2024-01-21 07:40:01 JPM redakcja1 K

Odkrywanie historii 3-letniego rejsu, który nigdy nie wypłynął

Kiedy rejs dookoła świata zakończył się, zanim jeszcze statek opuścił dok, Ceylan Yeginsu, reporterka podróżnicza, próbuje zrozumieć, jak to wszystko poszło nie tak.

Kara i Joe Youssef sprzedali swój dobytek i porzucili swoje dawne życie, aby wyruszyć w 3-letni rejs dookoła świata. Zdjęcie: Rena R. Effendi dla The New York Times

W lutym ubiegłego roku przeglądałam Instagram, kiedy na moim kanale pojawiła się osobliwa reklama. W reklamie przechwalano się trzyletnim rejsem zatytułowanym Life at Sea – uważanym za najdłuższy rejs w historii, obejmujący 382 zawinięcia do portów na całym świecie – który ma wypłynąć ze Stambułu 1 listopada. 

Jako reporterka pisząca o rejsach dla działu podróży The New York Times byłam sceptyczna; śledziłam wiadomości o podobnych rejsach, którym nie udało się wystartować. Wiedziałam też, że zorganizowanie tak ambitnego rejsu będzie zadaniem herkulesowym, wymagającym bezpiecznego finansowania i statku przystosowanego do żeglugi mieszkalnej. 

Około trzy miesiące później, szukając na Facebooku aktualności na temat rejsu, z postu potencjalnego pasażera dowiedziałam się, że zespół ds. sprzedaży i marketingu zrezygnował po serii sporów z spółką-matką, Miray Cruises. W tym czasie zrezygnował także dyrektor zarządzający Life at Sea Mikael Petterson. Wydawało się, że podróż była skazana na porażkę, zanim się zaczęła.

I tak rozpoczęło się moje śledztwo w sprawie pozornie idyllicznego rejsu, nękanego problemami z zarządzaniem i złym planowaniem. Mój artykuł, będący spojrzeniem za kulisy zawirowań w firmie, ukazał się w Internecie w zeszłym miesiącu. Gdy zbliżał się termin odpłynięcia, chciałam skontaktować się z potencjalnymi pasażerami, aby poznać ich opinię na temat nadchodzącej podróży. Znalazłam na LinkedIn jednego podróżnika, który powiedział mi, że istnieje aplikacja umożliwiająca pasażerom komunikację między sobą. Pasażer zgodził się opublikować post w moim imieniu, informując inne osoby, że jestem reporterką Timesa i mam nadzieję z nimi porozmawiać. 

Ostatecznie termin wypłynięcia został przesunięty dwukrotnie, a port zmieniono na Amsterdam. 20 listopada, kilka tygodni po pierwotnej dacie wypłynięcia, rejs został odwołany. Miray nie udało się przygotować statku. Nie byłam zaskoczona tą wiadomością. Miray Cruises to średniej wielkości turecka firma specjalizująca się w trzy-czterodniowych rejsach po greckich wyspach. Nie miała żadnego doświadczenia w rejsach na taką skalę. 

Po odwołaniu wiele osób, które kupiły pakiet rejsowy, nie chciało wypowiadać się dla prasy; niektórzy obawiali się, że rozmowa z „The Times” może wpłynąć na ich szanse na otrzymanie zwrotu pieniędzy. Do tego czasu Miray obiecała zwrócić wszystkim pasażerom pieniądze w trzech miesięcznych ratach, więc zrozumiałam, dlaczego wahali się, czy zabrać głos. Pod koniec listopada skontaktowała się ze mną jedna para, Kara i Joe Youssef. W Stambule powiedzieli mi, że sprzedali swoje dwa mieszkania i wykorzystali oszczędności, aby zapłacić za rejs. 

Najbardziej jednak zaskoczyło mnie to, jak podzieleni byli pasażerowie w sprawie sposobu, w jaki firma poradziła sobie z tą sytuacją. Niektórzy stanowczo twierdzili, że Miray nie wprowadziła ich celowo w błąd. Inni byli przekonani, że padli ofiarą oszustwa, jakim jest festiwal rejsów Fyre.

Niektórzy pasażerowie udostępnili mi kolejny cenny zasób: korespondencję e-mailową pomiędzy dyrektorami Miray. Z e-maili datowanych na marzec 2023 r. wynikało, że kadra kierownicza firmy nie zajęła się podstawowymi kwestiami, takimi jak skonfigurowanie bezpiecznych metod płatności w celu pobierania kaucji od pasażerów. Wydawało się również, że zignorowali obawy dotyczące stosowności proponowanego statku. 

W połowie grudnia skontaktowałam się z Vedatem Ugurlu, właścicielem Miray. Byłam zaskoczona, że odezwał się do mnie w ciągu kilku minut, ponieważ nie udzielił żadnego wywiadu innym serwisom informacyjnym. Rozmawialiśmy ponad dwie godziny podczas połączenia wideo, które odbyło się w sali konferencyjnej w siedzibie firmy w Stambule. 

Był wdzięczny za możliwość wyjaśnień i podkreślał, że prowadził renomowaną firmę, która ma ponad 30-letnie doświadczenie w branży rejsów wycieczkowych. Powiedział, że nie ma zamiaru wprowadzać pasażerów w błąd, ale niepowodzenie rejsu zwalił na sprzedaż niewystarczającej ilości biletów.

Niektórzy pasażerowie opowiadali inną historię. Kiedy w zeszłym miesiącu ponownie rozmawiałam z Youssefami, opowiedzieli mi, jak Miray zwodziła ich aż do ostatniej chwili; powiedziano im, że rejs wypłynie zgodnie z planem, nawet z dwoma pasażerami na pokładzie. Nie wierzyli, że firma chciała ich oszukać, ale obawiali się, że Miray wykorzystała ich pieniądze na zakup statku i nie będzie miała funduszy na refundację. 

Teraz, gdy wszystkie pieniądze są zablokowane, Youssefowie utknęli w pokoju hotelowym w Stambule i czekają na zwrot 80 000 dolarów. Grozi im bezdomność. Klientom zwrócono tylko niewielką kwotę, a Youssefowie nie otrzymali jeszcze pierwszego zwrotu. Kolejnym celem mojego śledztwa jest próba lepszego zrozumienia finansów firmy, ponieważ wielu pasażerów traci nadzieję, że w ogóle otrzymają zwrot pieniędzy.

Dział: Turystycznie

Autor:
Ceylan Yeginsu | Tłumaczenie: Jakub Potyrała

Żródło:
https://www.nytimes.com/2024/01/12/insider/exploring-the-3-year-cruise-that-never-set-sail.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE