Jak Stany Zjednoczone zaczęły wytwarzać najwięcej na świecie zanieczyszczeń militarnych i jak to ukryły
Uczona Neta Crawford ostrzega, że jeśli Donald Trump spełni swoje wojenne groźby, to dramatycznie zwiększy się liczba zanieczyszczeń, za co zapłaci planeta.

Zdjęcie: W 2023 roku operacje Pentagonu wytworzyły 48 megaton odpowiednika dwutlenku węgla – więcej niż niektóre państwa. / Patrick Semansky/AP
Wiodąca ekspertka ostrzega, że wpływ geopolitycznych ambicji Donalda Trumpa na klimat może pogorszyć katastrofę planetarną poprzez sprowokowanie globalnego natężenia militarnego, co doprowadzi do przyspieszenia emisji gazów cieplarnianych.
Według analizy przeprowadzonej przez Netę Crawford, współzałożycielkę projektu Costs of War w Brown University, Pentagon – czyli połączenie amerykańskich sił zbrojnych i departamentu obrony – jest największym instytucjonalnym emiterem gazów cieplarnianych i odpowiada za co najmniej 1% corocznych zanieczyszczeń środowiska w USA. Przez ostatnie 50 lat, poziom amerykańskich emisji rósł i spadał wraz z geopolitycznymi strachami i ambicjami kraju. W 2023 roku operacje i instalacje Pentagonu wytworzyły 48 megaton odpowiednika dwutlenku węgla (MtCO2e) – jest to większa emisja gazów cieplarnianych niż w niektórych państwach pokroju Finlandii, Gwatemali czy Syrii.
Teraz, raz jeszcze, amerykańskie zanieczyszczenia militarne grożą wzrostem za sprawą Trumpa zakłócającego stary porządek geopolityczny w czasie swojej drugiej prezydentury. W ciągu 100 pierwszych dni swojej drugiej kadencji Trump groził interwencjami militarnymi w Panamie, Grenlandii, Meksyku i Kanadzie, spuścił bomby na Jemen i zwiększył wydatki militarne na rzecz Izraela, który nasilił swoje napady na Gazę, Zachodni Brzeg, Jemen i Liban. Trump także zacieśnił relacje z dawnymi przeciwnikami USA pokroju Rosji, jednocześnie rzucając groźbami w dawnych sojuszników takich jak Ukraina czy całe NATO. Relacje z Chinami pogorszyła zaś chaotyczna wojna handlowa Trumpa.
„Jeśli Trump spełni swoje groźby, amerykański poziom zanieczyszczeń gwałtownie wzrośnie, co spowoduje efekt domino” - powiedziała Crawford, autorka książki The Pentagon, Climate Change, and War: Charting the Rise and Fall of US Military Emissions.
„Już teraz widzimy wzrost retoryki eskalacyjnej i spadek działań prowadzących do rozwiązywania konfliktów. Sojusznicy USA, zarówno byli jak i obecni, zwiększyli swoje wydatki wojskowe, co zwiększy ich emisję gazów. Podczas gdy wrogowie lub potencjalni wrogowie USA zwiększają swoją aktywność militarną, ich emisje także wzrosną. To bardzo złe wieści dla klimatu”.
Pentagon jest największym amerykańskim konsumentem paliw kopalnych i odpowiada aż za blisko 80% wszelkich emisji rządowych. W marcu sekretarz obrony Pete Hegseth napisał na X: „Departament Obrony nie zajmujemy się całymi tymi zmianami klimatycznymi. Zajmujemy się treningiem i prowadzeniem wojen”. Trump obiecał przeznaczenie tryliona dolarów na budżet obronny w 2026 roku. Jeżeli zostałoby to zatwierdzone przez Kongres, stanowiłoby to 13-procentowy wzrost budżetu Pentagonu i jednoczesne zmniejszenie funduszy niemal wszystkich innych agencji rządowych, w tym tych odpowiedzialnych za badanie i reagowanie na kryzys klimatyczny. Ambicje militarne Trumpa współgrają z poleceniami zakończenia badań klimatycznych w Pentagonie i innych organach rządowych przy jednoczesnym zwiększeniu wydobycia paliw kopalnianych.
„Nikt nie wydaje na wojsko tyle, co Stany Zjednoczone, a chcą wydawać jeszcze więcej. Jeśli zaniedbają edukację, służbę zdrowia i infrastrukturę, a ich gospodarka osłabnie, to popadną w paranoję względem swoich rywali pokroju Chin, co skłoni ich do jeszcze większych wydatków. Jest to stale eskalująca spirala w dół, która często nie ma szczęśliwego zakończenia, zwłaszcza dla kraju odpowiedzialnego za eskalację” - powiedziała Crawford. „Oczywiście wiele zależy od tego, co zrobi USA i w jaki sposób, a departament obrony może trochę to spowolnić, bo jest to, powiedzmy sobie szczerze, prowokacyjne, głupie i niepotrzebne. Mimo to zmierzamy w precyzyjnie niewłaściwym kierunku. Wraz z wydatkami na wojsko wzrastają emisje, a teraz jest na to perfekcyjnie nieodpowiedni moment”.
Jak twierdzi raport sporządzony niedawno przez Stockholm International Peace Research Institute, wojny i rosnące napięcia spowodowały w 2024 roku najdrastyczniejszy wzrost światowych wydatków na wojsko od czasów końca Zimnej Wojny. Wydatki militarne i emisje gazów cieplarnianych USA są najwyższymi na świecie – i to ze znacznym prowadzeniem. I to również dzięki USA kraje członkowskie ONZ nie muszą przedstawiać organizacji swoich emisji militarnych.
W ramach przygotowań do protokołu z Kioto, międzynarodowej umowy z 1997 roku, która stawiała na państwach członkowskich wiążące cele redukcji emisji, Pentagon wywarł nacisk na ówczesnym rządzie Billa Clintona, aby nałożyć odstępstwo na emisje wywołane użytkiem paliwa przez wojsko. Presja USA na ich przyjaciół i wrogów zadziałała, a protokół z Kioto zaczęto celebrować jako zwycięstwo amerykańskich ambicji. „Dołożyliśmy wszelkich starań (…), aby w pełni uchronić unikatową pozycję Stanów Zjednoczonych jako jedynej na świecie siły z globalnymi odpowiedzialnościami militarnymi. Protokół z Kioto nie ograniczył możliwości USA” - oznajmił w Kongresie Stuart Eizenstat, podsekretarz departamentu stanu.
Badania Crawford rozpoczęły się ponad dekadę temu, gdy to odkryła, że nie istniały żadne dane którymi mogłaby podzielić się ze swoimi studentami badającymi zmiany klimatyczne – pomimo lat ostrzeżeń ze strony Pentagonu o zagrożeniach dla bezpieczeństwa narodowego USA płynących ze zmian klimatycznych. Odkryła, że wydatki militarne i emisje rosną, gdy USA przygotowuje się do wojny lub bezpośrednio w takowej uczestniczy. W okresie działań antykomunistycznych Ronalda Reagana w latach 80-tych, wydatki militarne wzrosły wraz z zużyciem paliwa i emisjami. Po zakończeniu Zimnej Wojny wydatki i emisje zmniejszyły się, za wyjątkiem I wojny w Zatoce Perskiej. Po atakach na WTC emisje wzrosły ponownie wskutek wojen USA z Afganistanem i Irakiem.
Od 1979 do 2023 roku, Pentagon wytworzył niemal 4000 MtCO2e – podobną ilość, co Indie przez cały rok 2023, a jest to kraj liczący 1,4 miliarda mieszkańców. Według analizy Crawford, instalacje i bazy Pentagonu odpowiedzialne są za 40% tych emisji, zaś 60% stanowią emisje operacyjne powstałe z wojennego użytku paliwa, a także treningu przeprowadzanego z innymi krajami. Co więcej, amerykański przemysł wojskowy – położone na terenie kraju firmy tworzące broń, pojazdy lotnicze i innego rodzaju sprzęt militarny – wytwarza ponad dwukrotną wartość gazów cieplarnianych wytwarzanych przez Pentagon.
Mimo to, znany publicznie wpływ amerykańskiego wojska na klimat jest prawdopodobnie znacznie niedoszacowany. Badania Crawford nie uwzględniają gazów cieplarnianych wytwarzanych wskutek spuszczania bomb, niszczenia budowli i ich ponownego stawiania. Nie jest uwzględniany także dodatkowy dwutlenek węgla, który dostaje się do atmosfery poprzez niszczenie naturalnych sfer tłumiących powstawanie gazów takich jak lasy, farmy czy ławice wielorybów zabijanych w czasie morskich treningów czy poprzez spalania złóż ropy naftowej i zniszczenia rurociągów wskutek konfliktów.
Co ważniejsze, efekt domina w postaci zwiększonej militaryzacji sojuszników i wrogów USA także nie jest uwzględniony. Dla przykładu, emisje generowane przez siły zbrojne i szwadrony śmierci Argentyny, Salwadoru i Chile w czasie fundowanych przez USA brudnych wojen, nie zostały wzięte pod uwagę – podobnie jak te powstałe w wyniku zaostrzenia treningów wojskowych przez Chiny w obliczu zagrożenia ze strony Ameryki.
Paliwo odrzutowe dostarczane Izraelowi i Ukrainie może się zaliczać, jeśli jest transportowane na tankowcu wojskowym, ale komercyjne dostawy ropy naftowej używanej w celach wojskowych już nie. „Są to ważne, ale na ten moment niezbyt dobrze rozumiane konsekwencje klimatyczne wydatków wojskowych i prowadzenia wojen. Od dawna niedostatecznie szacowaliśmy wpływy mobilizacji, wojen i rekonstrukcji” - stwierdziła Crawford.
Mimo to, Pentagon od dawna ostrzegał, że wzrost poziomu morza i pustynnienie wrażliwych regionów może doprowadzić do niestabilności politycznej i przymusowych migracji, nazywając zmianę klimatu „mnożnikiem zagrożeń” wobec interesów USA. W 1991 roku były prezydent George W. Bush formalnie uznał zmiany klimatyczne za zagrożenie wobec bezpieczeństwa narodowego.
W ostatnich czasach stało się oczywiste, że bezpośrednie zagrożenie wobec amerykańskich zdolności wojskowych stanowią powodzie, pożary i degradacja gleby. W 2018, w trakcie pierwszej kadencji Trumpa, woda powodziowa z huraganu Michael zniszczyła bazę lotniczą na Florydzie, a kilka miesięcy później inna burza znacząco uszkodziła bazę Dowództwa Strategicznego w stanie Nebraska, czyli kwatery państwowego arsenału nuklearnego.
Ogólnie rzecz biorąc, armia USA ograniczyła zużycie paliwa i emisję spalin od 1975 r. dzięki zamykaniu baz, mniejszej liczbie ćwiczeń i mniejszym nakładom finansowym, odejściu od spalania węgla oraz coraz wydajniejszym pojazdom i operacjom. Crawford twierdzi jednak, że jest to motywowane zwiększaniem wydajności wojskowej, a nie poprawą środowiska. „Pentagon ukazał migrację spowodowaną zmianami klimatycznymi jako zagrożenie, aby dostać więcej pieniędzy, co uwydatnia ich brak empatii i krótkowzroczność. Jeśli naprawdę wierzyliby w swoje słowa, to zmniejszyliby swój wkład w zmiany klimatyczne poprzez zredukowanie emisji. Ciężko strawić tę ironię” - powiedziała.
Militarny efekt domina odgrywa się właśnie w tym momencie. W odpowiedzi na rosyjską inwazję Ukrainy i niedawne zwoty Trumpa w kierunku autorytaryzmu, a także retoryki antyukraińskiej i antyeuropejskiej, Niemcy, Wielka Brytania i inne kraje członkowskie NATO powiększyły swoje wydatki na wojsko.
Crawford twierdzi, że właśnie w tym tkwi fundamentalny problem. „Nie możemy pozwolić Ukrainie upaść, ale nie oznacza to potrzeby mobilizacji całej Europy i zwiększania wydatków. Rosja nie jest tak groźna, jak była lata temu, a mimo to obecna reakcja bazuje na tej samej agresywnej doktrynie militarnej. Jest to bezsensowne i szkodliwe dla klimatu. Jest to mniej kosztowny i szkodliwy dla klimatu sposób na postawienie się Rosji, a byłoby to bezpośrednie wsparcie Ukrainy” - powiedziała Crawford, ekspertka w zakresie doktryny militarnej i działań na rzecz pokoju, a także obecna profesor relacji międzynarodowych w Uniwersytecie Oksfordzkim.
Innym globalnym trendem militarnym, który może nieść poważne skutki dla klimatu i środowiska jest ekspansja sił nuklearnych. USA i Wielka Brytania rozpatrują modernizację swoich flot podwodnych, podczas gdy Chiny powiększają swój arsenał międzykontynentalnych pocisków balistycznych. Produkcja broni nuklearnych niesie za sobą wysokie koszty energetyczne i środowiskowe.
„Modernizacja nuklearna ma za zadanie zapewnienie nam bezpieczeństwa i stabilności, ale zwykle prowadzi także do zwiększania liczebności sił konwencjonalnych przez naszych wrogów. Jest to część szerzej pojętej militaryzacji, która prowadzi do drastycznego wzrostu emisji. Inflacja zagrożeń zawsze prowadzi do inflacji emisji” - powiedziała Crawford.
Ogół wojskowego śladu węglowego szacuje się na około 5.5% globalnych emisji, nie włączając w to gazów cieplarnianych powstałych wskutek konfliktów i wojen. Jest to odsetek większy od wpływu lotnictwa cywilnego (2%) i transportu komercyjnego (3%). Gdyby światowe wojska były osobnym państwem, liczba ta reprezentowałaby czwarty największy ślad węglowy pojedynczego państwa na świecie, większy niż Rosji. Globalna militaryzacja może mieć katastrofalny wpływ na globalne ocieplenie, a dzieje się to w momencie, w którym naukowcy są zgodni co do tego, że ucieka nam czas na zapobiegnięcie katastrofalnym wzrostom temperatury.
Pomimo rosnącej liczby apeli na rzecz rozliczania wojska z wpływu na klimat, Crawford obawia się, że rząd Trumpa zaprzestanie publikacji danych paliwowych, na których opiera się, aby wyliczyć emisje Pentagonu. W połączeniu z wycofaniem się z Porozumienia paryskiego, rząd Trumpa po raz pierwszy nie przedstawił wykazu rocznych emisji USA na konwencji klimatycznej ONZ-u i usunął wszelkie odniesienia do zmian klimatu ze stron rządowych.
„Wyliczenie skali i wpływu światowych wojsk na emisje jest niezmiernie ważne, aby mogło dojść do rozliczeń i powstania ścieżki do redukcji (…), ale Stany Zjednoczone wszystko blokują. Wokół nas powstaje informacyjna czarna dziura. To nic jak tylko autorytaryzm” - stwierdziła Crawford.
Dział: Człowiek
Autor:
Nina Lakhani | Tłumaczenie: Karol Rogoziński - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/