Skazana na zagładę ekspedycja balonem na Arktykę z 1896 roku
„Czy będziemy postrzegani za szaleńców?”, napisał w swoim dzienniku lider ekspedycji Salomon August Andrée na krótko przed swoją śmiercią.
Zdjęcie: Bettmann Archive/Getty Images
11 lipca 1897 roku trójka Szwedów - Salomon August Andrée, Nils Strindberg i Knut Frænkel – wybrała się na jedną z najambitniejszych ekspedycji na Arktykę w historii: zdecydowali się przelecieć nad Biegunem Północnym w balonie na gorące powietrze zwanym „Orłem”. Ta historia nie miała szczęśliwego zakończenia.
Ich los był owiany tajemnicą przez 33 lata do sierpnia 1930 roku. To wtedy grupa norweskich kłusowników polujących na morsy natknęła się na niesamowite znalezisko na Wyspie Białej, około 700-kilometrowej pokrytej lodem skale znajdującej się w północno-wschodniej części archipelagu Svalbard na Oceanie Arktycznym.
Pod kopcem śniegu kłusownicy odnaleźli zlodowaciałe pozostałości niewielkiej łódki, obok zaś znajdowały się szczątki dwóch mężczyzn. Miesiąc później, innej grupie udało się zlokalizować trzecie ciało, a także porozrzucany wokół sprzęt i dzienniki.
70 lat po owym odkryciu powstała książka A Fabulous Kingdom: The Exploration of the Arctic, w której autorzy Charles Officer i Jake Page zwrócili uwagę na to, że wspomniane wcześniej dzienniki dały jasno do zrozumienia, że Andrée i jego kompani spodziewali się swojej śmierci w momencie pisania. „Biorąc pod uwagę co uczyniliśmy, nasza śmierć jest niewykluczona. Czy będziemy postrzegani za szaleńców?”, napisał w swoim dzienniku Andrée.
Optymizm graniczący z ułudą
Na pomysł z ekspedycją wpadł Andrée, szwedzki inżynier pracujący w państwowym urzędzie patentowym, w którym z czasem zrodziła się fascynacja wyprawami balonem i eksploracja obszarów polarnych. Andrée zaznajomił się z baloniarstwem w czasie Wystawy Światowej w Filadelfii w 1876 roku, a w 1893 roku udało mu się zdobyć swój własny balon, którym udał się na kilka wypraw nad Morzem Bałtyckim.
W 1894 roku inny Szwed, Adolf-Erik Nordenskold, badacz polarny, który w 1878 roku został pierwszą osobą, której udało się przepłynąć Przejście Północno-Wschodnie, zapytał się Andrée, co sądzi o wzniesieniu się ponad lodowiec w balonie na uwięzi i spojrzeniu poza horyzont. Alec Wilkinson, autor książki The Ice Balloon traktującej o tej ekspedycji twierdzi, że Andrée podobno uważał, że uwolnienie balonu z uwięzi i swobodny przelot nad lodowcem doprowadziłby do znacznie większych odkryć.
Według Wilkinsona, Andrée rok później stawił się przed Królewskim Stowarzyszeniem Geograficznym i zaprezentował im swój plan. Andrée twierdził, że do tamtej pory ludzie próbowali przemierzyć Arktykę za pomocą statków, które z czasem bez wyjątku grzęzły, a następnie za pomocą ciągniętych za sobą sanek. Jego zdaniem nastał czas na wypróbowanie innej alternatywy. „Mam na myśli balon”, powiedział.
Andrée twierdził, że kierowanie balonem byłoby możliwe za pomocą żagla przymocowanego do kosza oraz ciężkich „lin oporowych”, których zadaniem byłoby spowalnianie pojazdu poprzez ciągniecie się przez wodę lub powierzchnię lodu. W odpowiedzi na obawy, że żaden balon nie byłby w stanie pozostać napompowanym do końca podróży, Andrée argumentował, że podróż trwałaby dwa razy krócej niż przewidywano, jako że trwający na Arktyce przez 24 godziny letni dzień pozwoliłby mu na prowadzenie obserwacji przez całą dobę.
Kiedy generał Adolphus Greely, który niedawno wrócił ze swojej własnej ekspedycji na północno-zachodnią Grenlandię i Wyspę Ellesmere’a, zakwestionował bezpieczeństwo pomysłu Szweda, ten zwrócił uwagę na to, że 18 z 25 członków załogi Greely’ego zginęło. „Ja w tym planie, który nazywa pan ‘szaleńczym’, ryzykuję życiami tylko trzech osób. Iloma życiami ryzykował pan? Załogą całego statku”, powiedział. Według zeznań świadka, publiczność w odpowiedzi na te słowa wstała i zaczęła klaskać.
Nieudana pierwsza próba
Pierwsza próba Andrée zakończyła się fiaskiem. W 1896 roku wybrał się z dwoma wybranymi przez siebie wcześniej kompanami na Svalbard wraz z balonem, którego zakupił specjalnie na tę ekspedycję; nazwał go Ornen, czyli Orzeł. Tam mieli czekać na nadejście południowych wiatrów, które przeniosłyby ich w stronę bieguna.
Jednakże, w trakcie oczekiwania na Svalbard, upragnione wiatry z południa nigdy nie nadeszły – zamiast tego cały czas wiały wiatry północne. Przygnębiony Andrée zrozumiał, że nie mają innego wyjścia, niż tylko się spakować i wrócić do domu. Jego imię zostało zszargane w mediach, a w niektórych kręgach był nazywany „oszustem”, ale mimo to, poprzysiągł się powrócić. Dokonał tego rok później wraz z dwoma innymi osobami, 24-letnim fotografem i naukowcem Strindbergiem oraz 26-letnim inżynierem Frænkelem. Jego ekspedycja została ufundowana przez szwedzkiego wynalazcę i biznesmena Alfreda Nobla.
Tragiczny lot Orła
Fotografia zrobiona przez Salomona Andrée i dwójkę jego kompanów w czasie zakończonej tragedią ekspedycji w obszary polarne z 1897 roku. Ich balot rozbił się na arktycznej lodowej krze. Mężczyźni zginęli na Wyspie Białej, a ich klisza zamarzła wraz z nimi. Fotografia powstała osiem dni po rozbiciu się balonu. Ukazuje Andrée (po prawej) pakującego z Frænkelem sprzęt, aby spróbować poszukać lądu. Zdjęcie: Bettmann Archive
Rankiem 11 lipca 1897 roku Andrée wysłał telegramy do szwedzkiego króla Oskara i do gazety Aftonbladet, po czym balon wzbił się w powietrze – jednakże był tak mocno ściągany w dół przez mające kilkaset metrów długości liny oporowe, że kosz zanurzył się w wodzie. Tarcie poluźniło wiele lin, a Andrée wraz z załogą panicznie próbowali pozbyć się balastu. Balon wbił się przez to z powrotem w powietrze – wyżej jednak niż przewidywano – i odleciał w siną dal. Nigdy więcej już go nie widziano.
Dopiero po odkryciu ciał, dzienników i fotografii Strindberga w 1930 roku badaczom udało się poskładać całą historię do kupy. Orzeł odbył trwający lekko ponad 10 godzin swobodny lot, a następnie przez ponad 40 godzin naprzemiennie wznosił się, upadał i obijał o lód. Następnie, obciążony przez wilgoć, z czasem się rozbił. Mężczyźni załadowali swoje zaopatrzenie na sanki i wyruszyli w stronę powstałego wcześniej składu żywności na Ziemi Franciszka Józefa.
Jednakże w czasie gdy podążali na wschód, dryf lodu cały czas ciągnął ich na zachód. Ledwo dokonywali jakichkolwiek postępów, ich ubrania nie były odpowiednie do warunków pogodowych, a ich sanki były zbyt ciężkie i zbyt sztywne. Po pozbyciu się znacznej części zaopatrzenia w celu zmniejszenia wagi ładunku, zaczęli polować na niedźwiedzie polarne i inne rodzaje zwierzyny w celu zdobycia żywności. Z czasem zdecydowali się podążać jednak w kierunku południowo-zachodnim, jednak powierzchnia lodu oceanicznego okazała się pofałdowana i zwodnicza. Nieraz musieli dosłownie się czołgać, żeby móc przejść dalej. Po jakimś czasie rozbili osób na płaskiej krze, która dryfowała w kierunku Wyspy Białej.
Dostali się na jej wybrzeże 3 października, ale w ciągu kilku dni wszyscy już nie żyli. Frænkel, którego połowicznie pogrzebane w śniegu ciało odnaleziono jako ostatnie, prawdopodobnie zmarł najwcześniej. Ostatni wpis w dzienniku Strindberga datował na 5 października, po czym prawdopodobnie zmarł jako drugi. Andrée sporządził swój ostatni wpis w dzienniku 7 października; jego ciało zostało odnalezione w pozycji siedzącej, oparte plecami o głaz. Obok leżały jego karabin i dziennik.
Po odkryciu ciał zostały one zwrócone do Szwecji. Procesja pogrzebowa, która przetransportowała ich szczątki do Sztokholmu, została później opisana jako „jeden z największych i najuroczystszych okazów żałoby narodowej, do jakich doszło w Szwecji”. Cypel, na którym podróżnicy przenieśli się z kry na wybrzeże i na którym odnaleziono później ich ciała, jest obecnie znany pod nazwą Andréeneset. Stoi tam prosty betonowy pomnik, który upamiętnia ich ostateczne miejsce spoczynku.
Dział: Epoka XIX Wieku
Autor:
Kieran Mulvaney | Tłumaczenie Karol Rogoziński — praktykant fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Źródło:
https://www.history.com/news/andree-expedition-arctic-hot-air-balloon-