Sardynia: Śródziemnomorska wyspa oferująca miłośnikom pieszych wędrówek darmowy pobyt
Nowy, kuszący program zamierza przekształcić surowy zakątek włoskiej wyspy w idealną przestrzeń dla miłośników spędzania czasu na świeżym powietrzu.
Szlak kopalniany Santa Barbara wiedzie przez jedne z najbardziej zachwycających i odosobnionych terenów Sardynii (Simone Gianforcaro)
Słynąca z dziewiczych plaż i imponujących granitowych klifów włoska wyspa Sardynia od dawna znana jest jako raj dla entuzjastów podróżowania. Z dala od ogromnych jachtów i blichtru słynnego kurortu Costa Smeralda, znaczna część drugiej co do wielkości wyspy Morza Śródziemnego pozostaje surową, dziką krainą czekającą na odkrycie. Aktualnie, grupa wędrowców i byłych górników ma nadzieję zwabić poszukiwaczy przygód na rzadko odwiedzane południowo-zachodnie wybrzeże Sardynii, oferując bezpłatne zakwaterowanie wzdłuż oszałamiającego 500-kilometrowego szlaku kopalnianego Santa Barbara. Nazwana na cześć patronki górników, 30-etapowa trasa wiedzie przez wysokie wydmy, bujne lasy, skaliste wzniesienia i prawie 150 opuszczonych kopalni. Daje również podróżnym wiele okazji do poznania lokalnych Sardyńczyków i skosztowania słynnej kuchni wyspy. „Przed moją podróżą nie wiedziałem nic o historii tej części Sardynii” - powiedział Giorgio Pedulla, 26-letni analityk danych z Mediolanu, który spędził pięć dni wędrując tym szlakiem w marcu. „Podczas tej wędrówki naprawdę można poznać kulturę i życie ludzi, którzy tam mieszkają”.
500-kilometrowy szlak wiedzie przez jaskinie, wysokie wydmy, bujne lasy, skaliste wzniesienia i prawie 150 opuszczonych kopalni (Gianni Alvito)
Pedulla skorzystał z nowej inicjatywy „Leg's Go In Cammino”, która wystartowała w październiku 2023 roku i oferuje odwiedzającym w wieku poniżej 35 lat do trzech nocy zakwaterowania za darmo. Podczas rejestracji wędrowcy otrzymują vouchery do wykorzystania w lokalnych zajazdach, kempingach i pensjonatach. Po zakończeniu bezpłatnego pobytu płacą oni potem standardowe stawki w wynoszące 20 euro za noc w posadas (małych rodzinnych zajazdach) i 28 euro za noc w kwaterach prywatnych. Aby otrzymać trzy darmowe vouchery na zakwaterowanie, młodzi wędrowcy muszą zakupić paszport wędrowca o wartości 5 euro i przekazać niewielką darowiznę za pośrednictwem strony internetowej Cammino. Vouchery można wykorzystać do 15 grudnia 2024 r., z wyłączeniem okresu od 16 czerwca do 14 września.
„Chcieliśmy obniżyć średni wiek naszych gości, z emerytów do osób w wieku 20 i 30 lat. Bardzo ważne jest dla nas również, aby ludzie poznali historię tego szlaku” - powiedziała 30-letnia Margherita Concu, sekretarz stowarzyszenia i turystka, która przeszła cały 500-kilometrowy szlak. „Chcemy, aby ludzie dowiedzieli się o tej społeczności, miejscu, o którym nawet niektórzy Sardyńczycy nie wiedzą”. Oszałamiające piękno tego obszaru i niedrogie zakwaterowanie okazały się wielką zachętą. W 2023 roku na szlak wyruszyło 1199 turystów. Do tej pory w tym roku przybyło 1521, wędrując wzdłuż śladów mułów z 800 r. p.n.e., kamiennych mostów zbudowanych przez starożytnych Rzymian i XIX-wiecznych linii kolejowych. Dotychczas 196 wędrowców ukończyło cały szlak od jego otwarcia w 2017 roku, często potrzebując na to miesiąca. Oprócz powodów do dumy, finiszujący otrzymują trofeum wykonane przez lokalnego rzemieślnika, przedstawiające ceramiczną wieżę z trzema oknami - symbol Santa Barbara.
Pomijając krajobrazy, odkrywanie szlaku daje wędrowcom szansę na zaspokojenie głodu słynną kuchnią Sardynii i jej lokalnymi składnikami. Podróżni mogą spróbować makaronu z tuńczykiem błękitnopłetwym w wiosce Carloforte, znanej na wyspie słodkiej cebuli w San Giovanni Suergiu; karczochów kolczastych w Masainas, ciecierzycy w Musei oraz słynnych wiśni i pomarańczy Villacidro. Po drodze odwiedzający chłoną starożytną historię tego obszaru, z miejscami odzwierciedlającymi pogmatwane korzenie wyspy i ich podatność na ataki konkwistadorów.
Historia górnictwa w południowo-zachodniej Sardynii sięga tysięcy lat wstecz (Gianni Alvito)
Południowo-zachodnia Sardynia była zamieszkana już 6000 lat p.n.e., a kopalnictwo i handel metalami udokumentowano już w epoce brązu w okresie nuragijskim. Z kolei wykopaliska rud ołowiu i srebra rozpoczęły się w drugim tysiącleciu p.n.e.. Po tym jak Rzymianie przejęli wyspę w 138 r. p.n.e., wdrożyli zaawansowane techniki wydobywcze i założyli miasta górnicze, w których zmuszali niewolników i więźniów do pracy. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego kopalnie te zostały w dużej mierze opuszczone. W typowo włoskim stylu, szlak śledzi historię opartą na arystokratach, strajkach i protestach. W XII wieku pizański hrabia Ugolino della Gherardesca rozwinął kopalnie srebra w Iglesias, obecnie punkcie początkowym szlaku. Sto lat później, kiedy Aragończycy podbili wyspę, zamknęli kopalnie, wysyłając górników do Katalonii. W drugiej połowie XIX wieku, gdy Włochy stawały się państwem, kopalnie zyskały na wartości, a Sardynia dostarczała prawie cały ołów i cynk dla rodzącego się kraju. Wiele kopalń pozostało aktywnych przez obie wojny światowe, ale zaczęły podupadać w latach 60-tych i zakończyły działalność w latach 90-tych.
Dążąc do uhonorowania dziedzictwa kopalń i górników, aktywiści zainicjowali plan utworzenia Historycznego i Środowiskowego Parku Górnictwa Geologicznego na Sardynii. W 2001 r. włoski minister środowiska podpisał ustawę uznającą utworzenie parku, przyznając fundusze rządowe i tworząc 500 miejsc pracy dla byłych górników i osób obsługujących obiekty. W parku o powierzchni 3770 km2, położonym w południowo-zachodniej części Sardynii, w regionie Sulcis Iglesiente (gdzie znajduje się Szlak Górniczy Santa Barbara), niektórzy z tych pracowników organizują wycieczki, podczas których dzielą się swoimi historiami z turystami. Nawet dla Włochów, którzy byli już wcześniej na Sardynii, szlak ten jest objawieniem. „Widziałem część turystyczną, z zatłoczonymi plażami, ale nigdy nie widziałem tej bardziej autentycznej części Sardynii”- powiedział Pedulla, który odkrył promocję darmowych noclegów podczas przeglądania Instagrama. Zaprosił dwóch przyjaciół z Amsterdamu, Carlo Fuselliego i Cecile Van Der Stappen, którzy z przyjemnością nawiązali kontakty z miejscowymi.
Szlak prowadzi podróżnych poza utartymi szlakami Sardynii do samego serca wyspy (Ettore Cavalli)
„Chcę bardzo podziękować ludziom pracującym na szlaku. Powitali nas i zaczęli opowiadać nam swoją historię. Niektórzy z nich mieli rodziców lub krewnych, którzy byli górnikami, więc jest to ich osobista relacja, a nie tylko opowieść z książek” - powiedział Pedulla. W przeciwieństwie do życia w Mediolanie, Pedulla mówi, że małe sardyńskie wioski, które odwiedził wraz z przyjaciółmi, były pełne ludzi gotowych ich powitać i sprawić, by poczuli się częścią społeczności. „Wyglądało na to, że wszędzie, gdzie się zatrzymywaliśmy, każdy miał kuzyna”- śmiał się Pedulla. „Jeśli pytaliśmy, gdzie zjeść, słyszeliśmy: „Mój kuzyn ma świetną restaurację!”. Gdy chcieliśmy wyprać ubrania, mówili: „Mój kuzyn ma pralnię!”. Wśród atrakcji Pedulli: przystanek w maleńkiej wiosce Masua naprzeciwko gigantycznych kominów morskich Pan di Zucchero, gdzie poza gospodarzami, Pedulla i jego przyjaciele stanowili jedynych jej mieszkańców. Nie zabrakło również popołudniowej wycieczki z przewodnikiem po Porto Flavia, kopalni cynku i ołowiu z 1920 roku, zbudowanej bezpośrednio na klifach z widokiem na wodę, a następnie „super lunchu” składającego się z plasterków szynki i sera, bruschetty i lazanii.
Kultowy Pan di Zucchero znajduje się tuż obok historycznej kopalni Porto Flavia (Gianni Alvito)
Najbardziej wymagający dzień. Siedmiogodzinny, 20-kilometrowy odcinek z Masua do miasta Buggerru, był ulubionym dniem Pedulli. „Ta część wybrzeża jest bardzo stroma, idziesz po tych wielkich skałach, które (wydają się spadać) prosto do morza” - powiedział. „Przez cały dzień rozpościera się wspaniały widok”. Trio zakończyło swoją przygodę łatwym spacerem z Buggerru, mijając muzeum górnictwa, przez wapienną jaskinię pokrytą przez tysiąclecia osadzonymi muszlami ślimaków i grotę z zimną wodą, aż do wydm Portixeddu. Tam pływali oraz relaksowali się w restauracji Golfo di Leone, zajadając się porceddu (pieczonym prosiakiem zawiniętym w liście mirtu), któremu akompaniowało mocne, rubinowo-czerwone lokalne wino Cannonau. „Piesze wędrówki są bardzo męczące dla ciała, ale bardzo relaksujące dla umysłu. Oczekiwałem tego uczucia” - powiedział Pedulla. „[Ale] to, co mnie zaskoczyło, to aspekt kulturowy związany z poznawaniem ludzi”. Podczas gdy Pedulla i jego przyjaciele szukali towarzystwa, Jiseon Moon, 33-letnia tłumaczka języka koreańskiego, włoskiego i angielskiego z Bergamo, wykorzystała tę okazję do spędzenia czasu w samotności.
Szlak oferuje wiele możliwości nawiązania kontaktu z lokalnymi Sardyńczykami, ale także pozwala podróżnikom na odrobinę samotności (Riccardo Locci)
Moon odkryła szlak dzięki swojemu mężowi, Alessio Taorminie, który uwiecznił go w swoim nadchodzącym filmie dokumentalnym In Sa Terra, opowiadającym o poczuciu przynależności Sardyńczyków i ich więzi z ojczyzną. Zestresowana pracą na trzech etatach, Moon podjęła noworoczne postanowienie wędrówki szlakiem Santa Barbara i dotarła na miejsce w połowie marca. „Jestem bardziej górską osobą, ale kiedy po raz pierwszy zobaczyłam ze szlaku morze, byłam naprawdę poruszona. Przeżyłam jedną z tych sytuacji, w których nie można dostrzec różnicy między niebem a morzem. Byłam tak poruszona, że zaczęłam szkicować to, co widziałam”- powiedziała Moon. Jako doświadczony piechur, Moon zwróciła uwagę, że szlak oferował doskonałe połączenie telefoniczne i internetowe, zapewniając poczucie bezpieczeństwa. „To po prostu nic innego jak natura”- dodała. „Można było podziwiać góry wraz z morzem, i to było takie kojące”.
„To było po prostu nic innego jak natura” - powiedziała Moon o szlaku (Gianni Alvito)
Wieczorami Moon czasami jadała z innymi turystami w hostelach i restauracjach. Najbardziej doceniła czas, który miała na czytanie i przemyślenia. Mile zaskoczyły ją kempingi w Buggerru, do których podwiózł ją przyjazny właściciel kawiarni w Porto Flavia. „To był wspaniały, dawny obiekt górniczy, który został opuszczony. Włożyli wiele pracy, aby uczynić go naprawdę przyjaznym” - powiedziała Moon, która podobnie jak Pedulla, była pod wrażeniem wysokich wapiennych głazów Pan di Zucchero wystających z wody tuż przy brzegu. Od krajobrazów po cisze, Moon mówi, że wędrówka zapewniła jej reset, którego szukała. „To było naprawdę wyjątkowe” - powiedziała. „Mieszkańcy Sardynii byli bardzo ciepli i gościnni. Mimo że byłam sama, to nigdy nie czułam się samotna”.
Dział: Warto Zobaczyć
Autor:
Jackie Cooperman | Tłumaczenie: Konstancja Kaźmierska