Polyphia – Wirtuozi Ery Internetu
Polyphia to zespół, który nieustannie zyskuje popularność w świecie muzyki instrumentalnej, pokazując jak kolaż starych i nowych gatunków, dostosowanie się do ducha czasów współczesnych i myślenie poza schematami, można przekuć w ogromny sukces i miliony nowych fanów, którzy po raz pierwszy mogą sięgnąć po gitarę.
Bohaterowie okładki Mixdown Issue #326, z zespołu Polyphia, opowiadają o ich ewolucji, sygnowanych modelach gitar Ibanez i wielu innych rzeczach przed ich wielką trasą koncertową.
Gitarzyści potrafią być konserwatywni. Nie przepadają za zmianami. Do dziś można kupić sprzęt gitarowy, który praktycznie nie różni się od modeli wydanych w połowie ubiegłego wieku. Od trzech dekad, gitary liczące sobie siedem strun są masowo dostępne i nadal są one postrzegane przez niektórych jako zbyt nowoczesne.
Mostek Floyd Rose istnieje od około pięćdziesięciu lat i nawet to jest dla wielu gitarzystów zbyt dalekim krokiem od tradycji. Jednak instrument ciągle ewoluuje w sposobie budowy, podejścia i procesu nagrywania. A dla tych, którym technologia nie jest straszna, naturalne jest po to, by unowocześniać instrument, i oddalać się coraz bardziej od standardów lat 50-tych i 60-tych.
Poznajcie Polyphie muzyczny kwartet pochodzący z Teksasu, jest bezwstydnie nowoczesny, progresywny i często zapożycza wpływy produkcji popowej i hip-hopowej, a także dużo z instrumentalnej muzyki gitarowej lat 80. i 90. lub jazz-fusion i progresywnego rocka lat 70-tych. Podróż zespołu na szczyt nie była łatwa: wystarczy sprawdzić komentarze pod dowolnym artykułem na temat zespołu na mediach społecznościowych, a zobaczysz wiele wypowiedź bardziej konserwatywnych gitarzystów, narzekający na to, jak nie zgodne jest to z ich rozumieniem, czym muzyka gitarowa powinna być.
Rzecz jednak w tym, że Polyphia ma to gdzieś. Ich celem jest tworzyć muzykę na własny sposób, aby wyrażać siebie poprzez podejście, który jest dla nich twórczo satysfakcjonujące i naturalnie autentyczne. Są świadomi krytyki. Czytali komentarze, że nie wypadają tak dobrze na koncertach co w studio. I włożyli mnóstwo pracy w to, by raz na zawsze uciszyć te opinie, o czym australijska publiczność przekona się, gdy zespól powróci na pierwszą solową trasę koncertową w czerwcu.
„Jesteśmy bardziej zgrani niż kiedykolwiek” – mówi założyciel Tim Henson podczas spaceru w Columbus w Karolinie Północnej przez koncertem.
„Zaczęliśmy traktować naszą pracę znacznie poważniej w ciągu ostatnich lat – cóż, tak naprawdę od startu pandemii – i ćwiczymy od poniedziałku do piątku. Podeszliśmy do tego jak do prawdziwej pracy i ćwiczyliśmy dosłownie każdego dnia, więc powiedziałbym, że jesteśmy dobrze przygotowani” – dodaje z uśmiechem.
„W przeciwieństwie do naszych poprzednich tras, na których nie byliśmy zbyt dobrzy, aż do ostatnich występów. Ale do Australii przylecimy bardzo dobrze przygotowani. Właśnie się dowiedziałem, że wysyłamy cały sprzęt do Australii, więc nie będziemy musieli go stroić na potrzeby prób. To będzie prawdziwy koncert Polyphii”.
Ostatni raz zespół występował w Australii w 2018 roku podczas wspólnej trasy z Intervals.
„Stary, jeśli mam być szczery, to pięć lat temu byłem prawdopodobnie pijany na wszystkich koncertach” – rzeczowo dodaje Henson.
„Nie pamiętam, więc konkretnych utworów, które wyróżniłyby się dla mnie na tle reakcji publiczności, ale pamiętam że bardzo dobrze spędziliśmy czas, a australijscy fani byli wspaniali. Czułem tą miłość. To właśnie zapamiętałem - czułem tą miłość. Rzecz w tym, że przed pandemią byliśmy dosyć nieodpowiedzialni i byliśmy dumni z tego, że jesteśmy najbardziej nieprofesjonalnymi profesjonalistami na świecie. Ale teraz, kiedy dojrzeliśmy, myślimy sobie: no tak, to jest dla nas naprawdę istotne. Powinniśmy więc to tak traktować”. Więc staramy się być najlepsi w tym co robimy, jak tylko potrafimy, żeby dać naszym fanom doświadczenie, na które zasługują za wspieranie nas przez tyle czasu. Naprawdę wymowne było, że zaczęliśmy tę trasę w zeszłym tygodniu i zapytaliśmy fanów, ilu z nich widziało nas wcześniej. I zaledwie 25% ludzi się odezwało. A my na to, w porządku, ilu z was nie widziało nas wcześniej? I cała sala się rozświetla i wiwatuje, i jest to po prostu, wspaniałe. To naprawdę pokazuje duży wzrost. A kiedy widzimy nowych ludzi na pokładzie, czuję się jakbyśmy dostali drugą szansę, by dostać potwierdzenie, że gramy dobrze na żywo.
Polyphia będzie oczywiście miała pod ręką swoje sygnowane gitary Ibanez podczas koncertów.
„Gdy dorastałem, patrzyłem na Steve Vai’a z nowym modelem gitary każdego roku i widząc wszystkie szalone rzeczy, które mogą zrobić, kiedy dołączyliśmy do Ibaneza, pomyślałem: „Stary, nie mogę się doczekać, aż pewnego dnia uzyskam dostęp do LA Custom Shop. To jest takie świetne, ponieważ nie oferują jej publicznie, dają taką możliwość tylko swoim artystom i byłem pod wrażeniem, że trzeba mieć związek z firmą przez 10 lat, mniej więcej, aby mieć do niej dostęp. Ale w ciągu naszego trzeciego roku zaoferowali nam sygnowane modele, nie czekaliśmy długo z odpowiedzią”. „Otrzymałem, więc sygnowany model, zanim stworzyłem swoją gitarę w LA Custom Shop. I to jest po prostu niesamowite. Uwielbiam je. Zawsze mi towarzyszyły, odkąd byłem młodszy, a oni są po prostu świetną firmą do współpracy”.
Najnowszy model sygnowany przez Hensona to gitara akustyczna z nylonowymi strunami, inspirowana mało znanym modelem Ibanez wydanym na początku 2000 roku.
Wyobraź sobie gitarzystę elektrycznego, który bierze akustyka i odstraszają go stalowe struny na niej. Jakbyś podniósł akustyka z ogniska, a ona po prostu nie nadaję się do szybkiego grania i nie jest tak wygodna w graniu, wiesz? Teraz wyobraź sobie, że gitarzysta bierze akustyka, na której można zagrać wszystko to, co na elektrycznej i brzmi to genialnie. I taki właśnie był pomysł, kiedy kilka lat temu wziąłem w lombardzie oryginalną SAN500, pomyślałem „Stary, to ma konstrukcje Ibaneza z nylonowymi strunami!”. Zacząłem grać na nim nasze utwory i powiedziałem do Ibaneza „Może zrobić coś lepszego”.
Więc ta nowa gitara jest czymś pomiędzy gryfem nylonowym a Ibanezem. Trzeba trochę czasu żeby się przyzwyczaić, ale z pewnością gra się na niej łatwiej niż na w pełni akustycznej gitarze. Poruszanie się po gryfie jest szybkie i gitara jest bardzo lekka. Gra się na niej naprawdę wygodnie. Uwielbiam dawać im ludziom na próbę i patrzeć na ich pierwsze wrażenia i przezywać to razem z nimi. Zawsze wydają pozytywnie zaskoczeni i to jest wspaniałe uczucie, móc dostarczać innym radość.
A skoro mowa o brzmieniach nylonowych strun, Fishman właśnie ogłosił dwa nowe aktywne zestawy przetworników sygnowane Polyphią z wieloma możliwościami, w tym jednym inspirowanym brzmieniem nylonowej gitary klasycznej.
„Natknęliśmy się na to przypadkiem, gdy prowadzaliśmy poszukiwania pasujących przetworników” - mówi Henson.
„Ćwiczyłem technikę grania za pomocą uderzeń kciuka, a oni przełączyli przetwornik i pomyślałem, że pasuje idealnie. To brzmi prawie jak gitara klasyczna”. To było pierwsze, o czym pomyślałem. Oczywiście jest to dalekie od prawdziwego klasyka, biorąc pod uwagę, że nawet nie ma na niej nylonowych strun, ale jest to ciekawy pomysł na który się natknęliśmy i coś wyjątkowego, co nie istniało wcześniej na rynku, i jakkolwiek będę z tego korzystał – wiem, że znajdą się ludzie, którzy będą bardziej kreatywni niż ja, którzy będą się tym bawić”.
Na zakończenie Henson dodał:
„Ja i cały zespół jesteśmy bardzo podekscytowani faktem, że w końcu wracamy i będziemy mogli dorzucić do pieca i w ogóle”.
Dział: Muzyka
Autor:
Peter Hodgson | Tłumaczenie: Damian Mądry – praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://mixdownmag.com.au/features/polyphia-virtuosos-of-the-internet-age/