2024-05-16 18:56:57 JPM redakcja1 K

Parę słów o postępującej degradacji samolotowego jedzenia

Jeśli mielibyście przyjemność lecieć liniami American Airlines w latach 60-tych ubiegłego wieku, ugoszczono by was potrawami prosto z menu „Royal Coachman” nawet w klasie ekonomicznej. Posiłek rozpoczynał się od consommé wołowego, a następnie podawana była podsmażona pierś z kurczaka w winie. A może tartaletka z owocami na deser?

Steward i stewardesa podający drinki oraz przekąski pasażerom pierwszej klasy na pokładzie Boeinga 747. (Połowa dwudziestego wieku, rok nieznany.) Zdjęcie: Fox Photos/Hulton Archive/Getty Images.

W dzisiejszych czasach, wybierając klasą ekonomiczną, bezpłatny posiłek otrzyma się w zasadzie tylko na długodystansowych lotach międzynarodowych lub – jeśli ma się szczęście – lotach krajowych z jednego wybrzeża do drugiego. W przypadku krótszych lotów, pasażer dostaje do wyboru ciasteczka Biscoff lub precelki.

Samolotowe jedzenie czasy świetności, gdy posiłki serwowano na białych obrusach, a stewardessy smażyły jajecznicę już w powietrzu, zdecydowanie ma za sobą. Brak posiłków dołączył więc do długiej listy bolączek, niedogodności i cięć kosztów, z którymi borykają się dziś pasażerowie. Redukcja kosztów w branży lotniczej nie jest jednak jedynym powodem zniknięcia tartaletek. Co zaskakujące, zanik posiłków podczas lotów dla wielu pasażerów spowodowany był dużymi zmianami w regulacjach rządowych, projektach samolotów, wprowadzeniem filmów podczas lotów, ulgami podatkowymi w branży oraz zwiększonymi obawami dotyczącymi zdrowia oraz bezpieczeństwa.

Po wydarzeniach z 11 września zmieniły się przepisy bezpieczeństwa linii lotniczych mówiące o tym, jakich rodzajów noży kuchennych załogi mogą używać na pokładzie. Kuchnie w samolotach są obecnie mniejsze, aby zapewnić jak największą liczbę miejsc dla pasażerów. Linie lotnicze nie serwują też niektórych rodzajów jedzenia, takich jak orzeszki ziemne, aby chronić osoby z alergiami. Posiłki są często mniejsze, uboższe lub nie ma ich wcale.

„Jedzenie w samolotach było kiedyś powodem do dumy” – powiedział Henry Harteveldt, który zajmuje się branżą turystyczną w Atmosphere Research Group. Teraz „jego jakość jest tak niska, że można się zastanawiać: czy dyrektorzy linii lotniczych mają w ogóle kubki smakowe?”.

Linie lotnicze od dawna szukają sposobów na obniżenie kosztów produkcji żywności i skrócenie czasu, jaki zajmuje personelowi pokładowemu przygotowywanie posiłków. W jednym ze słynnych przykładów z lat 80-tych, Robert Crandall, ówczesny szef American Airlines, chwalił się, że usunięcie tylko jednej oliwki z każdej sałatki pozwoliło linii lotniczej zaoszczędzić 40 000 dolarów rocznie.

Od tego czasu ograniczanie kosztów oraz zwiększanie prędkości stało się dla linii lotniczych ważniejsze niż smak potraw. Być może tacy przewoźnicy jak Singapore Airlines czy Delta współpracują z szefami kuchni wyróżnionymi gwiazdkami Michelin, ale większość firm zleca zapewnienie posiłków firmom cateringowym, które przygotowują je z wielogodzinnym wyprzedzeniem.

„Ludzie są skłonni przymknąć oko na słabe jedzenie w zamian za niższe ceny biletów” – powiedział Blaise Waguespack, profesor zajmujący się marketingiem linii lotniczych na Embry Riddle Aeronautical University w Daytona Beach na Florydzie. „Bilet zapewnia jedynie miejsce w samolocie. Za wszystko, co wykracza poza to miejsce, trzeba dopłacić.”

Pobieranie od pasażerów opłat za jedzenie na pokładzie – nawet jeśli to tylko kilka dolarów za kanapkę, przekąskę lub talerz serów – to także sposób, w jaki linie lotnicze mogą zaoszczędzić na podatkach. Ceny biletów w przypadku lotów krajowych podlegają federalnemu podatkowi akcyzowemu w wysokości 7,5% – podatek ten nie obejmuje jednak opłat za bagaż oraz za jedzenie na pokładzie, których ceny stają się coraz wyższe.

Kawior oraz darmowa guma do żucia

Jedzenie w samolotach to coś, co istnieje od prawie stu lat, odkąd w latach 20-tych stewardessy rozdawały pasażerom gumę do żucia, aby pomóc im zmniejszyć ciśnienie w uszach. Według Smithsonian, wczesne samoloty tak bardzo trzęsły się podczas lotu, że posiłki musiały być podawane na papierowych talerzach.

Przez dziesięciolecia rząd federalny regulował ceny biletów lotniczych jak i trasy lotów, tak więc linie lotnicze starały się wyróżniać wyjątkową obsługą, smacznym jedzeniem i luksusem, jakiego doświadczają zwykle pasażerowie rejsów wycieczkowych – lub złoczyńcy z filmów o Bondzie.

Według Smithsonian, aż do 1978 roku, kiedy to branża lotnicza została zderegulowana, prawo wymagało, aby każdy pasażer otrzymał danie główne, dwa warzywa, sałatkę, deser oraz napój w ramach ceny biletu.

„Pyszne jedzenie dodaje przyjemności z lotu. Posiłki przygotowywane są w czterech działających jednocześnie kuchniach, gdzie potrawy gotuje się w ekspresowych piekarnikach” – reklamowały się linie Pan Am w 1958 roku.

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych linie lotnicze rutynowo instalowały kuchnie na pokładach i reklamowały swoje menu, aby przyciągnąć klientów. Wołowina była strategią biznesową.

„Linie lotnicze próbowały przebić się nawzajem pod względem jakości usług i udogodnień. Te związane z posiłkami były głównym elementem [tej konkurencji], ponieważ możliwości rozrywkowe były wtedy bardziej ograniczone” – powiedział Harteveldt. „Linie lotnicze miały całe zespoły kucharzy, własne kuchnie cateringowe, [a także] reklamy oscylujące wokół jedzenia”.

Wraz z deregulacją, linie lotnicze obniżyły ceny biletów. Aby jednak zrekompensować sobie utracone przychody, ograniczyły również wybór posiłków oraz inne usługi.

Ataki z 11 września tylko przyspieszyły śmierć darmowych posiłków pokładowych. Gwałtowny spadek popytu uderzył w linie lotnicze, które w odpowiedzi ograniczyły posiłki podczas lotów. Linie United, American Airlines, Delta i inne ogłosiły znaczne ograniczenie usług gastronomicznych podczas lotów niedługo po atakach.

W 2010 r. ostatnia duża linia lotnicza, Continental Airlines, zrezygnowała z darmowych posiłków w klasie ekonomicznej podczas lotów krajowych.

Samolotowe posiłki przez dziesięciolecia były przedmiotem żartów oraz krytyki, jednak teraz ludziom do nim tęskno. Niestety, niewielu ekspertów z branży lotniczej przewiduje ich powrót w klasie ekonomicznej, przynajmniej nie w najbliższym czasie.

Rzeczywistość jest za to zupełnie inna dla pasażerów klasy pierwszej czy biznesowej.

Molly Brandt, dyrektorka ds. innowacji kulinarnych w Ameryce Północnej w pokładowej firmie cateringowej Gategroup, powiedziała, że obecnie znajdujemy się w „złotym wieku kuchni lotniczej”. Kwestią jest tylko, którą linią lecisz i w jakiej kategorii się znajdujesz. „Wszystko zależy od klasy” – wyjaśniła.

Na przykład, jeśli leci się amerykańską klasą pierwszą, na lunch można wybrać pomiędzy miską śródziemnomorską, piersią z kurczaka z sosem mojo, ryżem z czarną fasolą Poblano i plantanami lub makaronem penne z roślinnym sosem ragu i ricottą. W przypadku linii Delta wybiera się między cheeseburgerem, agnolotti ze szpinakiem i serem lub sałatką z pikantną wędzoną piersią z kurczaka.

Kilka linii lotniczych oferuje nawet kawior pasażerom pierwszej klasy. Niestety, większość pasażerów w dzisiejszych czasach nie otrzyma jednak nawet darmowej gumy do żucia.

Dział: Turystycznie

Autor:
Nathaniel Meyersohn | Karolina Cieślicka

Źródło:
https://edition.cnn.com/2024/05/11/business/airplane-food-travel/index.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE