Podróż do Budapesztu – o czym przewodniki nie zawsze wspominają
Budapeszt to czarująca stolica urzekająca swoimi architektonicznymi cudami i łaźniami termalnymi, która słynie również ze swojej kuchni, uprzejmości i obywatelskiego nastawienia mieszkańców.

Zdjęcie: RossandHelen / rh2010 - stock.adobe.com
Na pograniczu Wschodu i Zachodu Węgry wciąż wahają się przed wejściem do strefy euro. Viktor Orbán nie rozpoczął rozmów na temat przyjęcia wspólnej waluty, mimo że wejście jego kraju do Unii Europejskiej go do tego zobowiązuje. Władze Budapesztu zazdrośnie strzegą forintów, których banknoty przedstawiają postacie z historii Węgier. Mimo to uważaj na tę pozornie uroczą walutę. Forinty cię oczarują, by potem doprowadzić do ruiny, jeśli nie zachowasz ostrożności.
Unikaj wymiany większej ilości pieniędzy niż absolutne minimum na lotnisku, w bankach czy hotelach, a także… w kantorach! Ograbią cię jak Hunowie na równinach Dunaju w V wieku naszej ery. Kursy wymiany wahają się tam od 360 do 410 forintów za euro. Do tego należy dodać prowizje w wysokości od 6% do 10%.
Zbawienie dzięki kartom kredytowym
Bankomatów oznaczonych EUR-HUF (forint) również należy unikać, ale istnieje rozwiązanie: karta kredytowa, Visa lub MasterCard – American Express jest rzadko akceptowana. Karty zapewniają znacznie lepsze kursy. Jeśli chodzi o złe wiadomości, to właściwie wszystko. Mieszkańcy Budapesztu są uśmiechnięci i zrelaksowani. Stolica to raj kulinarny, choć trochę sycący, to prawda, nie jada się tam nasion, ale obsługa jest uprzejma i stylowa. W porze lunchu wybieraj bistro z czerwono-białymi kraciastymi obrusami, by spróbować gulaszu lub kurczaka z papryką.
Uwaga, Węgrzy jedzą wcześnie wieczorem, a dobre restauracje są pełne o 19:30, a nawet o 19:00! Najlepiej wcześniej zrobić rezerwację. Podczas płacenia rachunku nigdy nie wybieraj opcji euro na terminalu płatniczym, lecz zapłać w forintach, aby uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek związanych z kursem wymiany.
Naród pełen obywatelskiego ducha
Węgry, demokracja o określonych ramach, są odrębnym krajem w Unii Europejskiej, co jest odczuwalne przez wszechobecność kamer. Pozytywna strona? Nie ma tu poczucia zagrożenia, nawet późnym wieczorem. Czy to dlatego, że byli oblegani przez Hunów, Turków i Sowietów, Węgrzy relatywizują wszystko i zachowują spokój? Budapeszteńczycy nigdy nie przechodzą przez jezdnię poza wyznaczonymi przejściami. Zawsze czekają na swoją kolej. Kierowcy zatrzymują się, by przepuścić pieszych. Tak, to prawda – i, co można uznać za węgierski cud, żaden rower nie porusza się po chodnikach, z wyjątkiem kurierów z lokalnej firmy dostawczej Wolt, którzy są godni hord Attyli, syna ojczyzny, w niepamiętnych czasach. Co więcej, w Budapeszcie nie ma mowy o wyrzucaniu papierków na chodnik.
Przemieszczanie się Bolt – idealna opcja
Przewodniki turystyczne po Budapeszcie zazwyczaj skierowane są do turystów podróżujących tanimi liniami lotniczymi. Zamiast metra, idealnym sposobem na komfortowe zwiedzanie Budy i Pesztu – dwóch części stolicy – są taksówki Bolt, a w mniejszym stopniu Uber. Za jedyne 2000–3000 forintów, czyli 5–7 euro, można przejechać przez miasto.
Nie kupuj koniecznie karty Budapest Card, nadmiernie chwalonej w przewodnikach, chyba że jesteś zapalonym użytkownikiem transportu publicznego, który jest z nią bezpłatny. Niektóre muzea są darmowe z tą kartą, ale nie wszystkie. Dokonaj wyboru w zależności od swoich zainteresowań, zamiast wydawać 39 euro na osobę na 24-godzinną Budapest Card.
Pozorna zagadka językowa
A co w tym wszystkim z językiem węgierskim? „Węgrzy żyją w całkowitej samotności językowej. Mówi się, że potrzeba siedmiu lat, aby swobodnie posługiwać się językiem węgierskim” – pisze znawczyni Węgier, Françoise Pons, w eseju Węgry (Hongrie), wydanym przez Nevicata. Niemniej jednak stosunkowo łatwo jest się porozumieć. Starsze pokolenie mówi po niemiecku lub rosyjsku, co jest pozostałością po okupacji sowieckiej. Młodsze pokolenie wybrało angielski lub hiszpański. Język francuski jest rzadszy.
Czy więc Budapeszteńczycy są perfekcyjni? Prawie. Choć nie są chwalipiętami, to jednak Węgrzy mają skłonność do przypisywania sobie wynalazków. Nie mów im, że to nie oni wynaleźli croissanta!
Dział: Turystycznie
Autor:
Ludovic Hirtzmann | Tłumaczenie: Grażyna Głąb — praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/