2023-10-24 17:56:02 JPM redakcja1 K

Edukacja pod presją tajemnicą bawarskich szkół

Według badań naukowych niemieccy uczniowie źle radzą sobie z nauką, zwłaszcza w sprawnościach fundamentalnych, takich jak czytanie czy liczenie. Jednakże ponadprzeciętne osiągi dzieci i młodzieży w Bawarii, notowane od wielu lat, skutecznie przykuwają uwagę. Wprawdzie panuje tam deficyt nauczycieli, wiele osób skarży się na stan toalet szkolnych – nie wpływa jednak to znacząco na funkcjonowanie szkół podstawowych.

Autor zdjęcia: Lars Berg

 

Kto szczyci się najlepszymi szkołami? Oczywiście, że Bawaria! Wśród ślepych, to właśnie jednooki zostaje królem. W najnowszym badaniu stopnia zadowolenia z edukacji szkolnej, przeprowadzonym wśród dorosłych przez ifo-Bildungsbarometer, bawarskie szkoły uplasowały się na pierwszym miejscu. 42% ankietowanych przyznało tym placówkom najwyższe noty (niemiecką jedynkę i dwójkę).
 

W Nadrenii Północnej-Westfalii tylko 20% badanych wydało tak pozytywny osąd. Według statystyk omawianej ankiety, Berlin i Brema, czarne owce wszystkich badań poświęconych edukacji, miały tym razem wyjątkowe szczęście. Nie ujęto ich indywidualnie, przyłączono je zaś do regionów – północnego wschodu oraz północnego zachodu. Z tego względu Brema (która nie odniosła zbyt satysfakcjonującego wyniku) znalazła się w jednej grupie z Hamburgiem (który wypadł dobrze). Krajowa średnia zadowolenia wynosi 27%. 

Kiedy amerykański prezydent zyskuje 27% poparcia, Biały Dom zaczyna bić na alarm. Kiedy jednak niemieckie szkoły notują tak przygnębiający wynik, niewiele się dzieje. W końcu mamy do czynienia z naszymi szkołami. Uczęszczają do nich nasze dzieci, kształcić się w nich będą i nasze wnuki. Placówki te powinny być klejnotami, czymś czym możemy się poszczycić. Powinny także budzić nadzieje. 
 

Szkolna rzeczywistość

Tymczasem: deficyt pedagogów, niepowodzenia edukacyjne, zaległości w materiale spowodowane czasem pandemii Koronawirusa, słabe osiągi czwartoklasistów w czytaniu i pisaniu w badaniu Iglu (międzynarodowe badanie osiągnięć w czytaniu), przedwczesne przerywanie edukacji…

Statystyki z badania ifo-Barometr tylko w jednej kwestii są jednoznaczne: Bawaria na pierwszym miejscu. Nie dajmy się temu zwieść, gdyż, wprawdzie 9% ankietowanych przyznało tamtejszym szkołom możliwie najwyższą notę (jedynkę), rozpatrując w skali krajowej, to 7% „wystawiło” oceny słabsze (piątki i szóstki). Czwórkę na świadectwie wpisało 15% . Dlaczego zatem kraj związkowy, w którym koegzystuje tradycja wraz z przemysłem high tech (tzw. „Laptop und Lederhosen-Land) , jest wzorcem dla innych? 

Przewagę Bawarii ilustruje przede wszystkim wysoka ocena (niemiecka „dwójka”), przyznana przez 33% ankietowanych. Drugie miejsce na podium zajmuje Badenia-Wirtembergia (wynik 28%). Saksonia, która zazwyczaj w rankingach znajduje się na wiodących pozycjach, w omawianym zestawieniu nie wypadła tak dobrze. A to z powodu wrzucenia jej do jednego worka z Turyngią oraz Sachsen-Anhalt (tworzących z nią region środkowoschodni), wylądowała krótko przed przed Nadrenią Północną-Westfalią – przypadkiem zazwyczaj problematycznym.

Co zatem nie pozwala szkole osiągnąć wysokiego potencjału? Poza wskazaniami Barometru, istotnych wyjaśnień dostarczają następujące fakty, jak: deficyt nauczycieli, niepewna cyfryzacja, zagrzybiałe budynki szkolne. Taki negatywny trend utrzymuje się od wielu lat . Są to największe niedogodności. 

Niepotrzebny jest tu ekspert od budownictwa, żeby dostrzec popękane ściany i paskudne toalety w placówkach. Tak jak każdy skarży się na skąpego właściciela domu, tak, de facto, władzą slumsów jest państwo. Dlaczego sytuacja związana z toaletami, rynnami, nie zostanie opanowana? Zwłaszcza, że podczas wakacji, można by odmalować ściany, a także usunąć pleśń z sal gimnastycznych, a to wszystko nie w towarzystwie uciążliwych uczniów. To biurokracja zawodzi – zasługuje ona na dwóję (niemiecką piątkę). 
 

Mniej błędów niż inni

Bawarczycy, faworyci zestawienia, również borykają się z deficytem nauczycieli. W tym regionie pedagodzy muszą pracować ponad etat. „Laptop und Lederhosen Land” także nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o zaległości spowodowane nauczaniem w czasie Covidu. Wiele osób skarży się na opłakany stan budynków szkolnych. Wszakże dane procentowe w tym landzie są niższe. Dla przykładu, 74% skarży się na niedobory nauczycieli, gdzie indziej 82%. Zaległości naukowe w Kraju alpejskim zauważone zostały przez 58%, w zachodniej części – przez 66%. Jak widać, Bawaria nie jest białym krukiem wśród innych. Nie popełnia po prostu tak wiele błędów jak jej sąsiedzi. 

Według „Bildungsmonitor 2023”, organizowanego przez Instytut niemieckiej gospodarki, atuty bawarskiego systemu edukacji wypracowano dzięki cyfryzacji oraz kształceniu zawodowemu. W obu obszarach promowany jest kraj. Niemal wszyscy nastolatkowie mają zagwarantowane miejsce kształcenia, a mała ich liczba porzuca szkołę. 

W zakresie zapobiegania biedzie oświatowej, południowy land musiał się zadowolić drugim miejscem na podium – przed nim jest Saksonia. 

Według badań Iglu, bawarscy czwartoklasiści nabywają doskonałe umiejętności. Przyczyną tego zjawiska jest z pewnością presja naukowa, pod jaką pracują dzieci od najmłodszych lat. Wszyscy mają bowiem obsesję na punkcie, zabawnej w swej istocie, „matury szkoły podstawowej” – tzw. „biletu wstępu” do gimnazjum. Jeśli on nie wystarczy, optymalna droga do edukacji wyższej będzie tymczasowo zamknięta. Z tego względu problemy w czytaniu nie dotyczą bawarskich czwartoklasistów w tak dużym stopniu, jak ich bremeńskich rówieśników. Ujmijmy to w ten sposób: coś jest nie w porządku, kiedy w czwartej klasie 1/3 grupy nadal nie potrafi czytać. To błąd systemu. 

Saksonia i Bawaria pozostają liderami. Chociaż Saksonia – ze wspomnianych statystycznych powodów – w skali zadowolenia leży raczej poniżej średniej, według rankingu ifo Barometer, otrzymuje ona najwyższe noty, jeśli chodzi o wspieranie procesu nauczania, jakość kształcenia i kierunek badań edukacyjnych. W przedszkolach i szkołach oferowana jest dzieciom bogata opieka całodzienna. Czwartoklasiści świetnie sobie radzą z liczeniem; jeśli mówimy zaś o czytaniu – niewielka ich liczba pozostaje w tyle. Skupienie się na rozwijaniu zdolności fundamentalnych okazuje się w perspektywie długofalowej, a także w kontekście społeczno-ekonomicznym opłacalne.

Mimo tego, iż wyżej wspomniani liderzy (Saksonia i Bawaria) nie zdobywają całego Olimpu, to nie można zapomnieć o fakcie, iż lepiej rozpoznawane są tam potrzeby uczniów, na podstawie których zaś wdrażane są korekty. Deficyt nauczycieli łagodzony jest werbowaniem osób z innych branż. W Bawarii stosuje się taką taktykę, co więcej, zachęca się do tego w zamian za satysfakcjonujące wypłaty. Co wcale nie wpływa na popularność pozycji kraju.

Niepokojącym zjawiskiem jest ogromna rozbieżność pomiędzy najlepszymi a najgorszymi krajami związkowymi. Ponownie warto rzucić okiem na badanie Iglu (w zakresie czytania – Iglu-Lese-Studie). Według rankingu Bawaria uzyskała 562 punkty, za nią była Brema (522 punkty), Turyngia (564 pkt.) i Berlin, który otrzymał 522 punkty. Różnica 40 punktów to istny skandal, zgrzeszenie przeciwko dzieciom, którym wcześnie w ten sposób zamyka się drogę do przyszłości. 

Obecnie najnowsza tendencja pokazuje tą rozpiętość także wśród dziewięcioklasistów, których kompetencje w zakresie języków: niemieckiego i angielskiego zostały sprawdzone.

Jeśli mowa o języku niemieckim, Saksonia zajmuje pierwsze miejsce na podium. 23% tamtejszych uczniów nie spełnia standardów, wyprzedzając zaś Bawarię (27%). W Berlinie trudności w czytaniu napotyka 41% dzieci, w Bremie 47%. Tendencja ta jest bardziej optymistyczna w przypadku języka angielskiego niż niemieckiego, gdzie Badenia-Wirtembergia zdobyła przewagę nad Bawarią, dotychczasowym faworytem. Prawie 20% uczniów w obu krajach nie osiąga standardowych założeń. W Berlinie i Bremie dotyczy to około 29% uczniów. Szeroka przepaść społeczna staje się coraz bardziej zróżnicowana. Koronawirus zbiera swoje żniwo, jest coraz więcej osób ze środowisk migracyjnych; generalnie, obecne wyniki edukacyjne wzbudzają obawy. 

Nic w tym dziwnego, że władze Bawarii obawiają się egzaminu maturalnego, który mógłby obniżyć standardy jakości. 

Dział: Świat

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE