„Strażnik” powinien opiekować się turystami górskimi
Wielu akcji ratunkowych w Besseggen można było uniknąć. Teraz branża turystyczna zatrudniła „strażnika” do patrolowania atrakcji turystycznej
Zdjęcie: Keilen, Berit /scanpix
- Pojadę do Besseggen, porozmawiam z ludźmi, pomogę potrzebującym, pozbieram trochę śmieci i może zapobiegnę jakiejś akcji ratunkowej - mówi Ørjan Venås.
Niedawno został zatrudniony jako „dozorca” w Besseggen i będzie wychodził jeden dzień w tygodniu.
- Mieliśmy nadzieję, że będziemy mogli chodzić codziennie, ale w tej chwili nie mamy na to funduszy, więc próbujemy to robić teraz, - mówi.
60 000 turystów rocznie
Liczba odwiedzających Besseggen gwałtownie wzrosła. Jajko stało się dobrze znane poza granicami kraju, w zeszłym roku odwiedziło je 60 000 osób. Nie każdy jest jednakowo zaznajomiony z norweskim terenem górskim lub przygotowany do niego.
- Prawdziwych urazów jest bardzo mało, ale widzimy, że ludzie mają tendencję do niedoceniania podróży. Są w zbyt złym stanie, mają za mało jedzenia lub za mało ubrań, brakuje im też energii - mówi Venås.
Ma nadzieję temu zapobiec tego lata, a już pierwszego dnia roku miał do czynienia z drużyną, która była tak źle przygotowana, że potrzebowała pomocy.
- Towarzyszyłem im i spędziliśmy 11 godzin. Sami powiedzieli, że zadzwoniliby pod numer 113, gdybym tam nie był - mówi.
Kilka akcji ratowniczych tygodniowo
Håkon Nordseth siedzi w bazie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Dombås i kontroluje duży obszar geograficzny, który rozciąga się aż do granicy ze Szwecją.
- Mamy ok. 20 wycieczek do Besseggen w każdym sezonie, a jedna wycieczka trwa zwykle 2-3 godziny, - mówi.
Spotyka tam wielu górskich turystów, którzy przeliczyli się zarówno z własną formą, jak i stopniem trudności wędrówki.
- Cieszymy się, że możemy pomóc, ale niestety widzimy, że około połowy wyjazdów można było uniknąć. A jeśli już tam będziemy, to nie będziemy wysyłani na żadne inne misje - mówi.
Opiekuje się turystami
Duńczyk Bendik Kristensen po raz pierwszy pojawi się w Besseggen. Ubrany w żółte nieprzemakalne ponczo myśli, że musi odbyć tę podróż za około osiem godzin.
- Nie byłem gotowy na deszcz i nie mam zbyt dobrego sprzętu, ale wszystko zależy od chęci - mówi i uśmiecha się.
Zapewnia Venåsa, że ma ze sobą zarówno jedzenie, jak i szybki lunch, zanim wyruszy na swoją pierwszą wspinaczkę. Venås podąża za nim i nawiązuje rozmowę z dwoma górskimi wędrowcami z Oslo.
- Trochę boję się wysokości i do wczoraj nie zdawałam sobie sprawy, jakie to jest przewiewne - mówi Eva Zabulionyte.
Przyjaciółce powiedziano, żeby się nią zaopiekowała, gdyby coś poszło nie tak.
- Nie zapomnij oddychać, a potem spójrz na górę. Jeśli będzie jakiś problem, przyjdę po ciebie - mówi Venås.
Dział: Rekreacyjne
Autor:
Helle Therese Kongsrud, Even Lusæter | Tłumaczenie: Anastasia Savicka
Źródło:
https://www.nrk.no/innlandet/vil-ha-faerre-redningsaksjoner-pa-besseggen-1.13560659