Jaki jest najlepszy sposób na zwiedzanie Kenii? Dołącz do lokalnego klubu wędrownego
Autor szukał autentycznego doświadczenia i znalazł je w Lets Drift, „ekscytującym przedsięwzięciu skupionym wokół Kenii”, skupiającym ludzi mieszkających w Nairobi i okolicach.
Wędrowcy wyruszają na szlak Kahunira przez rolnicze tereny wiejskie w pobliżu Githunguri w hrabstwie Kiambu w Kenii. Wycieczkę zorganizował lokalny klub wędrowny Lets Drift. Zdjęcie: Rolf Potts
Zanim dotarliśmy do trzeciego wodospadu na szlaku Kahunira, moja żona Kiki i ja szliśmy przez zalesione tereny w hrabstwie Kiambu w Kenii przez prawie trzy godziny. Po drodze skosztowaliśmy słodkich bananów typu Lady Finger w targowym miasteczku Githunguri, popiliśmy kwaśny domowy napar Kikuju zwany muratina, oferowany przez robotników z wiejskiego kamieniołomu żwiru i z biciem serca udaliśmy się na skróty przez poplamione rdzą rury irygacyjne biegnące przez stromy wąwóz otoczony plantacjami herbaty.
Naszymi towarzyszami było dwudziestu młodych Kenijczyków, którzy dowiedzieli się o wycieczce za pośrednictwem Lets Drift, społeczności zajmującej się rekreacją na świeżym powietrzu, która organizuje cotygodniowe wędrówki, wycieczki rowerowe i wędrówki górskie na wsi pod Nairobi.
Po przybyciu do zacienionego lasem wodospadu niektórzy członkowie naszej kohorty rozebrali się do strojów kąpielowych, wykonali akrobatyczne nurkowania z głazów otaczających basen z kaskadą i pozowali do selfie w popołudniowym słońcu.
W tej części Afryki, gdzie tradycyjny przemysł turystyczny został zbudowany wokół brytyjskiego śladu kolonialnego skupionego na dzikiej przyrodzie, Lets Drift wyróżnia się jako żywiołowe przedsiębiorstwo skupiające się na Kenii. Jego celem jest uczczenie rekreacji na świeżym powietrzu, a jednocześnie generowanie poczucia wspólnoty wśród rosnącej miejskiej klasy średniej w kraju.
Jednym z wyzwań szlaku Kahunira jest przejście po pokrytych rdzą rurach wodociągowych i przebycie wąwozu w drodze do wodospadów. Zdjęcie: Rolf Potts
Lets Drift, stworzony w 2018 roku przez Alexa Kamau i Paula Njugunę, oboje z większego Nairobi, przyciąga co roku około 8000 uczestników, z których wielu bierze udział w takich aktywnościach, jak piesze wędrówki, jazda na rowerze elektrycznym, biwakowanie w terenie i cyfrowe rekolekcje. „Naszą misją jest uczynienie przygód bardziej dostępnymi i przystępnymi cenowo dla Kenijczyków” – powiedział Kamau.
Lets Drift wita także turystów z zagranicy, którzy szukają niekonwencjonalnych wrażeń w Kenii. W ramach tradycyjnego modelu turystyki w Afryce Wschodniej osoby z zewnątrz próbujące „spotkać się z miejscowymi” często kończą się przydrożnymi spotkaniami ze zdjęciami i pamiątkami z Kenijczykami ubranymi w tradycyjne stroje Masajów lub Samburu. Ale na szlaku wodospadu Kahunira Kenijczycy, z którymi rozmawialiśmy, nosili lycrę i buty turystyczne oraz nosili plecaki. Podobnie jak my, byli turystami; w przeciwieństwie do nas nie podróżowali aż tak daleko od domu.
„Przystępne cenowo i dostępne"
Decyzja o rozpoczęciu naszej przygody z Kenią od dołączenia do klubu turystycznego w Nairobi wynikała z mojego nawyku przeglądania lokalnych gazet internetowych o miejscach, które mam nadzieję pewnego dnia odwiedzić. Po przeczytaniu artykułu Business Daily Africa z grudnia 2020 roku na temat Lets Drift, zacząłem śledzić kenijską społeczność wędrowną na Instagramie. Zamieszczone tam zdjęcia z pleneru odbiły się szerokim echem, nie dlatego, że wydawały mi się egzotyczne, ale dlatego, że ich celebracja odkrywania dzikiej przyrody w odległości jazdy samochodem od Nairobi była związana z moimi własnymi młodzieńczymi letnimi eksploracjami szlaków w Górach Skalistych Kolorado.
Rzeczywiście, tak jak pojęcie o tym, kto jest w stanie podróżować na duże odległości, zostało zdemokratyzowane przez technologie kolejowe i parowe w 19 wieku, media społecznościowe zdemokratyzowały rodzaje opowieści – i gawędziarzy – które mogą inspirować i informować nas o miejscach, zanim tam pojedziemy. Dając nam wgląd w to, co lokalni ludzie robią dla zabawy w miejscach, które staramy się odwiedzić, kluby turystyczne, takie jak Lets Drift (lub podobne społeczności związane z takimi rzeczami, jak sport, sztuka lub kuchnia) pozwalają nam odkrywać sposoby, w jakie my, jako turyści, możemy z szacunkiem się przyłączyć.
Nasza relaksująca, pięciogodzinna wędrówka po wodospadzie Kahunira zaprowadziła nas z powrotem do miasta Githunguri, gdzie podzieliliśmy się klasycznym kenijskim posiłkiem nyama choma (grillowana koza) i ugali (owsianka z mąki kukurydzianej) z naszymi towarzyszami wędrówki, czekając na złapanie wspólnego minivana z powrotem do Nairobi. Zgodnie z rytuałem Lets Drift, zwracaliśmy się do siebie aliteracyjnymi nazwami szlaków – Dazzling Daisy, Jolly John, Kurious Kiki, Relaxed Rolf.
Kiedy wspomniałam, że nie widziałam wodospadów Kahunira opisanych w żadnym przewodniku ani na żadnej stronie internetowej poświęconej podróżom, Wango Alfred, 25 letni artysta i fotograf z Nairobi, który służył nam jako przewodnik, powiedział mi, że Lets Drift szuka własnych tras. „Rzadko szukamy tych samych miejsc, co turyści międzynarodowi" – powiedział. „Chcemy, aby rzeczy były przystępne cenowo i dostępne dla zwykłych Kenijczyków. Czasami oznacza to chodzenie po prywatnych gruntach rolnych, więc nawiązanie relacji z lokalnymi liderami i wydawanie pieniędzy na poziomie wioski – tak jak robimy to teraz – ma duże znaczenie".
Zapytałem go: „Czy to dziwne, że przyszło kilku Amerykanów?"
„Dołączają do nas wszelkiego rodzaju ludzie" – powiedział, zauważając, że Nairobi jest kosmopolitycznym miejscem, które miesza kultury w Kenii, co oznacza, że wędrówki Lets Drift mogą obejmować ludzi z różnych grup etnicznych spotykających się z osobami z innych grup: Kikuyu z Kalenjin, Luo z kenijskimi Somalijczykami i kenijskimi Azjatami – wszyscy uczą się nawzajem swoich kultur w miarę upływu czasu. „Kiedy dołączają do nas Amerykanie lub Europejczycy, czujemy, że możemy podróżować poza Kenię i uczyć się również o tych miejscach. Celem jest po prostu zrelaksowanie się i bycie obecnym, wyczucie gruntu, gdy poznajemy nowych ludzi, kimkolwiek ci ludzie mogą być".
Misja: „Ewangelizować przygodę na świeżym powietrzu"
W dniach następujących po naszej wędrówce Kiki i ja połączyliśmy jednodniowe wizyty w zabytkach Nairobi, takich jak Muzeum Karen Blixen i sierociniec dla słoni Sheldrick Wildlife Trust, z wieczornymi spotkaniami z naszymi nowymi kenijskimi przyjaciółmi wędrowcami.
W restauracji o nazwie Talizman na przedmieściach Karen, zjedliśmy smażoną wołowinę z 27-letnim prawnikiem zajmującym się stosunkami zagranicznymi, który wędrował po szlaku pod pseudonimem „Malignant Marc Chirchir”. W BigFish w Westlands jedliśmy brązowe ugali i tilapię, które zostały „usmażone na mokro" w gulaszu warzywnym z „Radiant Ruth" Kuria, 34-letnią administratorką studiów za granicą. Nasze rozmowy mieszały się z miejscowymi (Ruth niedawno wyszła za mąż podczas tradycyjnej ceremonii Kikuju; Rodzina Kalenjin Marca pochodziła z rejonu uprawy herbaty) z całym światem (Marc spędził trochę czasu w Rwandzie i Wielkiej Brytanii, Ruth w Malezji i Turcji).
Kiki i ja złożyliśmy również wizytę w Nairobi Garage, przestrzeni coworkingowej w stylu Doliny Krzemowej, niedaleko centralnej dzielnicy biznesowej Nairobi. Tam, na przewiewnej werandzie pełnej młodych Afrykanów robiących interesy na swoich laptopach i smartfonach, spotkaliśmy pana Kamau, 30 letniego mieszkańca Nairobi, który pomógł założyć Lets Drift w 2018 roku.
„Naszym pierwszym celem było ewangelizowanie przygody na świeżym powietrzu wśród Kenijczyków" – powiedział Kamau. „Jednocześnie staramy się zdekolonizować ideę podróżowania. W popularnych miejscach turystycznych, takich jak Masai Mara, trzy na pięć firm organizujących safari jest obsługiwanych przez zachodnie firmy, a nie przez Kenijczyków. Nie biorę tego do siebie, ale chcę zmienić dynamikę tego, co robimy z Lets Drift. Ciężko walczymy o to, aby ludzie nie patrzyli tylko na jeden wymiar naszego kraju".
Alex opowiedział nam, jak firma Lets Drift zaczęła działalność jako grupa niedawnych absolwentów uniwersytetów na WhatsApp, którzy lubili wspólne wędrówki, aby rozszerzyć swoją strefę komfortu i poznać nowe miejsca. W miarę jak rozchodziły się wieści z ust, pan Kamau i pan Njuguna poprosili o niewielką opłatę abonamentową na pokrycie wydatków grupy. Punkt zwrotny dla Lets Drift nastąpił w 2020 roku kiedy godzina policyjna obowiązująca w związku z pandemią od zmierzchu do świtu zmusiła dziesiątki Kenijczyków do szukania rozrywki na świeżym powietrzu w ciągu dnia.
„Przed Covidem mieliśmy może pięć osób na wędrówce" – powiedział Kamau. „Pierwsza wędrówka po Covid przyciągnęła 50 osób. Pamiętam, jak zadzwoniłem do Paula i zapytałem go: Czy znasz kogoś, kogo możemy zatrudnić? Potrzebujemy więcej przewodników". Więc zamiast jednej wędrówki w ciągu jednego dnia, zorganizowalibyśmy pięć.
Bogate historie
Lets Drift działa w modelu subskrypcyjnym, a członkowie z Kenii uzyskują dostęp do różnych wędrówek dla początkujących, umiarkowanych i wymagających za miesięczną opłatę w wysokości 2,000 szylingów (około 15 dolarów, nie-Kenijczycy płacą równowartość 20 do 40 dolarów za wycieczkę, w zależności od rodzaju doświadczenia i odległości od Nairobi).
Wędrówki są organizowane wokół atrakcji, dostępności i bezpieczeństwa; Niektóre oferty obejmują również jogę, kolarstwo górskie i wycieczki fotograficzne. „Chcemy, aby więcej osób podróżowało" – powiedział Kamau – „więc eksperymentujemy ze wszystkimi rzeczami, które możemy dla nich zrobić".
„Zauważyliśmy zmianę w sposobie, w jaki Kenijczycy postrzegają własną dziką przyrodę" – dodał. „Ludzie zwykli postrzegać piesze wędrówki i wspinaczkę górską jako coś mzungu" – dodał, używając terminu w języku suahili na określenie obcokrajowców. „Teraz postrzegamy to jako coś, co jest dostępne dla każdego".
Pan Kamau opisał następnie niektóre z powodów, dla których członkowie dołączyli do Lets Drift. „Jedna z członkiń powiedziała mi, że dołączyła do Lets Drift, ponieważ był to przyjemniejszy sposób na trening niż chodzenie na siłownię" – powiedział. „Inna dołączyła do zespołu, aby mieć dzień w tygodniu, w którym może po prostu być sobą, zamiast być postrzegana jako czyjaś matka, córka lub pracownik. I oczywiście ludzie tacy jak ty i Kiki po prostu szukają innego sposobu na poznanie naszego kraju"
Dział: Turystycznie
Autor:
Rolf Potts | Tłumaczenie: Anastasiia Slyvko – praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki
Źródło:
https://www.nytimes.com/2024/08/26/travel/nairobi-hiking.html