2024-10-24 15:05:28 JPM redakcja1 K

Recenzja Silent Hill 2 - remake psychologicznego horroru pozostawia gracza zagubionego we mgle

Odświeżenie growego klasyka horroru z 2001 roku jest frustrująco powolne, długie i wypełnione jednowymiarowymi postaciami

PlayStation 5, PC; Bloober Team/Zdjęcie: Konami


Przegapiwszy oryginalną grę z 2001 roku, podjechałem na mgliste obrzeża miasteczka Silent Hill, nie mogąc się doczekać aż w końcu nadrobię te zaległość. Oto wreszcie miałem szansę doświadczyć chwalonego wszędzie klasyka horroru, na którego byłem wtedy zdecydowanie za młody. Wcielając się w postać Jamesa Sunderlanda, byłem gotów przeszukać to upiorne miasteczko z amerykańskiego koszmaru lat 90. w poszukiwaniu śladów mojej przypuszczalnie zmarłej żony. Jak widać, James otrzymał list od wspomnianej domniemanej zmarłej żony, mówiący mu, by spotkał się z nią w Silent Hill, a jak wiadomo nadzieja umiera ostatnia.

Zanim jeszcze dotarł do miasta, James natknął się na kobietę na cmentarzu. Sukces! Żona odnaleziona! Ale niestety nie: to Angela, również wezwana do Silent Hill w poszukiwaniu zaginionej osoby lub jakiejś formy domknięcia i niepotrzebnego trzaskania drzwiami w twarz naszego bohatera, aby przedłużyć czas trwania gry.

Mniej więcej w tym momencie, zamiast powodować u mnie gęsią skórę, Silent Hill 2 zaczął grać mi na nerwach. Mała, smutna grupa naszych towarzyszy błąka się oszołomiona wraz z podróżą Jamesa przez miasto, ale nigdy nie mówi ani nie robi nic pomocnego ani interesującego, ponieważ są definiowani i motywowani tylko przez eufemistycznie określaną „złą rzecz”, przez którą się w tym miejscu aby odpokutować. Angela i wątek jej zaginionej matki w ogóle mnie nie interesował. Troska o Jamesa i jego sztampową i jednowymiarową ducho-żonę pochłania wystarczająco mojej energii.

Link do filmu: https://youtu.be/M_WNxWctGsk 

To fatalny problem, w grze tak długiej i mozolnej jak ta, że grupa nieciekawych postaci nie składa się na fascynującą historię. James smutno mamroczę słowa. Snuje się smutno po mieście. Tłucze potwora, który wygląda, jak złowiony z rzeki worek z ziemniakami i przez chwilę można powiedzieć, że przestał być smutny, z powodu wszystkich krzyków i chrząknięć bohatera. Ale potem wraca do smutnego przemierzania miasta, zderzając się z zamkniętymi drzwiami salonu Wickes.

W mieście panuje mgła, taka, w której można zgubić żonę, nawet jeśli nie jest martwa - a wskazówki, klucze i elementy układanki można znaleźć w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach. Może nie wydawać się oczywiste, dlaczego James w przerwach od użerania się z monstrami, poświęca czas na naprawę szafy grającej w miejskim barze, używając dwóch kawałków połamanej płyty winylowej, kleju i przycisku, który znalazł grzebiąc po łokcie w obleśnej dziurze na szczycie budynku mieszkalnego, pamiętajmy jednak że ta gra została pierwotnie wydana w 2001 roku. Tak właśnie ludzie naprawiali rzeczy przed powstaniem YouTube’a.

Sexualised monstrosities roam the streets.
Seksualne potwory włóczą się po ulicach. Zdjęcie: Konami

Tymczasem zseksualizowane potworności wędrujące po ulicach sugerują, że James jest człowiekiem żyjącym z domyślnie ustawionym przeglądaniem w trybie incognito. Te nie do końca zombie zaczynają jako chichoczące, wymiotujące kwasem worki podrobów w stringach i szpilkach na platformie, a następnie ewoluują obrzydliwie poprzez różne archetypy kobiecej seksowności, aż pary ud w pończochach gonią Jamesa po suficie i wyją jak wściekłe małpy.

Silent Hill 2 nie jest grą ładną graficznie, i trzeba przyznać twórcom, że gra wygląda jakby miała już 10 lat, a nie 20 - ale same potwory zasługują na specjalne wyróżnienie za to, że utknęły w przeszłości tak samo jak James. Modele wyglądają kiczowato i groteskowo, gdy nie są ukryte we mgle lub ciemności, a pokonanie ich prawie zawsze polega na taktycznym odwrocie, dopóki nie zablokują się o jakiś przedmiot lub po prostu zapomną o tobie i wrócą do miejsca, w którym się pojawiły. Kiedy to ty musisz ścigać potwory, to coś tu zdecydowanie poszło nie tak jak powinno.

Silent Hill 2 nie wydaje się być godnym odświeżeniem. Ma się wrażenie że gra została nadal w swojej pierwotnej formie: gry z początku 2000 roku, z potworami i wieloma zagadkami. Seria niedawno zremasterowanych gier Resident Evil nadal ma sens w obecnych odsłonach, ale grając w nową wersje Silent Hilla 2, ma się wrażenie że ten horror psychologiczny byłby bardziej niepokojący w tępych wielokątach z czasów Playstation 2. Podejrzewam, że to, co dzieje się w Silent Hill, ma rozgrywać się jak pokręcony logicznie koszmarny sen, ale dzięki nowemu aktorstwu głosowemu i wzmocnionej oprawie wizualnej traci część tej wszechobecnej dziwności względem oryginału.

Dla graczy pierwotnej gry powinno to wywołać nieustanny przypływ nostalgii. Ale podchodzenie do tej serii na świeżo sprawia, że jest to zbyt długie, przestarzałe i nużące doświadczenie.

Autor:
Rich Wordsworth | Tłumaczenie: Damian Mądry - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.theguardian.com/games/2024/oct/09/silent-hill-2-review-playstation-5-pc

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Wymagane zalogowanie

Musisz być zalogowany, aby wstawić komentarz

Zaloguj się

INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE