Recenzja The Lamplighters League. Wyrzutki kontra kultyści
Marcowa zapowiedź taktycznego RPG The Lamplighters League zaskoczyła wielu fanów Harebrained Schemes. Od twórców BattleTecha i ostatnio Shadowrun gracze oczekiwali kontynuacji ukochanych serii, a dostali jakąś „ligę latarni” walczącą ze złowrogim kultem.
Jednak życząc Harebrained sukcesu gracze zaczęli uważnie słuchać tego, co twórcy The Lamplighters League z wielką pasją opowiadali o swoim dziele. A sami deweloperzy zdecydowali, że zamiast tysiąca słów wolą pozwolić ocenić grę. Udostępnili dziennikarzom dostęp do dwóch pierwszych zadań Ligi, trwających łącznie około godziny (to oczywiście szalenie mało, zwłaszcza jak na taktyczne RPG). My także zagraliśmy i chcemy podzielić się wrażeniami z The Lamplighters League!
The Lamplighters League przenosi nas o 90 lat wstecz – do Francji początku lat 30 XX wieku. Podczas gdy świat powoli się zmienia i rozwija technologicznie, gdzieś za kulisami tego teatru rozgrywa się wielowiekowa przerażająca konfrontacja między Ligą Latarników i złowrogim kultem Wygnańców – głodnym władzy ucieleśnieniem mistycznych koszmarów.
Jednak legendarni bohaterowie, którzy kiedyś walczyli po stronie dobra już dawno opuścili nasz świat. Teraz do walki z nadchodzącym mrokiem muszą stanąć niemal wyrzutki społeczne, najlepsze z tych talentów, które mogą jeszcze przysłużyć się sprawie. Złodzieje, awanturnicy, bandyci, wielu z tych, którzy „wiecznie zła pragnąc wiecznie czynią dobro”. Każdy z nich jest na swój sposób dobry, przede wszystkim dzięki swoim specjalnym zdolnościom.
Pod względem rozgrywki, The Lamplighters League to gra strategiczna, w której zarządzamy oddziałem specjalistów i gangsterów. W trakcie gry nasza kompania będzie się powiększać, a w miarę zdobywania kolejnych poziomów gracz będzie miał coraz więcej okazji do realizowania swoich planów podczas operacji taktycznych, innymi słowy, misji.
Misje zostały stworzone w znany fanom gatunku sposób. Najpierw gracz eksploruje teren, znajduje potencjalnie przydatne przedmioty (jak na przykład bandaże czy koktajle Mołotowa) oraz zagrożenia, które uniemożliwiają mu dotarcie do celu. Jeśli chcemy, możemy po prosu przekraść się obok w ukryciu albo pozbyć się wrogów bez podnoszenia alarmu. Jednak najczęściej trzeba będzie ustawić swoich wojowników w korzystnych pozycjach i przejść w tryb turowy – bezpośrednio do walki.
Postacie grywalne w The Lamplighters League dzielą się na trzy typy:
- Ekspert w walce wręcz (Ingrid) – zdolny oczyszczać drogę za pomocą pięści, pozbywać się przeszkód i pokonywać wrogów w walce w zwarciu
- Łotrzyk (Latif) – mistrz skradania, który podkrada się do przeciwników od tyłu i po cichu neutralizuje ich bez podnoszenia alarmu, a także pokonuje przeszkody niemożliwe do przejścia dla innych postaci
- Dywersant (Eddie) – polega na wykorzystaniu technologii i pułapek, a także umiejętnie wyłamuje zamki
Każdy typ ma unikalne zdolności, które mogą bardzo pomóc w walce, albo w uniknięciu potyczki. Przykładowo Latif (jak wspomnieliśmy wyżej) eliminuje wrogów od tyłu bez podnoszenia alarmu, Eddie rzuca elektryczne pułapki, które elektryzują wodę i zadają obrażenia kilku wrogom naraz. Ingrid z kolei potrafi biegać w linii prostej i powalić dwóch wrogów jednocześnie.
Inna sprawa, że z tych umiejętności możemy korzystać ograniczoną ilość razy na misję, więc nie uda się ukończyć zadania polegając w pełni tylko na jednej. Jest to dziwne ograniczenie, które nie cieszy mnie jako zwolennika rozgrywki skradankowej, bez zbędnego rozlewu krwi. Ale najwyraźniej taka jest droga i intencja twórców.
Jak można się spodziewać po grach taktycznych, w lokacjach przyjdzie nam aktywnie wykorzystywać otoczenie. Najczęściej musimy skradać się w trawie lub cieniu, unikając kręgu wykrycia przez wrogów. Jednocześnie musimy sprawdzać, czy w pobliżu nie ma materiałów wybuchowych (lub czegoś podobnego), które mogą uratować nas przed koniecznością walki z kilkoma przeciwnikami na raz. W tym z resztą pomaga też tryb zwiadowczy, w którym można dokładnie przyjrzeć się polu walki.
Najczęściej przed bitwą grupujemy się: znajdujemy bezpieczne miejsce, przydzielamy po kolei naszych agentów i prowadzimy ich w miejsce, gdzie łatwiej będzie im walczyć. Niektórzy lepiej nadają się do pozycji na wysokościach, a inni stoją bliżej wrogów.
Nawet jeśli wrogowie są schowani za ścianą (pełna osłona) lub ukryci za płotem (który zapewnia połowiczną ochronę), prędzej czy później wyskoczą, by zaatakować naszą drużynę. Wtedy tym, którzy potrafią strzelać pomoże tradycyjna funkcja „obserwuj”, która automatycznie atakuje każdego, kto wejdzie we wcześniej ustalone pole. A przeciwnik z pewnością w nie wejdzie. W wersji, którą otrzymaliśmy AI nie było najzdolniejsze.
Żeby jednak być sprawiedliwym, do tej pory widzieliśmy niewiele. Samych przeciwników w pierwszych dwóch misjach jest zaledwie kilku. Zazwyczaj na początku spotykamy typowych szturmowców w maskach gazowych i z karabinami maszynowymi, którzy raz na jakiś czas trafiają w cel. Są też wrogowie, którzy preferują walkę wręcz. Ci są znacznie bardziej niebezpieczni. Już w drugiej misji, jeśli będziesz działał w pośpiechu możesz się mocno spocić. Niektórzy z lokalnych bandziorów od razu zaskoczą cię swoimi umiejętnościami, ale kiedy już się wdrożysz możesz szybko odzyskać kontrolę nad sytuacją.
Biorąc pod uwagę zapiski deweloperów, w przyszłości The Lamplighters League ma nam zaoferować o wiele bardziej zróżnicowanych przeciwników: szybkich i mobilnych, powolnych, ale z dużą ilością zdrowia, dalekiego zasięgu i skrywających się w cieniu, wydawałoby się, że nierealnych. Nawiasem mówiąc, niektórych wrogów możemy nawet przypadkowo ominąć. Jeśli cel naszej misji znajduje się na wprost, możemy łatwo ominąć skręt w prawo. A tam mogą znajdować się groźniejsi wrogowie, a także sekrety, czy przedmioty.
Mówiąc o sekretach: eksploracja świata w Lidze jest ciekawa, ponieważ wszędzie możemy zobaczyć drobne detale środowiska (które zauważają też sami bohaterowie) lub zająć się podsłuchiwaniem, aby dowiedzieć się więcej o planach wroga, lub o postaci kluczowego antagonisty. Niewielkie, ale zabawne akcenty, które sprawiają, że historia jest bardziej żywa. W końcu sama walka nie daje tyle radości co walka i radość ze znalezionych drobiazgów.
Trzeba też zwrócić uwagę, że na razie w The Lapmlighters League niezbyt przyjemnie steruje się na PC za pomocą myszki i klawiatury. Szczególnie w porównaniu z Jagged Alliance 3, w którym miesiąc temu spędziliśmy kilkanaście godzin. Widać, że Liga jest tworzona z nastawieniem na gamepady. Można oczywiście grać z klawiaturą i myszką, z czasem da się przyzwyczaić, ale zaczynając drugą rozgrywkę z gamepadem czerpiemy z gry znacznie więcej przyjemności.
Może to kwestia gustu i narzekania (chociaż ja przywykłem do grania w strategie i gry taktyczne na PC wyłącznie na klawiaturze). Ale przecież możemy dostosować sterowanie do naszych upodobań, prawda? Jeśli jednak macie gamepady, to The Lamplighters League wyda się wam bardziej przyjazne.
Podobnie jak wspomniane Jagged Alliance 3, The Lamplighters League ukaże się w tym roku. Niestety jednak nie tego lata i w tym momencie nie wiadomo jeszcze, kiedy dokładnie. Deweloperzy wiedzą, że nad grą trzeba jeszcze sporo popracować, żeby poprawić animacje i AI, czy pozbyć się błędów. Chociaż podczas przechodzenia pierwszych dwóch misji nie szukałem ich specjalnie i nie natknąłem się na nie.
Chciałoby się wierzyć, że twórcy Ligi – już na tym etapie stylistycznie przyjemnego projektu z atrakcyjnymi postaciami i przejrzystą rozgrywką, zaoferuje wciągającą historię i gameplay w późniejszych etapach gry. Czekajmy więc na nowe wieści i datę premiery na konsolach Xbox Series i PC.
Dział: Gry komputerowe
Autor:
Владимир Макаров | Tłumaczenie: Julia de Rosier
Źródło:
https://www.igromania.ru/article/32332/Prevyu_The_Lamplighters_League._Otbrosy_protiv_kultistov.html