Góry Chin, które wyglądają jak nie z tego świata, zainspirowały „Avatara”
Zhangjiajie, pierwszy park narodowy Chin, oferuje również mosty z szklanym dnem, windę górską oraz strefę gastronomiczną, w której znajduje się McDonald's dla tych, którzy preferują bardziej spokojny wypoczynek.
Zdjęcie: Alamy
Shy nie była osobą niecierpliwą, ale nawet ona miała trudności z zachowaniem spokoju, kiedy wyciągnęłam telefon, by zrobić chyba setne zdjęcie tego samego widoku. Shy, czyli Shen Hong Yan, była moją przewodniczką po Zhangjiajie National Forest Park w centralnych Chinach i wiedziała, że przed nami czekały lepsze punkty widokowe. Ale nie mogłam się zmusić, by ruszyć dalej. Wznoszące się piaskowcowe słupy kwarcytowe tego lasu były zupełnie inne niż cokolwiek, co widziałam gdziekolwiek indziej na świecie.
Zlokalizowane w północno-zachodnim rogu prowincji Hunan, Zhangjiajie to pierwszy park narodowy Chin, założony w 1982 roku. Ten las jest częścią większego obszaru krajobrazowego Wulingyuan, który został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1992 roku, a w 2001 roku uzyskał status Globalnego Geoparku. Nazwa może być językowym łamańcem, ale jest łatwiejszy sposób, by ją zapamiętać, jako inspiracja dla Gór Hallelujah, które pojawiły się w przebojowym filmie "Avatar". W rzeczywistości, zanim odwiedziłam Zhangjiajie, to była jedyna rzecz, którą wiedziałam o tym miejscu. Shy potwierdziła moje przypuszczenia: Zhangjiajie było wcześniej słabo odkrytą atrakcją turystyczną nawet wśród chińskich turystów, zanim film wyniósł je na czołówki ich świadomości.
Oficjalna strona internetowa franczyzy filmowej mówi: „Góry Hallelujah składają się z gór unoszących się w powietrzu nad Pandorą.” I choć te, na które patrzyłam, nie unosiły się dosłownie, sposób, w jaki wznosiły się z ziemi przez zwiewną warstwę chmur i mgły, nadawał im niesamowity, nieziemski charakter. Stąd moja niechęć, by się od nich oderwać.
Ale Shy miała rację, a krajobraz stawał się coraz bardziej spektakularny, gdy wędrowaliśmy dalej. Kiedy dotarliśmy do największej atrakcji, samotnego słupa z kwarcytowego piaskowca, który lokalna agencja turystyczna nazwała „Górą Chwały” (luźne tłumaczenie Hallelujah), Shy dosłownie skakała z ekscytacji. „To jest to, po co przyjeżdżają wszyscy,” powiedziała, nawiązując do tłumów zgromadzonych wokół tego punktu widokowego, próbujące uchwycić majestatyczną potęgę tego naturalnego spektaklu na swoich małych ekranach telefonów.
Zhangjiajie to pierwszy park narodowy Chin, założony w 1982 roku (Zdjęcie: Alamy).
Początkowo nazywana „Kolumną Południowego Nieba”, ta skała wznosi się na 1 080 m w górę, a kępki gęstej roślinności dodają jej jasnej zieleni, kontrastując z przytłaczająco brązowym krajobrazem. Czekałam cierpliwie, aż hałaśliwe grupy odejdą, by w końcu móc cieszyć się chwilą samotności i ciszy.
„Kiedyś nazywaliśmy to „qiankun'”, wyszeptała Shy, niechętna zakłócać moje marzenia. Słowo to oznacza „Niebo i Ziemia”, wskazując, że ta kolumna łączyła te dwie rzeczy. Trafna nazwa dla czegoś, co wydawało się kawałkiem Ziemi sięgającym samych niebios. Z mojego punktu widzenia wyglądało, jakby kolumna była cieńsza u podstawy niż na szczycie, ale stała pewnie i nieugięcie, tak jak stoi od milionów lat.
Rozrzucone po parku znajdują się ponad 3 000 takich skał i stromych szczytów, które powstały w wyniku naturalnej erozji i nieustannego działania wody, która drąży twardy kamień. Obszar objęty parkiem narodowym jest stosunkowo mały, wynosi niecałe 48 km², jest podzielony na mniejsze sekcje, co ułatwia zwiedzenie głównych atrakcji w ciągu kilku dni. Najbardziej spektakularne punkty widokowe znajdują się w rejonach znanych jako Yuanjiajie, góra Tianzi i Wioska Żółtego Kamienia (znana lokalnie jako Huangshizhai), i to tam początkowo skupiliśmy nasze wysiłki.
Choć w parku jest kilka szlaków pieszych i turystycznych dla osób o różnym poziomie umiejętności i kondycji, są także autobusy wahadłowe, kolejki linowe, a nawet winda na zboczu góry dla tych, którzy wolą odpoczywać i po prostu odwiedzać najpopularniejsze punkty fotograficzne. Jak się okazuje, winda Bailong, która w mniej niż dwie minuty transportuje 50 osób na wysokość 326 m, jest jedną z głównych atrakcji parku, a turyści ustawiają się w kolejce, trwającej godziny, w szczycie sezonu, by z niej skorzystać.
Winda Bailong zbudowana na zboczu góry wznosi ludzi na wysokość 326 m w mniej niż dwie minuty (Zdjęcie: Charukesi Ramadurai).
To była moja pierwsza wskazówka, jak bardzo różni się wędrówka w Chinach od tej w krajach Europy i Ameryki Północnej, gdzie wędrowałam wcześniej. Tutaj na szlakach były skupiska kawiarni i sklepów z pamiątkami, głośne rozmowy i jeszcze głośniejsza muzyka wydobywająca się z głośników. Nie byłam więc zupełnie zaskoczona, gdy w porze obiadowej Shy zabrała mnie prosto do tętniącej życiem jadalni na szczycie góry, z McDonald's i dziesiątkami straganów z jedzeniem ulicznym.
Jednak spektakularne widoki i fantazyjne nazwy każdego z punktów widokowych, Pola na Niebie, Most nr 1 pod Niebem, Szczyt Trzech Sióstr, Taras Ekstazy, w pełni rekompensowały brak spokoju. Dzień był pochmurny, szary, a słońce bawiło się w chowanego z chmurami, a kiedy po obiedzie zatrzymałyśmy się na szczycie góry Tianzi, by poszukać wystającej skały „Kwiatów Dziewicy”, Shy była rozczarowana, że widok był niewyraźny. Ja jednak zachwyciłam się tym, jak wirująca mgła sprawiała, że wszystko wyglądało jak tradycyjny chiński obrazek ożywiony na naszych oczach.
Kiedy schodziłyśmy z góry, mgła zaczęła się rozpogadzać, a my wędrowałyśmy przez kilka godzin wzdłuż szemrzącego strumienia znanego jako Złoty Strumień. Ta łatwa wędrówka zapewniała interesującą perspektywę widoku na skały od dołu, a tłumy rozrzedzały się po kilkuset metrach na szlaku. Shy dostosowała krok do mojego tempa i szłyśmy w zupełnej ciszy, przerywanej jedynie dźwiękiem płynącej wody i okazjonalnymi krzykami brązowych makaków, które nauczyły się rozpoznawać ludzi jako potencjalne źródło przekąsek.
Następnego ranka gęste chmury zdawały się podążać za nami na górę Tianmen, oddaloną o godzinę jazdy w samym sercu miasta Zhangjiajie. Ten obszar nie jest częścią Zhangjiajie National Park, ale Shy gorąco go poleciła ze względu na swoje „coś wyjątkowego”. Podobnie jak winda w parku narodowym, główną atrakcją tego miejsca jest kolejka linowa, która wznosi się i opada na górę. Siedząc w ośmioosobowej szklanej gondoli, mogłam zrozumieć, dlaczego to takie ekscytujące. To najdłuższa kolejka linowa na świecie, mająca ponad 7 km długości i zajmująca około 30 minut, by dotrzeć na szczyt. Przemieszcza się pod oszałamiająco stromym kątem i oferuje 360-stopniowe widoki na wznoszące się szczyty oraz górską drogę z 99 ostrymi zakrętami.
Wśród innych zapierających dech w piersiach ścieżek i mostów, chodnik zawieszony na wysokości 1 400 m prowadzi wędrowców wzdłuż krawędzi góry Tianmen (Zdjęcie: Getty Images).
Szybko odkryłam, że z licznymi mostami z szklanym dnem i ścieżkami na krawędzi klifów, Tianmen nie jest miejscem dla osób o słabym sercu. Słyszałam, jak moje serce bije głośno i szybko w uszach, stawiając krok za krokiem na moście ze szklanym dnem, otoczonym mgłą. To zdecydowanie nie był najlepszy moment, by Shy zauważyła, że ten spacer w chmurach pierwotnie nazywał się „Ścieżką Wiary”. Widoczność była słaba przez całą poranek, ale dostrzegałam delikatne kontury słupów i szczytów, podobnych do tych, które widzieliśmy w parku narodowym. A potem przyszedł ten wyjątkowy moment, ogromny łuk między dwoma szczytami, który w chińskiej legendzie uznawany jest za bramę do nieba (stąd lokalna nazwa góry Tian Men Shan, czyli „Góra Bramy Niebios”).
Podczas gdy wielu turystów sapiąc i wzdychając wspinało się po 999 schodach, by dotrzeć do wejścia do tej jaskini, my postanowiłyśmy stać na otwartym placu na dole i zrezygnowane spoglądać w górę na białą kurtynę zasłaniającą krajobraz. I nagle, w jednym z tych niespodziewanych momentów, które sprawiają, że podróże są tak ekscytujące, chmury się rozstąpiły, mgła opadła, a jaskinia się ukazała. Ludzie wokół nas głośno wzięli wdech, niektórzy nawet zaczęli klaskać. Ja po prostu patrzyłam z zachwytem.
Dział: Świat
Autor:
Charukesi Ramadurai | Tłumaczenie: Julia Nawrocka - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/