2023-09-25 12:16:24 JPM redakcja1 K

Szkoły we Francji przeżywają kryzys – i nie ma to nic wspólnego z ubiorem uczniów

Chroniczne problemy z finansowaniem doprowadziły do rekordowych rezygnacji wśród nauczycieli, ale rząd wykorzystuje populistyczną politykę jako tani sposób na odwrócenie uwagi.

Anadolu Agency/Getty Images 

Krótko przed otwarciem szkół we wrześniu, Unicef France wydał ostrzeżenie, mówiące, że prawie 2 000 uczniów w tym kraju okazało się być bezdomnymi. To dwa razy więcej niż w styczniu 2022 roku. Ostrzeżenie ONZ pojawiło się w samą porę, ponieważ część państwowego systemu edukacji we Francji jest w kryzysie (jeśli nie jest całkowicie dysfunkcyjna). Jednak to, co trafiło na pierwsze strony gazet, to nie tak pilne wyzwania, ale sfabrykowane kontrowersje dotyczące tego, co noszą dzieci w szkołach. 

W kraju, w którym skrajna prawica stale zyskuje na popularności, politycy i decydenci wiedzą, jak wykorzystać strach przed islamem jako łatwy sposób na zmobilizowanie opinii publicznej i propagowanie populistycznych idei. Gabriel Attal, francuski minister edukacji, który zakazał noszenia abaji, długiej luźnej sukienki preferowanej przez niektóre muzułmanki, uczynił ten fakt swoim głównym priorytetem na nowy rok szkolny. 

Poinstruował urzędników ministerstwa, aby zapraszali media do odwiedzania szkół, w których może pojawić się rzekomy "problem z abają". Wydaje się, że jego strategia podsycania islamofobicznych nastrojów w celu odwrócenia uwagi od problemów nękających szkoły państwowe opłaciła się. Media w dużej mierze skupiły się na tej przerażającej historii, podczas gdy studenci w szkołach i na uniwersytetach rozpoczęli nowy semestr w trudnych warunkach, dodatkowo zaostrzonych przez falę upałów. 

W Stains, jednym z najbiedniejszych miasteczek w pobliżu Paryża, pracownicy jednej ze szkół średnich rozpoczęli strajk, odmawiając pełnienia roli "policji odzieżowej" w czasie, gdy, zgodnie z wydanym przez nich oświadczeniem, klasy są przepełnione, a braki kadrowe w szkole oznaczają dla uczniów utratę 60 godzin nauczania tygodniowo. 

Ich trudna sytuacja nie jest bynajmniej wyjątkowa, ponieważ 3 000 stanowisk nauczycielskich nie zostało obsadzonych na nowy semestr. W skali kraju niedobory kadrowe oznaczały utratę 15 mln godzin dydaktycznych w latach 2020-21 r. Kolejne fale reform dotknęły ten zawód, który i tak ma coraz większe trudności z przyciągnięciem nowych pracowników. 

Wynagrodzenia francuskich nauczycieli stale spadają poniżej średniej wyznaczonej przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwojowej (OECD). Francuski nauczyciel z 15-letnim doświadczeniem zarabia niecałe 40 000 euro rocznie, czyli 20% poniżej średniej. Początkujący nauczyciele w Niemczech zarabiają dwa razy więcej niż ich koledzy z Francji, którzy dodatkowo muszą radzić sobie z dłuższymi godzinami nauczania i jedną z najgorszych w Europie proporcją uczniów do nauczycieli. W rezultacie z zawodu odchodzi rekordowa liczba pracowników. 

Patrząc wstecz na moje nastoletnie lata spędzone w przedmieściach Paryża, wiem, że nie miałam takich samych szans jak moi rówieśnicy, którzy uczęszczali do szkół miejskich lub prywatnych. Jednak nauczanie przynajmniej zawsze było szanowanym zawodem. Teraz już tak nie jest. 

Aby uzupełnić braki kadrowe, rząd uruchomił w 2022 r. program rekrutacji nauczycieli "kontraktowych" (w przeciwieństwie do standardowego systemu, w którym są oni liczeni jako pracownicy rządowi lub służby cywilnej). Otrzymali oni czterodniowe szkolenie, mimo że często nie mieli wcześniejszego doświadczenia w nauczaniu. Jak można się spodziewać, wielu z nich zrezygnowało w ciągu sześciu miesięcy z powodu braku odpowiedniego przeszkolenia lub nadzoru. 

Szkolnictwo państwowe we Francji jest jednym z najbardziej nierównych w rozwiniętym świecie: szkoły w biedniejszych obszarach są tak niedofinansowane, że system edukacji cementuje nierówności. Uczniowie z najbiedniejszych dzielnic są nieproporcjonalnie mocno dotknięci brakami kadrowymi. W 2018 r. Fabien Gay, senator z Seine-Saint-Denis - najbiedniejszego regionu Francji, z największą koncentracją imigrantów - przytoczył w parlamencie dowody na to, co jego zdaniem stanowiło politykę "dyskryminacji geograficznej ze strony państwa". 

Gay zwrócił uwagę na fakt, że wakaty nauczycielskie w tym regionie są obsadzane rzadziej niż gdziekolwiek indziej w kraju. Niedobór nauczycieli oznacza, że każdy uczeń w regionie, w trakcie swojej edukacji, traci równowartość pełnego roku nauczania. 

Państwo wydaje mniej na przeciętnego ucznia w Seine-Saint-Denis niż na jego rówieśników w innych częściach stolicy. Ta niesprawiedliwość utrwala cykl niekorzystnej sytuacji. Takie dzielnice zyskują reputację "trudnych", więc przyciągają jedynie nauczycieli, którzy są stosunkowo młodzi, niedoświadczeni i znajdują się na niższym końcu skali płac. Bardziej doświadczeni nauczyciele, gdy tylko mogą, kierują się do szkół o wyższym profilu w bogatszych częściach stolicy. Efekt tego jest taki, że najbiedniejsi uczniowie, często pochodzący z rodzin imigrantów, zawsze najmocniej odczuwają skutki fatalnej organizacji. 

Odchodzą nie tylko nauczyciele. Z powodu braku między innymi opiekunów, doradców zawodowych, czy lekarzy szkolnych i pielęgniarek, praktycznie niemożliwe jest zapewnienie uczniom podstawowych usług wsparcia szkolnego. Claire Hédon, niezależna obrończyni praw osób niepełnosprawnych we Francji, ostrzegła w zeszłym roku, że brak wykwalifikowanego personelu i odpowiednich udogodnień oznacza, że prawie jedna czwarta wszystkich niepełnosprawnych francuskich dzieci w ogóle nie chodzi do szkoły. 

Tamtejsza edukacja jest przedmiotem międzynarodowych obaw od prawie dwóch dekad. Z roku na rok badania OECD nieustannie pokazują, że pochodzenie kulturowe i społeczno-ekonomiczne ma jeden z największych wpływów na wyniki w nauce w Europie. Francuskie szkoły powielają nierówności społeczne, uniemożliwiając uczniom znajdującym się w najbardziej niekorzystnej sytuacji ucieczkę od niesprawiedliwych okoliczności, w których wielu z nich dorasta. W międzyczasie w wielu szkołach szerzy się mobbing, który średnio jest odpowiedzialny za dwa samobójstwa uczniów miesięcznie. 

Nic więc dziwnego, że w miarę jak szkoły państwowe powoli się rozpadają, zamożniejsze rodziny zwracają się ku prywatnemu nauczaniu. Obecny minister edukacji, mianowany w lipcu po przetasowaniach, nie ma bezpośredniego doświadczenia z państwowym systemem szkolnictwa. Podobnie jak wielu przedstawicieli klasy politycznej i intelektualnej, Attal kształcił się w École Alsacienne, elitarnej prywatnej szkole w Paryżu. W tym mieście pięć najlepszych szkół średnich jest prywatnych. Jednak płatne placówki również otrzymują fundusze publiczne, co rodzi pytania o krajowe inwestycje w dzieci, które najbardziej ich potrzebują. Te prywatne instytucje przeprowadzają selekcję społeczną i edukacyjną, przenosząc największe wyzwania na sektor publiczny. 

Debata na temat edukacji narodowej sprowadza się do pytania: czy naprawdę chcemy cenić edukację wszystkich dzieci w równym stopniu i czy szanujemy tych, którzy mają przyszłość dzieci w swoich rękach? 

Christine Renon, dyrektorka szkoły dla niemowląt w Seine-Saint-Denis, zmarła w wyniku samobójstwa w swoim miejscu pracy w 2019 roku. Według listu, który wysłała do zarządu szkoły, była "wyczerpana". Następnie szczegółowo opisała niedociągnięcia i niewystarczające zasoby organizacji, przez które ta była pozostawiona na pastwę losu. Ta tragedia powinna była wstrząsnąć władzami i skłonić je do głębokiej rewizji. Emmanuel Macron, którego rząd nie radzi sobie z liczebnością klas od 2017 r., zobowiązał się w zeszłym roku do uczynienia edukacji priorytetem na drugą kadencję prezydencką. Rok później, flagowym pomysłem jego nowego ministra edukacji okazuje się powierzchowny środek, naruszający prawa człowieka - wydaje się, że nie z innego powodu, jak tylko w celu wywołania kontrowersji. 

Dział: Świat

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.