2023-10-25 18:01:20 JPM redakcja1 K

Onana wreszcie bohaterem, kolejna asysta Frankowskiego, Bellingham się nie zatrzymuje – podsumowanie wtorkowych meczów Ligi Mistrzów

Po trzytygodniowej przerwie, wróciły rozgrywki Ligi Mistrzów. We wtorkowych meczach 3. kolejki fazy grupowej na ośmiu stadionach padło 18 bramek. Oto podsumowanie najważniejszych wydarzeń, które miały miejsce tego wieczora.

fot. Getty Images

Grupa A

Galatasaray SK – Bayern Monachium 1:3 (1:1)

Mauro Icardi ’30 (rzut karny) – Kingsley Coman ‘8, Harry Kane ’73, Jamal Musiala ‘79

fot. Reuters

Jednym z dwóch pierwszych meczów, który zainaugurował 3. kolejkę fazy grupowej Ligi Mistrzów było starcie Galatasaray z Bayernem Monachium. Na Rams Park w Stambule spotkały się drużyny, które po dwóch pierwszych kolejkach zajmowały miejsca premiowane awansem. Bayern prowadził w tabeli z kompletem 6 punktów, z kolei Galatasaray miało na koncie dwa oczka mniej.

Niewątpliwie, w starciu mistrzów swoich krajów, to mistrzowie Niemiec byli faworytem. Spośród wszystkich drużyn występujących w najlepszych pięciu europejskich ligach, Bayern miał:

- największą średnią bramek zdobywanych na mecz - 3,3

- największy współczynnik xG (goli oczekiwanych) na mecz – 2,7

- największą średnią oddawanych strzałów na mecz – 19,5

Kibice Galaty już w pierwszych minutach przekonali się sile ofensywy Bawarczyków. Już w 8. minucie, Kingsley Coman wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Francuz został czwartym piłkarzem obok Roberta Lewandowskiego, Kyliana Mbappe oraz Antoine’a Griezmanna, który zdobywał bramkę w każdym z siedmiu ostatnich sezonów Ligi Mistrzów.

Szybko stracona bramka nie wystraszyła jednak gospodarzy tego spotkania. Podopieczni Okana Buraka odważnie podeszli pod pole karne mistrzów Niemiec. W 28. minucie, Kim Min-Jae sfaulował w ,,szesnastce’’ Mauro Icardi. Do ,,jedenastki’’ podszedł sam poszkodowany i efektownym uderzeniem ,,panenką’’ pokonał Svena Ulreicha. 

Argentyńczyk został pierwszym piłkarzem od sezonu 2008/09, który w jednej edycji Ligi Mistrzów tym sposobem wykorzystał dwa rzuty karne. Ostatnim zawodnikiem, który tego dokonał był występujący wówczas w barwach Barcelony Samuel Eto’o.

Przewaga zawodników Galatasaray w pierwszej połowie była wręcz szokująca. W ciągu pierwszych 45 minut, mistrzowie Turcji oddali aż 16 strzałów, generując współczynnik xG na poziomie aż 1,95. Dla porównania, w zespole Bayernu współczynnik ten wynosił tylko 0,36. Żadna drużyna nie oddała w ciągu jednej połowy meczu Ligi Mistrzów tylu strzałów na bramkę jakiejkolwiek niemieckiej drużyny od sezonu 2003/04.

Druga połowa wyglądała jednak zgoła inaczej. Tym razem, to Bawarczycy oddali niemal 3 razy więcej strzałów – 11, w porównaniu do 4 ze strony Galatasaray. Podopieczni Thomasa Tuchela wreszcie dopięli swego. W 73. minucie, Die Roten na prowadzenie wyprowadził Harry Kane. 6 minut później, kapitan reprezentacji Anglii zaliczył asystę przy trafieniu Jamala Musiali.

Ostatecznie, Bayern wygrał to spotkanie wynikiem 3:1 i zakończył serię ośmiu meczów bez porażki Galatasaray w europejskich pucharach. Mistrzowie Turcji mogli jednak opuszczać murawę z podniesionymi głowami. Podopieczni Okana Buruka byli pierwszą drużyną, która oddała najwięcej strzałów na bramkę Bayernu w meczu Ligi Mistrzów od kwietnia 2017 roku. Ostatnim zespołem, który tak bombardował bramkę Bayernu był Real Madryt (30 strzałów).

Manchester United – FC Kopenhaga 1:0 (0:0)

Harry Maguire ‘72

fot. Catherine Ivill / Getty Images

Czerwone Diabły zaliczyły katastrofalny start w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Podopieczni Erika ten Haga przegrali pierwsze dwa mecze i po dwóch kolejkach fazy grupowej zajmowali ostatnie miejsce w tabeli grupy A.

Tuż nad nimi, znajdował się ich wtorkowy rywal – FC Kopenhaga. Mistrzowie Danii mieli w dorobku zaledwie jeden punkt, wywalczony dzięki remisowi w Stambule z Galatasaray 2:2.

Mecz z Kopenhagą był pierwszym rozgrywanym na Old Trafford od śmierci jednej z największych legend klubu, sir Bobby’ego Charltona. Informacja o śmierci 86-latka dotarła w sobotnie popołudnie, kilka godzin przed ligowym meczem Manchesteru United z Sheffield United. Spotkanie to odbywało się jednak na Bramall Lane. Przed pierwszym gwizdkiem oddano hołd mistrzowi świata z 1966 roku.

Pierwsze 45 minut tej rywalizacji – mówiąc eufemistycznie – nie porwało. Golkiper Kopenhagi, Kamil Grabara nie miał zbyt wiele do roboty, bowiem gospodarze oddali zaledwie 4 strzały na bramkę Polaka.

O losach tego spotkania zadecydowało zaledwie jedno trafienie. W 72. minucie, Christian Eriksen zebrał wybitą po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę. Duńczyk zacentrował na pole karne, a do uderzenia głową dopadł Harry Maguire. Były kapitan Manchesteru United wpakował futbolówkę do siatki i zdobył pierwszą bramkę od 20 lutego 2022 roku (2:2 z Leeds United).

Choć mało brakowało, a trzy punkty nie trafiłyby na konto Czerwonych Diabłów. W ostatnich sekundach doliczonego czasu gry, Scott McTominay zbyt wysoko uniósł nogę w polu karnym, przez co trafił w głowę swojego przeciwnika. Sędzia Marco Guida bez wahania wskazał na ,,wapno’’, choć sytuacja ta była jeszcze sprawdzana przez wóz VAR.

Ostatecznie, decyzja Włocha została podtrzymana. Do rzutu karnego podszedł Jordan Larssona. Intencję Szweda wyczuł jednak Andre Onana, który rzucił się w tym samym kierunku, który wybrał 26-latek. Po serii niepowodzeń, Kameruńczyk wreszcie został bohaterem swojego zespołu.

Tabela grupy A po 3. kolejce:

 

Grupa B

Sevilla FC – Arsenal FC 1:2 (0:1)

Nemanja Gudelj ’58 – Gabriel Martinelli ‘45+4, Gabriel Jesus ‘53

fot. Getty Images

Jedna z dwóch wciąż niepokonanych drużyn (obok Tottenhamu) w Premier League, Arsenal przyjechała na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan, by zmierzyć się z Sevillą. 

W miniony weekend, debiut na ławce trenerskiej Los Nervionensen zaliczył Diego Alonso. Były selekcjoner reprezentacji Urugwaju zaczynał ,,z wysokiego C’’, bowiem jego podopieczni podejmowali Real Madryt. Choć w kontrowersyjnych okolicznościach, Andaluzyjczycy zremisowali 1:1.

We wtorkowy wieczór, Sevilla znów mierzyła się z rywalem z najwyższej możliwej półki. Arsenal chciał przełamać trwającą już niemal 17 lat serię bez zwycięstwa na hiszpańskiej ziemi w Lidze Mistrzów. Po raz ostatni, The Gunners w Hiszpanii wygrali 8 marca 2006 roku, kiedy to rewanżowym meczu 1//8 finału pokonali 1:0 Real Madryt. Od tamtego czasu, zespół z północnego Londynu w Hiszpanii przegrywał 4 razy i tylko dwukrotnie remisował.

Pierwsze połowy spotkań rozgrywanych o godzinie 21 nie porywały. Spośród sześciu meczów, tylko na dwóch stadionach do przerwy oglądaliśmy trafienia. Obok spotkania Bragi z Realem Madryt, drugi taki przypadek miał w starciu Sevilli z Arsenalem.

W doliczonym czasie, zespół Mikela Artety na prowadzenie wyprowadził Gabriel Martinelli. Dla Brazylijczyka był to debiut w Lidze Mistrzów, bowiem 22-latek po urazie mięśniowym do gry powrócił dopiero przed dwoma tygodniami. 

W przeszłości, wychowanek Ituano trafiał do siatki w debiucie w Premier League, Pucharze Ligi oraz Lidze Europy. Teraz, Martinelli do swojego dorobku może dopisać już czwarte europejskie rozgrywki, w których zdobywał gola w pierwszym występie.

Kilka minut po wznowieniu gry, prowadzenie dla Arsenalu podwyższył Gabriel Jesus. Brazylijczyk zdobył już trzecią bramkę w tej edycji Ligi Mistrzów. 26-latek trafiał także w poprzednich meczach z PSV oraz Lens.

Raptem 5 minut później, bramkę kontaktową dla Sevilli zdobył Nemanja Gudelj. Serb zdobył gola w drugim meczu Ligi Mistrzów z rzędu. W poprzedniej kolejce, 31-latek trafił w wyjazdowym starciu przeciwko PSV. Tym samym, Gudelj już teraz może pochwalić się najlepszym sezonem w europejskich pucharach pod kątem strzeleckim.

Podopieczni Mikela Artety utrzymali jednak prowadzenie do samego końca. Wicemistrzowie Anglii wykorzystali remis Lens i po jednej kolejce wrócili na pozycję lidera grupy B.

RC Lens – PSV Eindhoven 1:1 (0:0)

Elye Wahi ‘65 – Johan Bakayoko ‘54

fot. Michel Springer / AP Photo

Na Stade Felix-Bollaert mierzyli się ze sobą wicemistrzowie swoich krajów. Wciąż niepokonani w rozgrywkach Ligi Mistrzów wicemistrzowie Francji, Lens podejmowali poszukujących pierwszego kompletu punktów w tej edycji Champions League wicemistrzów Holandii, PSV.

W zespole Lens, od pierwszej minuty wystąpił Przemysław Frankowski. Odkąd 28-latek wrócił do pełni sił po urazie przywodziciela, którego doznał pod koniec sierpnia, Polak pięć poprzednich meczów (3 w barwach Lens, 2 w reprezentacji) rozegrał ,,od deski do deski’’.

Nie inaczej było we wtorkowy wieczór. Co więcej, Frankowski zaliczył już drugą asystę w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Przed trzema tygodniami, w meczu z Arsenalem (2:1), Polak zanotował asystę przy zwycięskim trafieniu Elye’go Wahiego.

Przeciwko PSV, Frankowski również zanotował kluczowe podanie przy bramce wychowanka Montpellier. Z tą jednak różnicą, że gol 20-latka był tylko trafieniem wyrównującym. 10 minut wcześniej, liderów Eredivisie na prowadzenie wyprowadził wychowanek PSV, Johan Bakayoko.

Ostatecznie, wynik 1:1 utrzymał się do samego końca. Tym samym, podopieczni Francka Haise’a po trzech kolejkach fazy grupowej mają koncie 5 punktów. Niezłe występy w Lidze Mistrzów przykrywają słaby start w rozgrywkach ligowych, bowiem po 9. kolejkach Ligue 1 Lens zajmuje ostatnie, 15. miejsce nad strefą spadkową.

PSV najbliższe wyjazdowe starcie w Lidze Mistrzów rozegra dopiero 29 listopada. Dwa dni wcześniej, wybije już 16. rocznica ostatniego wyjazdowego zwycięstwa klubu z Eindhoven w Champions League. 

27 listopada 2007 roku, PSV pokonało w Moskwie CSKA 1:0. Jednak od tamtego czasu, Rolnicy nie wygrali żadnego z 15 kolejnych wyjazdowych meczów w fazie zasadniczej tych rozgrywek (4 remisy, 11 porażek).

Tabela grupy B po 3. kolejce:

 

Grupa C

Union Berlin – SSC Napoli 0:1 (0:0)

Giacomo Raspadori ‘65

fot. Reuters

Pierwsze dwa mecze Lidze Mistrzów okazały się dla Unionu bardzo bolesne. Zarówno z Realem Madryt, jak i Bragą, berlińczycy przegrali po utracie bramki w doliczonym czasie gry. 

I tak, jak podopieczni Ursa Fischera zasłużenie przegrali z Królewskimi, bowiem przyjęli na klatę aż 31 strzałów, tak w starciu z Bragą roztrwonili prowadzenie 2:0.

Union podchodził do rywalizacji z Napoli mając za sobą koszmarną serię ośmiu porażek z rzędu. Po raz ostatni, Żelaźni zapunktowali 26 sierpnia, kiedy to pokonali na wyjeździe Darmstadt 4:1. Berlińczycy nie zanotowali jeszcze tak fatalnej serii podczas pięcioletniej kadencji w klubie Ursa Fischera.

Szwajcarski szkoleniowiec dokonał kilku zaskakujących decyzji personalnych. Na prawym wahadle, Fischer wystawił Christophera Trimmela, dla którego był to debiut w Lidze Mistrzów. Kapitan Unionu dokonał tego w wieku 36 lat i 242 dni, stając się tym samym najstarszym Austriakiem zaliczając debiut w tych rozgrywkach.

Co więcej, Fischer w drugim kolejnym meczu zdecydował o posadzeniu na ławce Leonardo Bonucciego. Jak informowały po ostatnim gwizdku media z Półwyspu Apenińskiego, legenda włoskiej piłki dała upust swojemu niezadowoleniu. Bonucci miał zażądać tłumaczeń od Fischera, a także zwołania w środę sztabu kryzysowego.

Wszystko dlatego, iż Union przedłużył serię kolejnych porażek do dziewięciu. W 65. minucie, Kvicha Kvaratshkelia urwał się Trimmelowi na lewej stronie i z linii końcowej wstrzelił piłkę do ustawionego w środku Giacomo Raspadori. Reprezentant Włoch uderzył na bliższy słupek, którego nie pokrył golkiper Unionu, Frederik Ronnow.

Tym samym, zastępujący kontuzjowanego Victora Osimhena Raspadori zdobył drugą bramkę w tym sezonie, a pierwszą w tej edycji Ligi Mistrzów. Warto dodać, że pełne 90 minut w zespole Napoli rozegrał Piotr Zieliński.

SC Braga – Real Madryt 1:2 (0:1)

Alvaro Djalo ’63 – Rodrygo ’16, Jude Bellingham ‘61

fot. Getty Images

Mecz z Bragą kibice Realu Madryt traktowali drugoplanowo. Wszystko z powodu zbliżającego się wielkimi krokami El Clasico. Zanim jednak liderzy La Liga mogli w pełni skupić się na starciu z Barceloną, podopieczni Carlo Ancelottiego musieli udać się na północ Portugalii.

Już w 16. minucie, Królewskich na prowadzenie wyprowadził Rodrygo. Brazylijczyk zdobył 16. bramkę w swoim 42. występie w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Warto dodać, że w lidze hiszpańskiej 22-latek ma na koncie zaledwie jednego gola więcej, a w La Liga rozegrał on aż 118 meczów.

Również w 16. minucie, ale drugiej połowy, na 2:0 podwyższył Jude Bellingham. Anglik zdobył już 12. bramkę w 11. występie w barwach Królewskich. Średnia goli zdobywanych przez wychowanka Birmingham City na mecz wynosi 0,91. Dla porównania, jako piłkarz Borussii Dortmund potrzebował on aż 33 spotkania, by osiągnąć taki współczynnik.

Co więcej, Bellingham stał się pierwszym od 1998 roku piłkarzem Królewskich, który trafiał do siatki w każdym z trzech pierwszych meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów. Ostatnim zawodnikiem, który tego dokonał był Francuz, Christian Karembeu.

Choć zaledwie dwie minuty później bramkę kontaktową dla Bragi zdobył Alvaro Djalo, wicemistrzowie Hiszpanii bezpiecznie dowieźli prowadzenie do samego końca. Tym samym, Real po raz dziewiąty w historii wygrał pierwsze trzy mecze fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Tabela grupy C po 3. kolejce:

 

Grupa D

Inter Mediolan – RB Salzburg 2:1 (1:0)

Alexis Sanchez ’19, Hakan Calhanoglu ’64 (rzut karny) – Oscar Gloukh ‘57

fot. Claudia Greco / Reuters

Obok starcia Galatasaray z Bayernem, o godzinie 18:45 na Stadio Giuseppe Meazza Inter Mediolan podejmował RB Salzburg. Oprócz tej samej pory rozgrywania swojego meczu, to co łączyło Nerrazzuri z Bawarczykami to równie dobry bilans bramkowy w swojej lidze.

W dziewięciu pierwszych kolejkach sezonu Serie A, podopieczni Simone Inzaghiego zdobyli 24 gole, a stracili zaledwie 5. Poza Interem, właśnie tylko Bayern mógł poszczycić się tak imponującą różnicą bramek w ligach TOP 5.

Simone Inzaghi zaskoczył, bowiem posadził na ławce drugiego najlepszego strzelca Interu w tym sezonie, Marcusa Thurama. W miejsce Francuza pojawił się Alexis Sanchez, który partnerował w linii ataku Lautaro Martineza. Tego wieczora, kapitan Interu po raz 250. wybiegł na murawę w koszulce Nerrazzurich.

Sanchez odpłacił się Inzaghiemu za otrzymanie szansy na grę w pierwszym składzie, bowiem już w 19. minucie otworzył wynik tego spotkania.

34-latek zdobył swoją 16. bramkę w Lidze Mistrzów, stając się tym samym najskuteczniejszym Chilijczykiem w tych rozgrywkach. Sanchez prześcignął Arturo Vidala, który w Champions League zanotował 15 trafień.

W pierwszej połowie, Salzburg oddał zaledwie dwa strzały. Jednak po przerwie, mistrzowie Austrii w pełni ruszyli do odrabiania strat. Podopieczni Gerharda Strubera dopięli swego w 57. minucie, bowiem piłkę do siatki wpakował Oscar Gloukh.

Izraelczyk zdobył już drugą bramkę w tej edycji Ligi Mistrzów. Co więcej, 19-latek poprzedniego gola również zaliczył w wyjazdowym starciu (przeciwko Benfice).

Radość zespołu gości nie potrwała jednak długo. Raptem 4 minuty później Lucas Gourna sfaulował w polu karnym Davide Frattesiego, co skutkowało podyktowaniem rzutu karnego dla mediolańczyków. Odpowiedzialność na swoje barki wziął Hakan Calhanoglu i Turek udźwignął ten ciężar.

29-latek wyprowadził Nerrazzurich na prowadzenie i jak się okazało, bramka ta zapewniła podopiecznym Simone Inzaghiego kolejne 3 punkty. Calhanoglu zdobył tego wieczora swoją siódmą bramkę w Lidze Mistrzów.

Co ciekawe, wszystkie gole w tych rozgrywkach Turek zdobywał w domowych meczach. Stał się on tym samym drugim – obok Denisa Bergkampa - piłkarzem, który wszystkie swoje bramki w Champions League zdobywał przed własną publicznością.

SL Benfica – Real Sociedad 0:1 (0:0)

Brais Mendez ‘63

fot. Pedro Nunes / Reuters

Na Estadio da Luz w Lizbonie miała miejsce iberyjska rywalizacji. Mistrzowie Portugalii, Benfica podejmowali przed własną publicznością hiszpański Real Sociedad.

Podopieczni Imanola Alguacila po cichu wyrastają na jedne z największych zaskoczeń fazy grupowej Ligi Mistrzów. W 2. kolejce, bezlitośnie rozprawili się oni z Salzburgiem, pokonując mistrzów Austrii na wyjeździe 2:0. Z kolei na inaugurację rozgrywek prezentowali się o niebo lepiej od finalistów poprzedniej edycji Champions League, Interu Mediolan. Baskowie mogli mieć po tym spotkaniu spory niedosyt, bowiem ,,zaledwie’’ zremisowali 1:1.

Po godzinie rywalizacji na Stadionie Światła utrzymywał się bezbramkowy remis. Jednak w 63. minucie, Ander Barrenetxea ,,szarpnął’’ lewą stroną pola karnego, a następnie wstrzelił piłkę do ustawionego w środku Braisa Mendeza.

Wychowanek Celty Vigo pokonał z bliskiej odległości Anatolija Trubina i po trzech meczach na koncie już trzy trafienia. 26-latek trafiał do siatki w każdym z dotychczasowych meczów fazy grupowej. 

Jako że historia Realu Sociedad w Lidze Mistrzów nie jest bogata, bowiem jest to dopiero trzeci sezon w tych rozgrywkach w historii klubu, Mendez już stał się najlepszym strzelcem Biało-Niebieskich w Champions League.

Real utrzymał jednobramkowe prowadzenie do samego końca. Tym samym, Baskowie po trzech seriach gier mają na koncie 7 punktów i prowadzą w tabeli grupy D. Tyle samo oczek ma w dorobku Inter, jednak Nerrazzuri mają nieco gorszy bilans bramkowy.

Po drugiej stronie barykady znajdują się za to lizbończycy. Podopieczni Rogera Schmidta przegrali wszystkie trzy mecze. Jeżeli Benfica nie wygra za dwa tygodnie rewanżowego starcia z Sociedad, Orły już na dwie kolejki przed końcem oficjalnie przekreślą swoje szanse na wyjście grupy.

Tabela grupy D po 3. kolejce:

 

Pozostałe źródła:

https://twitter.com/OptaCan

https://twitter.com/OptaPaolo

https://twitter.com/OptaJose

Dział: Nożna

Autor:
Maciej Bartkowiak

Żródło:
https://twitter.com/OptaFranz

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE