2024-02-05 13:17:09 JPM redakcja1 K

Jak zmniejszająca się populacja napędza politykę podziałów

Spojrzenie w przyszłość pokazuje, jak ważna jest imigracja. W filmie „Almost Famous” z 2000 roku, komediodramacie Camerona Crowe’a opowiadającym o muzykach rockowych z lat 70., postać grana przez Zooey Deschanel w pewnym momencie udziela młodszemu bratu kilku rad. „Posłuchaj (Tommy’ego) przy płonącej świecy, a zobaczysz całą swoją przyszłość” – mówi.

Źródło: Przewidywania demograficzne ONZ z 2022 roku | Osoby w wieku produkcyjnym to osoby w wieku od 15 do 64 lat – grupa wiekowa powszechnie brana pod uwagę przez demografów. | New York Times

Zamierzam zastosować tę myśl w odniesieniu do dzisiejszego biuletynu: spójrz na tę mapę z adnotacjami z płonącą świecą lub bez niej, a zobaczysz całą swoją przyszłość.

Grafika, stworzona przez moją koleżankę Lauren Leatherby, dziennikarkę wizualną „Timesa”, która donosi o zmianach demograficznych na świecie, pokazuje, jak według prognoz zmieni się liczba osób w wieku produkcyjnym na całym świecie do roku 2050.

Liczba ludności w wieku produkcyjnym w Europie będzie się zmniejszać. Podobnie stanie się między innymi z Brazylią, Chinami, Chile, Japonią i Rosją. A zmiana ta może mieć niezwykle negatywne konsekwencje dla tych społeczeństw, jeśli nie zostaną podjęte działania łagodzące.

„Populacja w wieku produkcyjnym” może brzmieć technicznie i abstrakcyjnie. Ale to są ludzie, którzy obsługują nasze biura i fabryki, pracują na farmach, leczą chorych, opiekują się bardzo starymi i bardzo młodymi. To oni mają dzieci i je wychowują; oni budują nowe rzeczy i naprawiają stare.

Kiedy ta populacja się kurczy, działania te stają się trudniejsze, droższe i rzadsze. Gospodarka zwalnia. Mniej pracowników zarabiających generuje mniejsze dochody podatkowe. W miarę starzenia się społeczeństwa coraz więcej osób korzysta z rządowych programów zabezpieczenia społecznego w celu finansowania emerytur i opieki zdrowotnej, co jeszcze bardziej obciąża te istotne programy.

Problem z dzietnością

To przede wszystkim sytuacja związana z liczbą urodzeń. W miarę jak kraje się bogacą, ludzie mają mniej dzieci; i okazuje się, że gdy liczba urodzeń spadnie, bardzo trudno jest ją ponownie podnieść. Chociaż wiele krajów próbowało zwiększyć dzietność poprzez ulgi podatkowe, premie pieniężne, a nawet nagrody za bohaterstwo przyznawane kobietom rodzącym wiele dzieci, żaden z tych programów nie przyniósł więcej niż marginalną różnicę.

Ale gdyby spojrzeć na mapę trochę dłużej, można dostrzec zjawisko, które pozwoliło kilku bogatym krajom złagodzić cios zmian demograficznych: imigracja.

Australia, Kanada i Stany Zjednoczone mają małe zielone kropki, które oznaczają umiarkowany wzrost populacji w wieku produkcyjnym. Dzieje się tak głównie dlatego, że kraje te przyjmują stosunkowo dużą liczbę imigrantów, którzy nie tylko bezpośrednio zwiększają liczbę ludności po przybyciu, ale także mają zwykle więcej dzieci niż populacja urodzona w danym kraju. Na przykład w Stanach Zjednoczonych skromny wzrost liczby urodzeń od lat 70. XX w. był w całości spowodowany urodzeniem dzieci przez matki imigrantki. Według statystyk rządowych w Kanadzie imigracja jest jedyną przyczyną wzrostu populacji.

Imigracja, żeby było jasne, może być jedynie częściowym rozwiązaniem tej zmiany demograficznej. Dla porównania, aby utrzymać ten poziom do 2050 r., Europa musiałaby wchłonąć około połowy całkowitego wzrostu liczby ludności w wieku produkcyjnym w Indiach, najludniejszym kraju świata. Chiny, stojące w obliczu jeszcze większego niedoboru, mogłyby przejąć cały wzrost Pakistanu i całej Nigerii – najludniejszego kraju Afryki – a mimo to zabrakłoby dwóch milionów do obecnego poziomu.

Jednocześnie mapa ta zdecydowanie sugeruje, że zdolność do przyciągania i integracji dużej liczby imigrantów będzie ważną przewagą konkurencyjną krajów w nadchodzących dziesięcioleciach.

Będzie to jednak wymagało pokonania barier politycznych, które wynikają częściowo z tych samych zmian demograficznych.

Pętla zagłady politycznej

Rafaela Dancygier, politolog na Uniwersytecie Princeton, bada politykę imigracji i integracji, w tym czynniki napędzające rozwój antyimigranckich partii skrajnie prawicowych. Odkryła, że ​​wiele obszarów w Europie, w których nasila się polityka antyimigracyjna, ma pewne wspólne cechy: społeczeństwo się starzeje, jest mniej pracowników i jest mniej dzieci.

„Kiedy ludzie mówią o starzeniu się społeczeństwa, nazywają to zjawiskiem ogólnokrajowym” – powiedziała w wywiadzie. „I to oczywiście prawda. Ale są pewne obszary w krajach, często poza miastami, gdzie jest to już niezwykle widoczne. Ponieważ młodzi ludzie odchodzą, zmniejsza się liczba ludzi w wieku produkcyjnym”.

Młodzi ludzie przenoszą się do miast i bogatszych regionów w poszukiwaniu pracy, podczas gdy starsze pokolenia pozostają w wyludniających się miastach i regionach, dzięki czemu takie obszary stanowią przykład pokazujący, jak może wyglądać przyszłość starzenia się. (Mój kolega Jason Horowitz napisał niedawno o jednym z takich miast we Włoszech.)

Ta zmiana niekoniecznie jest nieunikniona. W Kanadzie rząd prowadzi obecnie politykę mającą na celu podniesienie poziomu imigracji, aby zapobiec części spadku demograficznego.

Jednak starzejące się europejskie wsie i miasta oraz podupadające dawne regiony przemysłowe dają wgląd w to, dlaczego wiele krajów tak wolno podąża za przykładem krajów takich jak Kanada. Dancygier i inni odkryli, że obszary doświadczające wyludnienia są szczególnie podatne na politykę skrajnie prawicową, co sprawia, że ​​polityka zwiększania imigracji pozostaje poza zasięgiem politycznym, nawet jeśli staje się bardziej konieczna z ekonomicznego punktu widzenia.

Proces ten, stwierdziła, wygląda mniej więcej tak: w miarę wyludniania się obszarów państwo ma tendencję do wycofywania usług z regionu. Szkoły zamykają się, bo jest mniej dzieci. Pociągi i linie autobusowe zostają odwołane lub jeżdżą rzadziej. Szpitale zostają zamykane. Jest to lokalna wersja obciążenia, z jakim starzejące się państwa zmierzą się na poziomie ogólnokrajowym, jeśli będzie mniej pracowników, którzy mogliby zapewnić utrzymanie większej liczby emerytów.

To w praktyce utrudnia życie, stwierdziła, ale ma to również skutek psychologiczny: ludzie czują się zaniedbani i niedoceniani przez elity polityczne.

Partie skrajnie prawicowe „są bardzo dobre w wykrywaniu problemu i wykorzystywaniu skarg wyborców mieszkających na tych obszarach” – stwierdziła. Partie te nie oferują jednak realistycznych rozwiązań problemów niżu demograficznego. Zamiast tego robią z imigrantów kozły ofiarne, obwiniając osoby ubiegające się o azyl i innych obcokrajowców za problemy regionu.

Tworzy to błędne koło, w którym problemy wyludnienia napędzają partie polityczne, których polityka w rzeczywistości utrudnia walkę z wyludnieniem – pętlę zagłady, z której trudno się wydostać.

Są zmiany, które mogą pomóc. Problemem jest imigracja na dużą skalę bez inwestycji w mieszkalnictwo i usługi publiczne; Polityka mająca na celu pomoc w integracji imigrantów może budować więzi między mieszkańcami a przybyszami, zmniejszając uprzedzenia i strach. Nagłaśnianie tych sukcesów oraz korzyści, jakie imigranci zapewniają swoim społecznościom i całej gospodarce, może stanowić przeciwwagę dla narracji politycznych o niekontrolowanych granicach.

W przyszłości, w miarę zmniejszania się różnic w możliwościach gospodarczych między kontynentami, rekrutacja imigrantów może stać się trudniejsza. Kraje, które są obecnie stosunkowo biedne, ale których populacja ma szybko rosnąć, w tym duża część Azji Południowej i Afryki Subsaharyjskiej, mogą być w stanie wykorzystać swoją „dywidendę demograficzną”, aby szybko rozwijać swoje gospodarki. Jeśli w przyszłości pracownicy będą mieli lepsze możliwości w kraju, będą mniej zainteresowani imigracją gdzie indziej.

Rozważmy przykład Meksyku. Chociaż kiedyś było to największe źródło imigrantów dla Stanów Zjednoczonych, od około 2009 roku saldo migracji zasadniczo utrzymuje się na poziomie zera. (W tym czasie granicę amerykańsko-meksykańską przekroczyło wielu imigrantów z innych krajów, ale to osobna kwestia). Spadek salda migracji w przypadku Meksyku wynika częściowo z faktu, że Stany Zjednoczone stały się mniej gościnne dla Meksykanów, zwłaszcza tych nieposiadających dokumentów. Ale dzieje się tak także dlatego, że meksykańska gospodarka poprawiła się. Pracownicy, którzy kiedyś mogli przyjechać do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu nowych możliwości, teraz mogą je znaleźć u siebie.

Na razie spory polityczne dotyczące tego, w jakim stopniu należy zamykać granice i powstrzymać migrantów przed wjazdem, dominują w debacie publicznej w wielu krajach. Ale kolejna rozmowa jest spóźniona. Rzeczywistość regionów już wyludniających się, reprezentowanych przez coraz liczniejsze pomarańczowe kółka na mapie, pozwala dokonać wglądu w przyszłość bogatych krajów: starzenie się populacji oraz mniejsza liczba pracowników i dzieci – to tendencje generujące podziały polityczne utrudniające zmianę kursu. Jest to wyzwanie, z którym decydenci będą musieli się zmierzyć raczej wcześniej niż później.

Dział: Świat

Autor:
Amanda Taub i Lauren Leatherby | Tłumaczenie: Jakub Potyrała

Żródło:
https://www.nytimes.com/2024/02/02/world/europe/interpreter-shrinking-populations-fuel-divisive-politics.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE