopu, a szczegółowo namalowane ściany i zakrzywione balkony sprawiają wrażenie bajecznego domku dla lalek w rozmiarze dorosłego człowieka.
Niestety, to wrażenie zanika szybko. Wiele z tych zamków w głębszej części kompleksu okazuje się być podstawowym rusztowaniem z betonu. Miejsca między nimi, które miały zostać starannie zadbanymi podwórkami, stały się domem dla dzikiej flory, powoli zarastającej niektóre z balkonów na pierwszych piętrach. Panuje tu niekomfortowa cisza, przerywana przez ćwierkanie ptaków i okazyjnie przejeżdżające samochody.
Obecnie mamy tu ciepły, sierpniowy dzień w 2023 roku, ale poza znudzonym ochroniarzem i naszym przewodnikiem Adem Tekgözem nikt nie przebywa w tym dziwacznym mieście - widmie w wiejskiej części Turcji. Tekgöz jest reprezentantem Sarot Group, dewelopera tej rozpadającej się bajkowej krainy i sądząc po jego gburowatym nastroju, z wielką niechęcią pokazuje pracę nowym gościom. „W zimie robi się zimno, więc zatrzymaliśmy konstrukcję. Wznowimy budowę następnego lata.” - powiedział, omijając uwagi o braku jakiejkolwiek pracy w tym momencie. Nie jest to dla niego problemem: Tekgöz wydaje się być pewny, że odrobina farby i nowe połączenie kabli między zamkami nada temu projektowi nowe życie.
Adam Tekgöz z firmy deweloperskiej Sator Group w piwnicy jednego z domów, w której miał znajdować się basen. Zdjęcie: Bradley Secker/ The Guardian.
Podczas inspekcji wnętrz, w których kable zwisają z pustych sufitów, wyraźnie widać, że niektóre pokoje zostały uszkodzone przez wodę, prawdopodobnie wywodzącą się z rozpuszczonego śniegu otaczającego pobliską dolinę każdej zimy. Wycieczka Tekgöza oznacza także napotykanie się na oznaki porzucenia projektu, takie jak zakrwawione ciała ptaków oraz, przynajmniej taką mam nadzieję, zwierzęce odchody w pobliżu betonowej dziury w piwnicy jednego z zamków. W opustoszałym centrum kompleksu jedno piętro, które miało być centrum handlowym i luksusowym hotelem, pokazuje jak niedokończona jest budowa: na podłodze leżą góry filigranowych listw oraz niewykorzystanych wież.
Filmy pokazujące kompleks 732 zamków nagrane z perspektyw dronów pojawiły się w internecie kilka lat temu i zdobyły natychmiastową popularność: na platformie YouTube można znaleźć dziesiątki filmów dokumentujących ruiny budowli prosto z bajki Disneya. Od czasu wstawienia tych nagrań pytanie “kiedy te zamki zostaną skończone?” dalej nie otrzymało satysfakcjonującej odpowiedzi.
Ta inwestycja miała na celu zachęcić członków krajów w obrzeżu Zatoki Perskiej do zainwestowania swoich pieniędzy w tę część Turcji. W teorii był to niezwykle interesujący pomysł dla potencjalnych klientów z Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej oraz Bahrainu: luksusowa budowa o nazwie Burj Al Babas (bezsensowna mieszanina arabskiego i tureckiego nawiązująca do pobliskich gorących strumieni). Każdy zamek miał mieć swój własny rurociąg do leczniczych źródeł, umiejscowionych w prywatnych basenach. Oprócz tego kuszącym aspektem była lokalizacja projektu: bujny zacisz, z dala od upałów krajów Zatoki Perskiej, które mogą sięgać aż 45°C, znajdujący się pośrodku Stambułu oraz stolicy kraju Ankary i do tego tuż obok znajdowało się spokojne miasteczko Mudurnu ze swoimi drewnianymi domami z ery Ottomanów.
W połowie wykończone centrum handlowe w Burj Al Babas. Zdjęcie: Bradley Secker/The Guardian.
W roku 2016 prace zostały nagle wstrzymane, a projekt stał się pokraką, której nie można było się pozbyć. W trakcie tego skandalu pojawiło się kilka pozwów, próba samobójcza, waśń między Sarot Group, a ich klientem oraz mały incydent dyplomatyczny między Turcją i Kuwejtem. Zamki stały się dziwną atrakcją turystyczną, sprowadzając influencerów do ich dokumentowania. Były tam kręcone filmy muzyczne, włącznie z jednym aktem włoskiego tańca z użyciem motocykla, mnóstwa ognia i czerwonych flar dymnych.
Opuszczone zamki stały się symbolem problemów finansowych, jak i zarządzania, które często występowały w sektorze konstrukcji kraju podczas dwóch dekad władzy prezydenta Recep Tayyip Erdoğana. Firmy, które miały znajomości w rządie mogły bezkarnie ucinać koszty – czego najbardziej dramatycznym przykładem były bliźniacze trzęsienia ziemi w 2023 roku, których ogólny teren dotkniętych miast sięgał wielkości równej kraju Niemczech. Zamki także doprowadziły do kłótni wśród mieszkańców Mudurnu, tworząc dwie grupy: tych, którzy uznają budowle za szpetne oraz tych, którzy dalej mają nadzieję, że ten projekt korzystnie wpłynie na lokalny biznes. Jedyne, na czym mogą się zgodzić wściekli właściciele zamków, mieszkańcy miasta oraz Sarot Group to fakt, że nowe budowle tu zostają - ale to, czy zostaną kiedykolwiek dokończone pozostaje tajemnicą.
„To bardzo zawiły problem” - stwierdził Jassim Alfanhad, 55-letni pułkownik wojsk lotniczych Kuwejtu, który obecnie pracuje jako konsultant zarządzania i jest reprezentantem grupy prawie 150 niezadowolonych klientów w Kuwait City, którzy zapłacili od 150,000 do 450,000 dolarów za swoje identyczne zamki. „Właściciele tych posesji cierpieli przez prawie dekadę.”
Podczas naszej rozmowy przez telefon Alfahhad powiedział, że utrzymuje dwa domy dla swoich dwóch rodzin i wnuków (w Kuwejcie poligamia jest legalna). Jeden z nich jest zbudowany w stylu wiktoriańskim, a drugi w stylu tradycyjnej muzułmańskiej architektury. „Naprawdę wygląda jak zamek, ale taki tradycyjny, morokański. Lubię historyczne budowle.”
Widok z wnętrza jednego z zamków. Zdjęcie: Bradley Secker/The Guardian.
Alfahhad zastanawiał się wcześniej nad zakupem posesji w Turcji, więc pomysł posiadania wakacyjnego domu jako zamku, albo przynajmniej czegoś podobnego, był zbyt kuszący. Kiedy usłyszał od swojego znajomego o projekcie wiosną 2015 roku, zgodził się na ofertę darmowej podróży od Sarot Group i był zachwycony. Tam gdzie inni widzieli kicz, Alfahhad widział spiczaste wieże nawiązujące do stambułskich Wież Galata oraz Wieży Leandra, obydwie budowle stworzone wieki temu. Wspomina swoje studia magisterskie oraz doktorant w Wielkiej Brytanii, podczas których podróżował wśród pobliskich domów i zamków wzdłuż Szkocji oraz Walii. Pomimo tego, że budowle znajdowały się blisko siebie, uznał, że są idealne dla kogoś, kto szukał izolacji w spokojnej, wiejskiej Turcji.
W Kuwejcie odwiedził biuro Sarot Group i spotkał tam współdyrektora Bülent Yılmaza, który pomogł Alfahhadowi wybrać miejsce na wzgórzu, z dala od hałasu centrum handlowego i supermarketu. Jego zamek kosztował 290 000 dolarów. Alfahhad zapłacił kilka pierwszych zaliczek i zaczął czekać.
„I tak zaczęła się tragedia” - stwierdził. „Według umowy budowa miała zakończyć się 31 grudnia 2018 roku, a my w tym czasie mieliśmy otrzymać nasze wille. Oczywiście tak się nie stało.” Umowa także obiecywała, że każde opóżnienie do wykończenia zamków skutkowałaby mandatem o wysokości 2 000 dolarów za miesiąc zwłoki, wypłacanym każdemu kupującemu.
Mudurnu jest niezwykle nietypową lokalizacją na tak odważne przedsięwzięcie. Mieszkańcy są dumni ze swojej 130-letniej drewnianej wieży zegarowej wybudowanej w tym samym stylu co budynki z ery ottomańskiej, pamiętające kupców podróżujących Jedwabnym Szlakiem. Ze swoją populacją siegającą 5500 osób, Mudurnu to miejsce, w którym każdy dobrze zna swoich sąsiadów. Miejscowi mieszkańcy zaczęli nazywać Burj Al Babas „zamkami Drakuli”.
„To miasto, w którym ludzie nie zamykają swoich drzwi. Ufamy sobie.” - powiedział Mehmet Cantürk, siedząc w ogrodzie swojego 200-letniego drewnianego domu. Cantürk to cichy, starszy ekolog, który jest w stanie nazwać wszystkie gatunki roślin w swoim ogrodzie i w pobliskim terenie. Według niego Mudurnu jest miejscem, które „szanuje tradycyjne wartości, przez co jest przeciwko konsumeryzmowi”.
„Jakbym mógł, to zmiótłbym to wszystko w pył” - stwierdził, zapytany o budowę. „Po prostu pozwoliłbym naturze odzyskać to całe miejsce.”
Lokalny ekolog Mehmet Cantürk sprzeciwia się budowie Burj Al Babas. Zdjęcie: Bradley Secker/The Guardian.
Cantürk po raz pierwszy usłyszał o projekcie w 2011 roku, kiedy był częścią miejskiego samorządu. Zauważył, że sposób konstrukcji kłóci się z tradycyjną architekturą miasta, skrytykował nadmierne użycie betonu i spodziewał się wielu turystów z Zatoki Perskiej, którzy nie zrozumieją Mudurnu. Oprócz tego sprzeciwił się prywatyzacji gorących strumieni Babas do basenów w zamkach. Sarot Group zdobyła prawo do wydobywania źródeł, które według Cantürka powinny być własnością publiczną.
Ekolog twierdzi, że wiele osób podziela jego opinię, nawet jeżeli nie są aż tak chętni składać skargi lokalnym autorytetom. Dla mieszkańców Mudurnu projekt zmaterializował się z prezentacji na plac budowy z niepokojącym uczuciem nieuchronności. Z żalem dodaje: „Kiedy sprzeciwia się tylko jedna osoba, nie ma to wielkiego znaczenia dla rady miejskiej.”
Najbliższy czasowy hotel Sarot Thermal Palace. Zdjęcie: Bradley Secker/The Guardian.
Mudurnu, tak jak reszta Turcji, stara się zwalczyć wysoki wskaźnik bezrobocia oraz przczyniający się do niego kryzys ekonomiczny, przez który Erdoğan pragnął zwrócić się ku krajom Zatoki Perskiej, zwłaszcza Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonym Emiratom Arabskim z prośbą o ratunek. Wcześniejsze próby przyciągnięcia pieniędzy Zatoki kończyły się porażkami, takie jak budowa opuszczonego parku dinozaurów w Ankarze, która kosztowała 801 milionów dolarów i została skrytykowana przez burmistrza stolicy, włącznie z krytyką swojego poprzednika, który zezwolił na konstrukcję. Jednak to nie powstrzymało Mehmeta İnegöl, byłego burmistrza Mudurnu, przed pozwoleniem Sarot Group na postawienie 80 zamków w 2011 roku. Cztery lata później, pograniczna działka została przeznaczona jako część Mudurnu i İnegöl zezwolił Sarot na budowę pozostałych 732 zamków. Połowa z nich miała być własnością bogatych kupców z Zatoki Perskiej, a pozostałe były reklamowane jako wczasowe hotele dla tureckich turystów. Były burmistrz stwierdził, że jego główną motywacją była obietnica nowych miejsc pracy, ale niektóre osoby zauważyły bliższe powiązania między Inegölem, Mehmetem Yerdelen oraz Sarot Group.
Od tamtego czasu imperium wczasowych działek Sarot Group wyskoczyło wśród zielenistych wzgórz Mudurnu niczym grzyby po deszczu. Nad zakręconą drogą na wzgórze znajduje się Sarot Thermal Park, a w nim – obiekty spa, lecznicze baseny oraz zabiegi. Tuż obok mamy Sarot Thermal Palace ze swoim złotym dachem, ogromnym przedsionkiem, czasowymi pokojami oraz rzędami plastikowych drzew wiśni obok basenów, w których widzimy kąpiące się rodziny turystów. Słupy i listwy hotelu wydają się być wyryte ze szkarłatnego marmuru, jednak delikatny dotyk odkrywa znacznie tańszy materiał oraz pusty środek. Oprócz tego znajduje się tutaj kilka wczasowych apartamentów w Sarot Thermal Holiday Village.
Rząd plastikowych drzew w korytarzu hotelu. Zdjęcie: Bradley Secker/The Guardian.
Pewna właścicielka sklepu znajdującego się w Mudurnu ostrożnie wspomina o tym, jak zakupiła tam działkę wczasową, ale sparzyła się, kiedy zakupiła drugą działkę w pobliskiej dolinie i nigdy jej nie otrzymała. Ta inwestycja znajdowała się w Sarot Village – grupka budowli w kształcie wielkich, szarych domków dla ptaków, całkowicie wykonanych z betonu łącznie z dachem. Decyzja na taką konstrukcję była dokonana przez firmę betonową Sarot Group, która najwidoczniej wykonała te dziwne budynki w tym samym czasie, co zamki. Obecnie opuszczone rzędy domów są obrośnięte trawą i zaczynają wyglądać jak scena z filmu grozy. Właścicielka sklepu odmawia podania swojego imienia, wyjaśniając, że była zbyt wystraszona, aby złożyć skargę. Nawet teraz obawia się potencjalnych konsekwencji ze strony Sarot Group albo osób z nimi powiązanych. „Mam wrażenie, że zostaliśmy oszukani.” - powiedziała.
Rodzina Yerdelen, która jest główną częścią zarządców firmy, jest także związana z partią Saadet, konserwatywną grupą muzułmańską, również wywodzącą się z tej samej organizacji co partia Erdoğana AKP. Przynajmniej dwoje członków, włącznie z Mehmetem Yerdelen pełniło funkcje partii w Istambule. Do tego na wesele Enesa Yerdelena, syna Mehmeta, przybyło wiele gwiazd z ruchu konserwatywnych muzułmanów. Na tej imprezie przemówił syn byłego ministra Necmettin Erbakan, ojciec chrzestny muzułmańskiej polityki tureckiej oraz mentor Erdoğana.
Ogromne, niedokończone domki dla ptaków w Sarot Village. Zdjęcie: Bradley Secker/The Guardian.
Yerdelen nalega, że Sarot Group “nie posiada tożsamości politycznej” i że kupcy nie mają powodu do strachu przed dzieleniem się swoimi opowieściami. Stwierdził, że pozwolenie na projekt w Mudurnu zostało przydzielone przez osoby stojące na wyższym szczeblu niż İnegöl, minimalizując udział byłego burmistrza w sprawie. Do tego wyjaśnił, że jego znajomość z İnegölem sięga dalej niż konstrukcja zamków oraz opisuje go jako “przyjaciela, którego jedynym celem jest dobro ludzi Mudurnu.”
İnegöl stracił pozycję burmistrza w 2019 roku. Utrzymuje, że akcje Sarot Group są całkowicie legalne i broni swojej tak zwanej “znajomości” z Yerdelenem. „Politycy i inwestorzy zawsze znajdują się blisko siebie” - powiedział. Do dzisiaj stwierdza, że zamki są ekonomicznym plusem dla miasta. „Niezadowoleni ludzie nigdy nie pojęliby rozwoju. Przeciwnicy tego projektu kiedyś będą pierwszymi, którzy namówią swoje dzieci do podjęcia pracy tutaj.”
Yerdelen obwinia kryzys tureckiej ekonomii jako przyczynę opóźnienia konstrukcji oraz inwestorów, którzy nie zapłacili zaliczek na czas – co spotkało się z przeciwem Alfahhada oraz jego grupy w Kuwejcie. Nalega, że pewnego dnia Sarot Group wznowi budowę. Nowowybrany burmistrz Mudurnu Doğan Onurlu tak skomentował sytuację: „To prywatna firma, więc nie jesteśmy za nich odpowiedzialni. Dobrze byłoby dokończyć konstrukcję. To wszystko, co powiemy.”
Konstrukcja zamków zaczęła napotykać problemy od kiedy Sarot Group rozpoczął kopanie Burj Al Babas. Wykonawca Çapan Demircan zaraz po przybyciu na miejsce budowy w 2014 roku złożył skargę do miejscowej prokuratury na firmę z powodu wyrzucania gruzów na stok sosen i łamania praw ochrony środowiska.
Kiedy spotkaliśmy się w jasno oświetlonym pokoju konferencyjnym znajdującym się w pobliżu domu Demircana w Stambule, jest on gotowy do rozmowy o swojej kilkuletniej obsesji. Demircan ciągle składał skargi na temat projektu lokalnym autorytetom i męczył każdą osobę pełniącą stanowisko w urzędzie Mudurnu, czy też nawet w pobliskim Bolu. Jednak żadna z tych osób nie chciała go słuchać. „Myśleli, że po prostu wymyślałem problemy bez powodu.” - powiedział.
W lutym 2015 grupa budownicznych zaczęła protestować z powodu braku zapłaty za swoją pracę nad konstrukcją. Według mediów, jeden z pracowników wspiął się na szczyt wieży firmy betonowej Sarot Group i groził zrzuceniem się w dół jeżeli nie otrzyma swoich pieniędzy. W miejscowych gazetach z tamtego okresu można ujrzeć zdjęcie pokazujące mężczyznę kurczowo trzymającego się dachu budynku. Pod koniec został on zdjęty przez strażaków, którzy pojawili się na scenie.
Demircan stwierdził, że opuścił projekt po tym czasie, niezadowolony ze sposobu jego prowadzenia, po czym dodał, że Sarot Group była mu winna prawie 700 tysięcy dolarów w niezapłaconej pensji. Opisał, że on oraz Yerdelen próbowali pozwać się wzajemnie z powodu zniesławienia, jednak ta sprawa końcowo spełzła na niczym.
Latem 2016 roku zdecydował się spotkać z Yerdelenem w biurze Sarot Group w Mudurnu. Demircan opowiedział, że stawił się przed szklanym budynkiem i ujrzał Yerdelena parkującego swój smukły, czarny samochód przed biurem. Były kontraktor nie planował użyć przemocy, jednak zaczął wykłócać się z nagle przybyłym mężczyzną, który okazał się być pracownikiem Sarot Group, po czym ów mężczyzna rzucił się na niego. Demircan przyznał się do uderzenia go w usta i nos, i opisał jak Yerdelen natychmiastowo odjechał z miejsca zdarzenia. (Yerdelen zaprzecza, że coś takiego się wydarzyło oraz tego, że Demircan nie otrzymał swojej wypłaty.) Byłemu pracownikowi udało się odzyskać 25% swoich pieniędzy, ale pozostali pokrzywdzeni nie mieli tyle szczęścia.
Demircan wspomniał o swoim spotkaniu z İnegölem w 2018 podczas festiwalu w Boli, stolicy prowincji. Po raz kolejny przyznaje się do zadania ciosu, zanim ochrona i urzędnik miasta interweniowali. İnegöl później stwierdził, że dowiedział się o tej sytuacji dopiero później od swojej ochrony. „Jeżeli podjął się takiej próby, to ja tego nie zauważyłem.” - powiedział. Po tym, Demircan pojechał znowu do Mudurnu i zaczął patrolować wejście do domu byłego burmistrza. Dopiero przybycie policji oraz prokuratora miasta nakłoniło go do porzucenia swojego planu i opuszczenia miasta. Od tamtego dnia nie wrócił do Mudurnu i nie kontynuował swojego pozwu w sprawie zanieczyszczenia środowiska oraz innych skarg kierowanych do firmy.
Jedna z wież. Zdjęcie: Braley Secker/The Guardian.
Pod koniec 2016 lat Alfahhad, kupiec z Kuwejtu, zorientował się, że konstrukcja zamków była opóźniona. Sarot Group początkowo obwiniała warunki pogodowe w zimie, a później efekty nieudanego zamachu stanu, które dotknęły Turcję ówczesnego lipca. Cantürk i pozostali mieszkańcy Mudurnu zauważyli, że wykonawcy przestali pojawiać się na budowie. Myśleli, że plotki o braku wypłat były powodem.
W ciągu kilku następnych miesięcy kuwejtyjscy klienci dyskutowali opcje jakie im pozostały. Niektórzy próbowali pozwać Sarot Group, ale nie udało im się dojść do znacznego postępu. Alfahhad stwierdził, że inni próbowali nawet zapoznać Bülenta Yılmaz z bogatymi inwestorami oferującymi przejęcie projektu, ale Yılmaz odmówił. Współdyrektor nie skomentował nic więcej na ten temat, niż to, że opuścił firmę w 2017 roku, jednak według raportów Sarot Group, utrzymał swoją pozycję aż do 2023 roku.
Sarot Group ogłosiło bankrupstwo w 2018 roku, co Yerdelen uznał za winę kupców za niepłacenie zaliczek na czas. Alfahhad pokazał mi dokumenty Sarot Group udowadniające, że spłacił całą inwestycję i powiedział, że komentarz Yerdelena tylko rozsierdził go mocniej. Jak się okazało, sąd bankrupcyjny Stambułu uznał, że Sarot Group komfortowo siedzi w kredycie w 2022 roku.
„Mamy nadzieję, że ta sprawa niedługo się skończy, ale niektórzy z kupujących stracili swoich bliskich – zmarli zanim ten projekt został ukończony.”
Wtedy Alfahhad i jego grupa zaczęli wdrażać turecki sąd, w nadziei, że dyplomatyczna interwencja ocali ich zamki. Zaczął wykorzystywać swoje znajomości jako były doradca premiera Kuwejtu, rozmawiał z kuwejtyjskim Ministrem Spraw Zagranicznych i umówił się na spotkanie z tureckim ambasadorem. Oprócz tego poleciał do Ankary na rozmowy z tamtejszym kuwejtyjskim ambasadorem, traktując zamki jako “sytuację awaryjną” i celując na skierowanie swoich próśb do najwyżej plasujących urzędników w Turcji.
Problem budowli nie zanotował większego postępu, aż do maja tego roku, kiedy emir Kuwejtu, szejk Meshal al-Ahmad al-Jaber al-Sabah, odwiedził Ankarę. Przybył ubrany w złote szaty wraz z pełnym militarnym powitaniem przez Erdoğana, po czym obydwoje liderów przeszło przez jasnoniebieski dywan w stronę prezydenckiego pałacu. Dla Alfahhada i pozostałych kupujących było to spotkanie pełne nadziei, myślących, że emir i Erdoğan przedyskutowali setki niedokończonych, betonowych zamków. Nie otrzymaliśmy komentarza prezydenta Turcji na ten temat.
Cokolwiek wydarzyło się za drzwiami pałacu, wizyta emira skutkowała zmianami dla Burj Al Babas. Według prawnika Selim Sarıibrahimoğlu, który doradzał właścicielom zamków, „sprawa ruszyła się do przodu”. Stambułski sąd odpowiadający za finansowe przestępstwa zagląda w sytuację budowli oraz finansów Sarot Group. Prokuratura oskarża firmę o oszukanie inwestytorów i używanie Burj Al Babas jako frontowej firmy do spełniania podejrzanych transakcji; Yerdelen zaprzecza oskarżeniom o pranie pieniędzy. Wszystkie 14 firm Yerdelena oraz Sarot Group, włącznie z tymi odpowiedzialnymi za konstrukcję zamków, zostały przeniesione w ręce tureckiego funduszu częściowo kontrolowanego przez rząd Erdoğana.
Materiały budowlane rozproszone wśród konstrukcji Burj Al Babas. Zdjęcie: Bradley Secker/The Guardian.
Sarıibrahimoğlu zastanawia się nad pytaniem, które wisi nad projektem od lat: Yerdelen i Sarot Group zebrali miliony dolarów z inwestycji, wystarczająco dużo, aby dokończyć budowę. Na pewno byłoby im łatwiej dokończyć projekt niż męczyć się z nim przez lata? „To zdecydowanie dziwna sytuacja” - stwierdził. „Nie wiem, czemu tego nie zrobili. Ale takie sprawy można załatwić poprzez polityków. Cieszymy się, że teraz turecki rząd ma to pod kontrolą.”
Inne osoby, takie jak polityczny konsultant Selim Sazak, uznają, że korupcja rządu tureckiego za czasów Erdoğana pozwoliła na budowę zamków.
„Ci ludzie byli na tyle potężni, pod względem społecznym, może też politycznym, aby otrzymać pozwolenia na budowę i marketing dla Zatoki Perskiej.” - skomentował Sarot Group, dodając, że zamki są “potwornością”, projektem ukazującym jak daleko może zajść osoba znająca kogoś w polityce i z “wystarczająco wielkim tupetem”.
Podczas sprawy sądowej zamki pozostają nietknięte. Dzika flora rozrosła się mocniej, ale projekt został zatrzymany w czasie. Yerdelen świadczył, że wierzy “całym swoim sercem” w to, że jego firma nie tylko dokończy budowę zamków, ale też zaplanuje wielką imprezę na uczczenie ich otwarcia. Zignorował kontrolę państwową swojego biznesu jako “jednokrotny” występek i dodał: „Planujemy dokończyć konstrukcję od momentu, w którym ją zatrzymaliśmy.”
Alfahhad też wierzy, że on i pozostali kupujący otrzymają swoje zamki na wzgórzach, ale nie od Sarot Group. Dodatkowo pamięta o obietnicy Sarot Group o zapłaceniu odsetek za zwłokę dla każdego kupca, o którą zamierza się dobiegać. Firma jest mu winna 150 tysięcy dolarów, co jest ponad połową tego, ile zapłacił za budowlę. Yerdelen kieruje pytania kupców na temat tych opłat do funduszu państwowego Turcji.
„Mamy nadzieję, że to się niedługo skończy - ale oczywiście, nie będzie to tak, jak wypełnienie umowy na czas.” - powiedział Alfahhad. „Niektórzy z kupców stracili swoich bliskich – zmarli zanim projekt został ukończony. Po prostu chcieli usiąść w swoich zamkach.”
Dział: Świat
Autor:
Ruth Michaelson, Beril Eski. | Tłumaczenie: Emilia Krefft - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki