22.05.2025 JPM Redakcja

Kolejny zagraniczny dziennikarz został oskarżony o szpiegostwo w Rosji.

29 marca 1933 r. młody dziennikarz zwołał konferencję prasową w Berlinie. Wiadomość Garetha Jonesa wywołała poruszenie. Walijczyk wrócił właśnie z ogarniętej głodem Ukrainy i chciał opowiedzieć światu o sowieckim terrorze. W krótkim czasie został skutecznie uciszony. Młody reporter został oskarżony o szpiegostwo. Zachodni koledzy, którzy uwierzyli w wersję Kremla, przyłączyli się do jego potępienia. Tuszowanie sprawy było na tyle skuteczne, że wywołany przez człowieka głód – Hołodomor – przez ponad pięćdziesiąt lat pozostawał tematem tabu. Bitwa o narrację z czasów Stalina wskazuje na podobieństwo do rosyjskich kampanii dezinformacyjnych w XXI wieku. Dziś kolejny zagraniczny dziennikarz został oskarżony o szpiegostwo w Rosji.

Evan Gershkovich ryzykuje 20 lat więzienia, ponieważ rosyjskie władze uważają go za szpiega. Zdjęcie: Alexander Zemlianichenko/AP/NTB.

Głód, który nie istniał

Zimą 1933 roku ludzie umierali na ulicach ukraińskich wsi, ale oficjalnie głód nie istniał. To zupełnie inna sytuacja niż w 1921 roku, kiedy władze apelowały 
o międzynarodową pomoc, a Fridtjof Nansen przybył z odsieczą. Wówczas Związek Radziecki nie był jeszcze formalnie utworzony.

Reżim Stalina zacieśniał kontrolę nie tylko wewnętrzną, lecz także nad stosunkami zagranicznymi. Dyplomaci i dziennikarze, którzy wiedzieli o tragedii, byli zmuszani do milczenia. Zachodni pisarze i politycy, sympatyzujący z rewolucją, wychwalali kolektywizację, bagatelizując zarazem rodzący się terror – byli tzw. „towarzyszami podróży”.

„W środku dnia zapadła ciemność” – tak nazwał to później pisarz Arthur Koestler. 
W 1932 roku podróżował po Ukrainie jako młody dziennikarz związany 
z Kominternem. Widział głodujących chłopów na stacjach kolejowych. Przewodnicy wszystko racjonalizowali, a on dał się oszukać. Z partią komunistyczną zerwał dopiero po procesach moskiewskich, a na spisanie swoich wspomnień potrzebował wielu lat.

Szpiegostwo i sabotaż

Podobnie jak Koestler, elokwentny i wykształcony Gareth Jones urodził się w 1905 roku. Był jednak głównie dziennikarzem śledczym. W lutym 1933 roku przeprowadził wywiad z Adolfem Hitlerem na pokładzie prywatnego samolotu nowo mianowanego kanclerza, tuż przed podróżą do Moskwy. Była to jego trzecia wyprawa do Związku Radzieckiego w ciągu trzech lat.

Jones był również doradcą ds. zagranicznych byłego premiera Davida Lloyda George’a. W Moskwie został ciepło przyjęty – miał przedstawić raport na temat modernizacji. Skorzystał z okazji i pod pretekstem wizyty w niemieckiej fabryce traktorów wyruszył w pieszą podróż przez 20 wiosek i 12 kołchozów na północ od Charkowa. Nocował w spartańskich chatach, w których ludzie próbowali przetrwać, jedząc paszę dla zwierząt i mięso własnych koni. Na „niegdyś bogatej Ukrainie” trudno było znaleźć nawet chleb.

Początkowo trafił na pierwsze strony gazet: „Gareth Jones słyszy płacz głodujących w całej Ukrainie, niegdyś rosyjskim spichlerzu”. 31 marca London Evening Standard opublikował jego artykuł „Głód rządzi Rosją”, w którym cytował głodujących robotników przemysłowych. Twierdzili oni, że plan pięcioletni zniszczył rolnictwo 
i „wszystko, co najlepsze w Rosji”.

Władze radzieckie były wściekłe. Minister spraw zagranicznych Maksim Litwinow, który wcześniej przyjął Jonesa, oznajmił, że dziennikarz nie ma już prawa wjazdu do ZSRR. Oskarżył go również o szpiegostwo.

Jones miał rzadką umiejętność łączenia faktów – dostrzegał związki między głodem, terrorem, złym zarządzaniem a przymusową kolektywizacją. Pisał o tym, jak władze kneblowały odważnych, wspominając choćby egzekucję 35 urzędników rolnych tuż przed jego podróżą. Jego relacje wpisywały się w kontekst trwającego procesu brytyjskich inżynierów z firmy Metropolitan-Vickers, oskarżonych o sabotaż 
i szpiegostwo.

Skorumpowani przez przychylność Kremla

Można by sądzić, że Gareth Jones otrzyma wsparcie od kolegów po fachu – nic bardziej mylnego. W książce „Czerwony głód. Wojna Stalina z Ukrainą” Anne Applebaum poświęca cały rozdział tuszowaniu sprawy. Pokazuje, jak zagraniczni korespondenci zostali skorumpowani przez patronat Kremla. Zależni od przychylności sowieckiego MSZ, odcięli się od młodego reportera – mimo jego rzetelnych źródeł.

Szczególnie przydatny dla sowieckiego reżimu był Walter Duranty, wpływowy korespondent „The New York Times”, pracujący w Moskwie w latach 1922–1936. Laureat nagrody Pulitzera z 1932 roku skutecznie ośmieszył Jonesa. W kontrartykule bronił represji Stalina wobec Ukraińców, powołując się na znane powiedzenie: „Nie można zrobić omletu bez rozbijania jajek”. Twierdził, że śmiertelność wynikała 
z chorób spowodowanych niedożywieniem, a nie z głodu. Nagłówek brzmiał: „Rosjanie są głodni, ale nie umierają z głodu”.

Niektórzy uważają, że przesłanie Jonesa zostało przyćmione przez rosnące zagrożenie faszyzmem w Europie. Mimo to udało mu się ostrzec przed dwoma tyranami – Hitlerem i Stalinem.

Zastrzelony i zapomniany

Jesienią 1933 roku zdyskredytowany Jones wrócił do rodzinnego miasta w Walii. Zamieszkał z rodzicami i podjął pracę jako lokalny reporter. Rok później wyruszył 
w podróż reporterską do Azji. W Mandżurii, na terytorium okupowanym przez Japończyków, został rzekomo zaatakowany przez „chińskich bandytów” i zabity trzema strzałami – dzień przed swoimi 30. urodzinami. Wiele wskazuje na to, że morderstwo zleciła sowiecka policja polityczna – NKWD.

Dopiero wiele lat po jego śmierci Jones został doceniony. W 2015 roku opublikowano jego zapiski, powstały biografie i filmy, wzniesiono pomniki, a jego imieniem nazywano ulice w Ukrainie. Walter Duranty, przeciwnie – zyskał miano „apologety Stalina” i z dziennikarskiej elity został zdegradowany do propagatora fake newsów.

Czy zdaliśmy test?

Łatwo dziś, z bezpiecznej odległości, wzruszać się historią idealisty i oportunisty. Ale co z szarymi strefami? Co z krytyczną opinią publiczną i dziennikarstwem śledczym XXI wieku? Czy zdaliśmy egzamin?

A co z tymi, którzy do niedawna pławili się w blasku obecnego przywódcy Kremla, szukając PR-u, ciemnych pieniędzy, luksusu albo politycznych korzyści?

Po 24 lutego 2022 roku wciąż słyszeliśmy propagandę o wojnie, która rzekomo nie istniała. W Mariupolu dziennikarze Associated Press – Mścisław Czernow i Jewhen Małoletka – wykonali misję życia. 21 marca zostali ewakuowani przez ukraińskich żołnierzy w opancerzonych pojazdach. Powód? „Jeśli cię złapią, zmuszą cię do wystąpienia przed kamerą i powiedzenia, że wszystko, co nagrałeś, to kłamstwo. Wszystko, co zrobiliście w Mariupolu, pójdzie na marne”.

W tym samym czasie zaginął fotoreporter Maks Levin. Ostatnie zdjęcie opublikował 12 marca 2022 roku. 1 kwietnia jego ciało znaleziono w lesie na północ od Kijowa 
– został dwukrotnie postrzelony. Miał 40 lat, osierocił żonę i czworo dzieci.

Levin wielokrotnie podkreślał, że zalew dezinformacji stawia jeszcze większe wymagania wobec klasycznego dziennikarstwa. Jak mówił: „Pamiętaj, że wojna informacyjna nie jest mniej brudna niż ta, która toczy się na ziemi”.

Żelazny uścisk się zacieśnia

W ciągu ostatniego roku wielu kolegów Levina straciło życie w Ukrainie. Inni trafili za kratki – w Rosji lub na Krymie. Już w marcu 2014 roku półwysep został skutecznie oczyszczony z dziennikarskich głosów sprzeciwu.

Latem 2018 roku rosyjski zespół dokumentalistów został zamordowany w Republice Środkowoafrykańskiej, gdy tropił działania Grupy Wagnera. Tuż przed weekendem ogłoszono, że amerykański dziennikarz Evan Gershkovich został aresztowany 
w Jekaterynburgu. Chciał zbadać rolę Grupy Wagnera w „specjalnej operacji wojskowej”.

32-letni Gershkovich od sześciu lat mieszkał w Moskwie. Teraz ściga go FSB, a grozi mu 20 lat więzienia. Dlaczego? Bo rzekomo jest szpiegiem. Tak jak Gareth Jones.

Autor:
Yngvild Sørbye | Tłumaczenie: Miłosz Nawrot - praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Źródło:
https://www.aftenposten.no/meninger/kronikk/i/EQK0o2/putins-russland-har-arvet-stalins-fake-news

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.